Google Pixel 3a i 3a XL zapowiadają się na sprzedażowy hit – choć może niekoniecznie w Polsce. Google wyposażyło je w świetne aparaty i spore baterie, a do tego uczyniło je łatwymi w naprawie. Średniaki idealne?
Google zrobiło wszystko, by jego nowe średniaki Pixel 3a i 3a XL kupiły uwagę jak największej rzeszy użytkowników. Są (stosunkowo) tanie. Mają duże baterie i doskonałe aparaty. Wyposażono je nawet w złącze słuchawkowe, którego brakuje w droższych modelach tego producenta. Wszystko wskazuje też na to, że uczyniono je łatwymi i tanimi w naprawie. I jak tu ich nie kochać?
Dla nikogo nie jest już nowością, że nowe smartfony (nie tylko flagowce, ale również te z niższych półek cenowych) są w zasadzie niemożliwe w naprawie. Szkło z obu stron robi swoje, a wymiana wyświetlacza wiąże się często z tak wysokim kosztem, że bardziej opłaca się kupić nowy sprzęt – oczywiście producenci zacierają ręce, bo przynosi im to fortuny. Wygląda na to, że Google postanowiło pójść w przeciwnym kierunku.
Serwis iFixit, który dobrze znacie z oceniania możliwości naprawy, przyznał Pixel’owi całkiem wysoką (6 na 10 punktów) notę za możliwości naprawy. Przy odpowiednich narzędziach i odrobinie umiejętności większość z nich można przeprowadzić samemu. Przykład? Do wyjęcia ekranu nie potrzeba podgrzewania, które zwykle jest wymagane do odklejenia go od obudowy. To samo dotyczy samodzielnej wymiany złącza słuchawkowego czy portu ładowania. Nawet baterię łatwo podmienić we własnym zakresie. Brawo dla Google – w ostatnich miesiącach rzadko widzimy takie doniesienia.
Pisząc ten artykuł natrafiłem na jeszcze jedną ciekawą informację, którą uznałem za stosowane się z Wami podzielić. Według serwisu PhoneArena, żaden smartfon do tej pory nie doczekał się tylu przecieków, co Google Pixel 3a. Przed premierą wiedzieliśmy o nim wszystko – dosłownie. Znaliśmy dokładną specyfikację sprzętową, wygląd (łącznie ze zdjęciami na żywo z każdego możliwego kąta) oraz ceny.
https://www.gsmmaniak.pl/1000558/google-pixel-3a-i-3a-xl-oficjalnie/
Producentom coraz trudniej ukryć swoje plany – rzadko się zdarza, byśmy przed imprezą związaną z debiutem nowego smartfona nie znali jego wyglądu, modelu procesora i możliwości fotograficznych. Czy uważacie, że zabija to całą radość z premiery? Moim zdaniem nie, to wręcz podkręca atmosferę. Dobrze zdaje sobie z tego sprawę OnePlus, który na szkicach potwierdził subtelnie niemal wszystkie doniesienia – debiut za kilka dni, a w sieci codziennie huczy o nowościach związanych z OP 7 i 7 Pro.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…