Odroczenie problemów Huawei o 90 dni w odniesieniu do amerykańskich przedsiębiorstw to potężny zastrzyk tlenu dla całej firmy, ale nie da się ukryć, że wciąż mamy do czynienia z wiszącą w powietrzu bombą z opóźnionym zapłonem. Tymczasem na horyzoncie widnieje być może jeszcze potężniejszy cios, niż koniec współpracy z Google czy Intelem.
Ostrzał artyleryjski Huawei trwa w najlepsze – bomby przelatują z amerykańskiego wybrzeża prosto przez Pacyfik i uderzają z coraz większym impetem o chińską ziemię. Choć Donald Trump i jego administracja wstrzymali ostateczną inwazję o 90 dni, to do brzegów Państwa Środka dobija kolejny, potężny krążownik, tym razem z Wielkiej Brytanii, który może wykończyć Huawei i sprawić, że ten chiński koncern stanie pod ścianą.
ARM zrywa współpracę z Huawei. To dramat dla Chińczyków
Ten wojenny ton jest jak najbardziej usprawiedliwiony, bowiem gigant rynku technologicznego jest główną osią sporu pomiędzy USA i Chinami, a teraz do grona atakujących dołącza także firma, która jest niezbędna z punktu widzenia praktycznie każdego producenta procesorów mobilnych. Mowa o brytyjskim ARM, które – wedle dokumentów uzyskanych przez BBC – najprawdopodobniej zostało zmuszone, pod groźbą zakończenia współpracy z partnerami z USA, do zawieszenia kontaktów handlowych z Huawei.
To oznacza, że Brytyjczycy muszą wstrzymać nie tylko dostawy technologii ARM i rdzeni Cortex, ale także zawiesić różnorodne formy współpracy i partnerstwa inżynieryjnego z Huawei na bliżej nieokreślony okres. Takie informacje za pośrednictwem wewnętrznych kanałów komunikacyjnych otrzymali już pracownicy tego technologicznego molocha z Wysp Brytyjskich.
To pokłosie faktu, iż według przedstawicieli firmy, produkowane przez nich technologie znajdują swój początek w Stanach Zjednoczonych i ten kraj może częściowo subsydiować w procesie ich rozwoju. To z kolei oznacza, że zakaz współpracy z Chińczykami obejmuje także to przedsiębiorstwo.
To potężny cios dla Huawei: Google odcina urządzenia Chińczyków od swoich aplikacji
Decyzja ARM (oczywiście podyktowana konsekwencjami ze strony amerykańskiej, a nie jakimikolwiek względami ekonomicznymi) oczywiście ma kolosalne znaczenie dla całej działki mobilnej Huawei – choć chiński producent jest w stanie sam produkować układy SoC do własnych smartfonów czy tabletów, tak zdecydowana większość z nich jest oparta właśnie o technologię dystrybuowaną przez ARM, na którą chiński koncern posiada odpowiednią licencję.
Na razie współpraca na polu produkcyjnym pomiędzy ARM o Huawei przebiega w sposób nie wpływający na aktualną wydajność fabryk HiSilicon, które produkują m.in. układy Kirin. Chińczycy mogą bowiem śmiało bazować na pozyskanej już od Brytyjczyków technologii i podobnie jak w przypadku Google, Huawei nie może pracować z tym przedsiębiorstwem nad kolejnymi generacjami układów scalonych, co może oznaczać spore kłopoty przy wypuszczaniu kolejnych generacji mobilnych SoC.
Kiedy następca Kirina 985? To jest bardzo dobre pytanie
Taki rozwój sytuacji potężnie komplikuje prace chińskiego koncernu nad następcą topowego Kirina 985, który pozostanie w użyciu do końca 2019 roku wraz z kolejnymi smartfonami, które trafią na rynek latem i jesienią. Ale co potem? Przedstawiciele Huawei jak na razie komentują całej sprawy, ale można się domyślić, że w przypadku braku porozumienia ze stroną amerykańską inżynierów tego przedsiębiorstwa czeka konieczność zbudowania sprawnie działającego układu w całości bazującego na własnej technologii, co w perspektywie kilku miesięcy może okazać się misją nie do wykonania.
O tym, że Huawei raczej nie spodziewało się uderzenia właśnie ze strony ARM, świadczy także fakt, że na początku maja obydwa przedsiębiorstwa podpisały list intencyjny w sprawie zacieśnienia współpracy, czego efektem miało być nowe centrum badawcze azjatyckiego giganta, powstałe w odległości ledwie 15 minut drogi od siedziby ARM w Cambridge. W obliczu takich rewelacji wypracowanie „planu B” może być znacznie trudniejsze. O ile bowiem Chińczycy zdają się być względnie przygotowani na odcięcie od licencji na Androida, tak opracowanie nowej technologii, na której będą bazować układy HiSilicon Kirin, wydaje się na ten moment kwestią, która przysparza szefostwu Huawei największy ból głowy.
Kryzys w stosunkach pomiędzy ARM a Chińczykami pogłębia fakt, iż jak na razie Brytyjczycy nie zastosowali się do decyzji amerykańskiej administracji, która przesuwa wprowadzenie obostrzeń w stosunku do chińskiej firmy o 90 dni. Pracownicy nie otrzymali jakichkolwiek informacji o możliwości wznowienia współpracy, nawet tymczasowo. A nie trzeba chyba wspominać, że każdy dzień przestoju w rozwoju technologii ARM to dla Huawei milionowe straty. Straty, których odrobienie będzie niełatwą sztuką.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.