Google Pixel w 2019 roku? Może się wydawać, że zakup ponad dwuletniego flagowca nie ma absolutnie żadnego sensu, ale ja potwierdzam, że w tym szaleństwie jest metoda. Za około 500 złotych kupiłem smartfona, który jakością zdjęć bije na głowę trzykrotnie droższe urządzenia.
Może się wydawać, że zadawanie sobie tytułowego pytania jest niedorzeczne. Google Pixel to wprawdzie flagowiec, ale miał premierę w 2017 roku. Spróbuję jednak udowodnić, że smartfony starzeją się wolniej, niż nam się wydaje. Mój egzemplarz pochodzi z drugiej ręki i zapłaciłem za niego 500 złotych.
Wydaje mi się, że za takie pieniądze ciężko znaleźć jakikolwiek lepszy smartfon – nawet na rynku wtórnym.
Jakość wykonania jest bajeczna
Pierwszy Google Pixel został zaprojektowany tak, by wyglądać jak iPhone z Androidem. Ten dawny iPhone, z designem sięgającym jeszcze modeli 6 i 6S. I nie mam z tym żadnego problemu, bo po prostu mi się podobały – nie bez powodu nie tak dawno korzystałem z iPhone’a 6S. Odnoszę też wrażenie, że czytnik linii papilarnych został osadzony na tylnym panelu, by Google nie zostało posądzone o plagiat. Tyle tytułem wstępu, przejdźmy do samej jakości wykonania.
Krótko mówiąc, jest fantastycznie. Front urządzenia jest pokryty płaskim szkłem, a Pixel świetnie leży w dłoni. Ze względu na 5-calowy ekran nie jest niespodzianką, że bez problemu można obsługiwać go jedną ręką. Dzięki temu, że nie został w całości wykonany ze szkła, nie jest też bardzo śliski i bez oporu noszę go bez etui.
Ekran Pixela ma przekątną 5 cali i rozdzielczości FullHD oraz aspekt 16:9. Został wykonany w technologii OLED i nie mogę o nim powiedzieć wiele złego. Czernie są bardzo ładne, choć do nowych flagowców Samsunga nie da się go porównać. Jest za to odpowiednio jasny, a w pełnym słońcu nie miałem żadnych problemów z odczytywaniem treści na ekranie. Równie dobrze jest po zmroku, a minimalna jasność swobodnie pozwala na czytanie w całkowitej ciemności. Nie zabrakło też tryby ochrony wzroku.
Nie ma co się oszukiwać – ramek nikt nie nazwie cienkimi, nie zostały też w żaden sposób zagospodarowane, bo niestety zabrakło głośników stereo. Jest za to złącze słuchawkowe i USB-C, co w 2019 roku nadal nie jest standardem w kwocie około 500 złotych. Paski anten zostały sprytnie zamaskowane i szybko przestałem na nie zwracać uwagę.
Tylny panel w górnej części jest szklany, co moim zdaniem nadal wygląda świetnie i nie zestarzało się ani trochę. Pod szklanym panelem znalazł się czytnik linii papilarnych, do którego działania nie mam najmniejszych zastrzeżeń, oraz pojedynczy aparat, nad którym będę rozpływał się w dalszej części tekstu. Dodam też, że nie wystaje on ponad obrys obudowy.
Bateria jest kiepska, ale za to szybko się ładuje
Nie będę ukrywał, że ogniwo o pojemności 2870 mAh w 2019 roku może co najwyżej budzić uśmiech politowania. Trzeba jednak pamiętać, że Pixel ma ekran FullHD o przekątnej zaledwie 5 cali, ale i tak nie jest to tytan pracy z dala od gniazdka. Na co dzień uzyskuję co najwyżej 3 do 3 i pół godziny pracy na włączonym ekranie. Na plus trzeba za to zaliczyć szybkie ładowanie, bo pełne uzupełnienie energii zajmuje nieco ponad godzinę.
Wydajność jest średnia, ale płynność wzorowa
Snapdragon 821 i 4 GB RAM pozwalają na osiągnięcie wyników w testach benchmarkowych, które w 2019 roku pasują raczej do średniaka, niż flagowca. Jakie ma to przełożenie na codzienną pracę? Żadnego. Pixel przez cały czas jest idealnie wręcz płynny, nie ma mowy o żadnych przycięciach czy klatkowaniu animacji. Korzystanie z niego to prawdziwa przyjemność.
Co z graniem? Cóż, największą przeszkodą w nim jest mały ekran i słaba bateria, bo mocy nie brakuje na żadnym kroku. Układ graficzny Adreno 530 pozwala na rozrywkę w każdym tytule, który pobrałem ze Sklepu Play. Wybuchy cieszą oczy, a wszystko odbywa się z odpowiednią płynnością. Pixel lubi się za to nagrzać w okolicach aparatu, ale nigdy nie są to temperatury uniemożliwiające kontynuowanie zabawy.
Aparat to bajka
Czas na punkt, dla którego wyposażyłem się w tego smartfona. Mimo że pod maską drzemie dokładnie ta sama matryca, co w przypadku BlackBerry KEYone, to oprogramowanie zmienia wszystko. W dzień oczywiście jest idealnie. Kolory cieszą oczy, detali jest dużo, a autofokus nie myli się w zasadzie nigdy.
Kiedy światła jest mniej, tryb automatyczny zaczyna zawodzić, a dość ciemny obiektywy (f/2.0) daje się we znaki. Od czego jest jednak genialny tryb nocny? Jego działanie jest takie samo jak w przypadku każdego smartfona od Google. Bazując na drżeniu ręki, urządzenie wykonuje serię zdjęć, które następnie składane są w jedno. Owszem, trwa to chwilę, ale na efekty warto poczekać. Możecie je obejrzeć poniżej, bo przecież obrazy mówią więcej niż tysiąc słów.
Link do zdjęć w pełnej rozdzielczości
Co z wideo? Pixel nagrywa filmy tylko w rozdzielczości FullHD w 60 klatkach na sekundę, brakuje też tryby slow-motion. Trzeba o tym pamiętać, jeśli rozważacie jego zakup – to nie jest smartfon do kręcenia wideo. Bardzo dobrze wypada też kwestia selfie. Rozmycie tła, choć programowe, radzi sobie idealnie i nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Niezłe wychodzą nawet te robione w gorszym świetle.
Czysty Android to dobry Android
Drugim powodem, dla którego warto kupić Pixela jest nakładka systemowa, a w zasadzie jej brak. Bardzo cenię możliwość personalizacji wedle własnego uznania, a tutaj mam taką możliwość. Drażni mnie jedynie sterowanie gestami, które nadal jest znacznie gorsze od tego z iPhone’a czy MIUI.
Obecnie Pixel pracuje na Androidzie 9.0 Pie, a poprawki bezpieczeństwa datowane są na 5 maja 2019 roku. Nie wydaje mi się jednak, by miał on zostać zaktualizowany do Androida Q.
Czy warto kupić Google Pixel w 2019 roku?
Jeśli przypadkiem, tak jak mnie, trafi się Wam okazją do kupienia go za około 500-600 złotych, to mogę go Wam polecić z czystym sumieniem. Zacznę od zalet. Mimo ponad dwóch lat na karku ekran i design urządzenia nie zestarzały się specjalnie. Trzeba oczywiście zaakceptować grube ramki i proporcje 16:9, ale ponowne przyzwyczajenie się do nich zajęło mi zaskakująco mało czasu.
Aparat jest fantastyczny i żaden nowy smartfon za mniej niż 1500 złotych nie ma do niego startu. Pozostaje jeszcze czysty Android, którego się lubi, albo nie, ale zawsze można skorygować to ściągnięciem ulubionego launchera.
Lista wad również jest zaskakująco krótka. Zapiszę na jej konto baterię, która przy intensywnym użytkowaniu raczej nie przetrwa pełnego dnia z dala od gniazdka. Z pomocą przychodzi wtedy szybkie ładowanie, więc problem nie jest bardzo dokuczliwy. Jedynym prawdziwym problemem jest dostępność i zainteresowanym pozostaje niestety wyłączeni poszukiwanie egzemplarzy z drugiego obiegu.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.