Do sieci trafiły rendery przedstawiające wygląd LG Stylo 5. Zapowiada się na kolejną koncertowo zmarnowaną szansę na tani smartfon z rysikiem, który mógłby skusić użytkowników, którzy nie chcą wydawać fortuny na Galaxy Note 10.
Pamiętacie jeszcze taki twór, jak LG Stylus? W zamyśle te modele miały stanowić znacznie tańszą alternatywę dla serii Samsung Galaxy Note, ale ze względu na znacznie okrojone możliwości wykorzystania rysika, nie cieszyły się szaloną popularnością. Szkoda, bo rynek mógł jeszcze nie być na to gotowy, a sam pomysł nadal wydaje mi się dobry.
Szkoda, że jego realizacja ponownie zostanie położona, a sam smartfon zabity jeszcze przed wprowadzeniem na półki. LG nadal nie potrafi poradzić sobie z sensownym połączeniem stosunkowo niskiej ceny i wystarczająco bogatego wyposażenia. Poznajcie LG Stylo 5.
Jak wygląda LG Stylo 5?
Powiedziałbym, że LG nie wysiliło się za bardzo podczas projektowania. Stylo 5 to taki LG K40, do którego dodano rysik. Niestety rendery nie pozostawiają złudzeń – to nie będzie stylus, który znamy na przykład z Samsunga Galaxy Note 9, który faktycznie szeroko rozszerzałby możliwości pracy na smartfonie. Przyda się przy dokładnym zaznaczaniu tekstów i opisywaniu zrzutów ekranu, ale na nic więcej liczyć nie można.
Front nie został świetnie zagospodarowany – podobne modele w niskiej półce cenowej widzieliśmy już na początku 2018 roku. Ramki są spore, a póki co nie wiemy, jaka będzie przekątna wyświetlacza.
Wydaje się, że obudowa zostanie wykonana z tworzywa sztucznego i to akurat rozpatrywałbym po stronie zalet urządzenia. Szkło tylko podniosłoby cenę, a dodatkowo obniżyło odporność mechaniczną. Na tylnym panelu znajdziemy jeszcze czytnik linii papilarnych oraz pojedynczy aparat – oby był lepszy, niż ten w LG K40.
Jaka specyfikacja i cena?
Niestety, nie spodziewamy się tutaj szalonych podzespołów. LG z każdą kolejną edycją podnosi nieco moce obliczeniowe, ale LG Stylo 4 dysponował Snapdragonem 450 i 2 GB RAM. W takim wypadku stawiałbym na MediaTeka Helio P22 – skądinąd niezły SoC, ale w LG K40 położono optymalizację – jest więc pole do poprawy. Dodanie do niego co najmniej 3 GB RAM mogłoby nieco uratować sytuację.
Premiery urządzenia spodziewamy się na dniach. Poprzednik debiutował w czerwcu 2018 roku. Jeśli chodzi o cenę, to można mówić o okolicach 300 dolarów, co w Polsce (jeśli w ogóle by do nas trafił) musiałoby się przełożyć na ponad tysiąc złotych. Przy mocnej konkurencji z Chin raczej ciężko wróżyć mu sukces.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.