Stany Zjednoczone usilnie próbują wykluczyć Huawei z amerykańskiego rynku, ale muszą pamiętać o kosztach, które niesie ze sobą pozbycie się istniejących już urządzeń chińskiego producenta. Straty sięgną setek milionów dolarów, ale to tylko kropla w morzu problemów Huawei.
Zatarg na linii USA i Huawei sięga znacznie głębiej, niż wskazywałyby na to ostatnie tygodnie, kiedy to awantura przybrała znacznie bardziej nasilony obrót. Nie od dziś wiadomo, że Amerykanie aktywnie uczestniczą w wojnie handlowej z Chinami, próbując za wszelką cenę znaleźć powody do nowych sankcji.
Najnowszym kozłem ofiarnym polityki Donalda Trumpa stało się Huawei, które kilka miesięcy temu oskarżono o szpiegostwo, nie przedstawiając ku temu poważnych dowodów. Kontynuując obraną strategię, Stany Zjednoczone postanowiły zadać Chińczykom ostateczny cios.
Za rozłąkę zapłacą obie strony
Gestem kończącym przygodę Huawei z Ameryką ma być wpisanie producenta na czarną listę, która wprost zawiesza współpracę Huawei z wieloma amerykańskimi i nieamerykańskimi markami. Przykłady można mnożyć, ale najdotkliwszą konsekwencją dla klientów może być odsunięcie azjatyckich smartfonów od Androida.
Radykalny zakaz odsunięto do połowy sierpnia, jednak w sieci już zdążyło pojawić się wiele szacunków oraz prognoz dalszego obrotu spraw – jeżeli to kogokolwiek zdziwi, wszystkie opisują negatywne skutki dla obu stron. W dłuższej perspektywie koszty tej rozłąki sięgną miliardów dolarów i będą bardziej bolesne dla jednej drużyny.
CEO Huawei, pan Ren Zhengfei, wskazał, że straty w dochodach poniesione przez markę mogą sięgnąć nawet 30 miliardów dolarów, co przełoży się na wdrożenie własnego systemu operacyjnego oraz poważne problemy ze sprzętem – Huawei wprawdzie produkuje własne procesory Kirin, ale korzystają one z architektury rdzeni firmy ARM, która niekoniecznie chce współpracować z Chińczykami.
Huawei po raz pierwszy przyznało skalę kłopotów, z jaką musi się zmierzyć i zaniżyło prognozy dotyczące sprzedaży smartfonów. Dokładny zasięg krachu nie jest jeszcze znany, albowiem zakaz USA nie wszedł jeszcze w życie i chiński producent nie podjął w związku z nim oficjalnych kroków.
Jak kryzys przełoży się na budżet amerykańskiego rządu? W porównaniu do kosztów Huawei będzie to jedynie kropla w morzu, gdyż według komisarza agencji FCC Amerykanie zapłacą za usunięcie sprzętu sieciowego producenta około 700 milionów dolarów.
Realne straty mogą wzrosnąć do nawet miliarda dolarów, gdyż USA musi usunąć nie tylko infrastrukturę sieci 5G, ale także urządzenia obsługujące pasma 3G oraz 4G LTE. W długofalowej perspektywie państwo może stracić znacznie więcej niż kilka dolarów, albowiem Huawei jest jednym z najszybciej rozwijających się pionierów 5G na świecie.
Od zawsze chodziło o 5G
Tracąc możliwość korzystania z sieci obsługiwanej przez Huawei, Donald Trump ryzykuje opóźnienia oraz braki technologiczne podczas wdrażania standardu 5G przez innych dostawców.
Wojna pomiędzy Huawei i USA nie opiera się tak naprawdę na „szpiegujących” smartfonach i laptopach, które stanowią wygodną wymówkę, ale na szali stoi objęcie przez sieć Huawei terytorium Stanów Zjednoczonych i domniemane zbieranie informacji o obywatelach. Rząd nie pali się, aby wystawić się na potencjalne ryzyko przekazywania informacji chińskiemu wywiadowi, dlatego wyklucza z gry najlepszego zawodnika.
Cóż, kiedy miliony strat będą pokrywane z państwowych kieszeni, najbardziej poszkodowanymi mogą być zwykli konsumenci, w tym także polscy użytkownicy. Nikt nie wie, czy ceny smartfonów Huawei po zastosowaniu ewentualnych zmian nie poszybują ostro w górę oraz czy dostępność nowych modeli nie będzie ograniczona jedynie do Chin i kilku wybranych państw.
Wiemy jedynie, iż Huawei czeka znaczny spadek sprzedaży, co przełoży się na korzyść Samsunga oraz Apple – jeżeli obie marki nie będą czuły oddechu chińskiej konkurencji, któż wtedy zabroni im podnieść ceny i oferować ten sam poziom technologiczny przez kilka lat?
Polecamy:
Sen o potędze stał się koszmarem: Huawei w 2019 roku na potężnym minusie
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.