Jak na średniaka z 2019 roku przystało, Samsung Galaxy A40 został wyposażony w podwójny aparat główny. Składają się na niego dwie matryce, odpowiednio o rozdzielczościach 16 i 5 MP. Obiektyw główny ma jasność f/1.7, a szeroki kąt jest rzecz jasna ciemniejszy – f/2.2. Tutaj chciałbym się na chwile zatrzymać – w tej cenie niewielu konkurentów oferuje możliwość robienia zdjęć szerokokątnych, a Samsung dostaje ode mnie dużego plusa za taką możliwość.
Jak wypada jakość zdjęć? Póki światła jest sporo, nie ma się absolutnie do czego przyczepić, a na ekranie urządzenia wszystko wygląda idealnie. Kolory są świetne, szczegółów jest sporo, a balans bieli sprawia tylko okazjonalne problemy. Świetny jest też autofokus, bo nie myli się w zasadzie wcale. To samo mogę powiedzieć o bardzo szerokim kącie, który nieraz przydał mi się przy fotografowaniu zabytków – efekty widać poniżej. Należy też pochwalić dobrze działający HDR, który pomaga w wyciąganiu szczegółów z ciemniejszych partii zdjęcia.
Gdy światła jest mniej, jest oczywiście gorzej – wcale jednak nie tak bardzo, jak oczekiwałem. Wpływ na to ma zapewne bardzo jasny obiektyw f/1.7 i przy pomocy Galaxy A40 zrobisz nieźle wyglądające zdjęcia nocne, ale warunkiem jest pewna ręka lub użycie statywu – inaczej zdjęcie będzie rozmazane.
Link do zdjęć w pełnej rozdzielczości
Nagrywanie wideo to najsłabsza część arsenału fotograficznego Samsunga Galaxy A40. Sama jakość nie rozczarowuje i tutaj również pochwalę dobrze działający autofokus, ale 1080p przy 30 klatkach na sekundę w 2019 roku to trochę za mało. Na mały plusik mogę zaliczyć cyfrową stabilizację obrazu. Na szczęście to jedyna wada aparatu w tym modelu i tylko osoby chcące go wykorzystać do kręcenia filmów powinny z niego zrezygnować.
Jeśli chodzi o selfie, to jest świetnie. Producent mocno podkreśla to w przekazie marketingowym, a Galaxy A40 został wyposażony w aż 25 MP matrycę do samopstryków. Rzecz jasna nie tylko o rozdzielczość tu chodzi, ale oprogramowanie również „daje radę” i w efekcie mogę go polecić każdemu, kto robi sporo autoportretów. Zdjęcia z atrakcyjnym wizualnie efektem bokeh również są świetne – linia odcięcia jest ostra. Do dyspozycji użytkownika oddano również tryb upiększania, ale moim zdaniem efekty uzyskane przy jego pomocy są bardzo sztuczne – na szczęście można go wyłączyć.
Ocenę wydajności Samsunga Galaxy A40 należy podzielić na dwie części – dobrą i kiepską. Zacznę od tej drugiej, wynikającej z wyników testów syntetycznych. Kiedy je zobaczyłem (dla pewności powtórzyłem dwa razy), to nie mogłem uwierzyć, że pochodzą one z tego modelu. Na poniższych wykresach ukazują go jako przeciętny pod względem mocy obliczeniowych model, a rzeczywistość bardzo mocno to weryfikuje.
Za wydajność odpowiada tutaj Exynos 7904, czyli ośmiordzeniowy SoC (2 x Cortex A73 i 6 x Cortex A53), połączony z 4 GB pamięci operacyjnej RAM. Na dane użytkownika przeznaczono 64 GB, które można rozszerzyć za pomocą karty pamięci microSD. Smartfon obsługuje pojemność aż 1 TB, więc przestrzeni na pliki na pewno nikomu nie zabraknie.
Jak taki zestaw sprawdza się w praktyce? Krótko mówiąc – świetnie. Wydajność została dobrana w ten sposób, że niemal nigdy nie czułem, że smartfonowi brakuje mocy obliczeniowych. W codziennej pracy nie ma mowy o żadnych spowolnieniach, a nawet szybkie przejścia pomiędzy aplikacjami nie stanowią dla niego wyzwania.
Przyczepię się jedynie do zarządzania pamięci operacyjną, bo aplikacje dość często są uruchamiane ponownie, zamiast być z niej wczytywane. Być może jest to podyktowane oszczędzaniem energii, ale można było to rozwiązać lepiej. Na pewno nie jest to jednak wolny smartfon i 99 procent użytkowników nie odczuje, że brakuje im mocy.
Układ graficzny Mali-G71 MP2 ma w sobie wystarczająco dużo mocy, by pozwolić na zabawę w zasadzie w każdą grę ze Sklepu Play – choć niekoniecznie w najwyższych możliwych ustawieniach graficznych. Na dodatek Galaxy A40 nie ma tendencji do nagrzewania się – jedynie połączenie upału, ładowania i udostępniania internetu sprawiło, że stał się ciepły na tylnym panelu.
…zaraz po czystym Androidzie. Muszę przyznać, że bardzo podoba mi się to, co Samsung przez ostatni rok zrobił ze swoim interfejsem. Został znacznie odchudzony i obecnie nie znam lepszej nakładki na zielonego robocika. Wszystko jest zorganizowane bardzo intuicyjnie, a nadal mocno kolorowe elementy nie rażą już w oczy. Na dodatek mamy natywny i działający globalnie Tryb Ciemny, który w połączeniu z ekranem AMOLED robi świetne wrażenie. Dziwi za to brak Always on Display, który został tutaj ograniczony do pokazującego się okazjonalnie zegara. Mnie to nie przeszkadzało, ale przy ekranie AMOLED aż prosi się o implementację takiego rozwiązania – zwłaszcza, że zabrakło diody powiadomień.
Ucieszył mnie też brak dużej ilości dodatkowego oprogramowania firm trzecich – na start zainstalowano jedynie pakiet Microsoft, któremu raczej ciężko odmówić użyteczności. Smartfon pracuje obecnie na Androidzie Pie, a poprawki są datowane na maj 2019 roku. Ponownie nie mam się do czego przyczepić.
Warto także chwilę poświęcić nowej wersji aplikacji Game Launcher, która dedykowana jest naturalnie graczom. Po jej uaktywnieniu oraz włączeniu dodatkowych ustawień (Game Tools) możemy nagrać naszą rozgrywkę zrobić zrzut ekranu, zablokować przyciski. Game Launcher to także dziennik aktywności użytkownika, w którym można sprawdzić czas spędzony na graniu.
Jeśli chodzi o wyposażenie, to nie mam kompletnie żadnych zastrzeżeń. Zarówno jakość połączeń głosowych, jak i reszty modułów łączności (WiFi, Bluetooth, GPS czy udostępnianie internetu) działają świetnie i ani razu nie zdarzyła mi się sytuacja, by coś przerwało połączenie. Mikrofon dobrze zbiera dźwięk, a rozmówcy nie skarżyli się na jakość konwersacji. Nie zabrakło też NFC, co jest przewagą nad tanimi urządzeniami z Chin.
Osobny akapit należy się jakości odtwarzanego dźwięku. O pojedynczym głośniku multimedialnym można powiedzieć, że spełnia swoją funkcję, ale do słuchania muzyki się nie nadaje – można go użyć do obejrzenia serialu czy grania, ale nic więcej. Zupełnie inaczej ma się sytuacja po podłączeniu słuchawek – byle nie tych dołączonych do zestawu sprzedażowego. Galaxy A40 gra dobrze, a do tego oferuje możliwość dopasowania brzmienia do swoich upodobań dzięki globalnie działającemu equalizerowi. Na plus zaliczam również obecność złącza słuchawkowego.
Na koniec kilka słów o czytniku linii papilarnych. Tutaj też widać potężny postęp, jaki Samsung poczynił w ostatnich miesiącach. Pojemnościowy skaner zlokalizowany na tylnym panelu działa sprawniej i jest dokładniejszy, niż w zeszłorocznym flagowcu – Galaxy S9+. Jest też świetnie umiejscowiony i w efekcie nigdy nie miałem problemu z odblokowaniem urządzenia. Kiedy palec jest ekstremalnie ubrudzony, to z pomocą przyjdzie skanowanie twarzy. Opiera się ono jedynie na przednim aparacie i nie działa w ciemności, ale w dzień stanowi niezłą alternatywę – jest dość szybkie, choć oczywiście niezbyt bezpieczne.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Apple iPhone SE 4 będzie miał premierę w Polsce jeszcze wcześniej, niż oczekiwałem. Smartfon zadebiutuje…
Zadebiutował OPPO Find X8 Pro: superflagowiec stworzony z myślą o Europie, a co za tym…
Podkręcony Snapdragon 8 Gen 3 w połączeniu z 7000 mAh to marzenie niejednego ManiaKa. Sam…
Z zakupem telefon do zdjęć czekasz do premiery Huawei Mate 70? Możesz mieć rację, bo…
Seria vivo S20 zaoferuje użytkownikom mocarną specyfikację. Zwłaszcza vivo S20 Pro zapowiada się na jednego…
Aplikacja Uber wzbogaca się o udane nowości, które mogą przydać się także w okresie świątecznym.…