Akumulator. Zdecydowanie brakuje mAh
Mniej więcej od czasów Xperii Z3 smartfony Sony nie kojarzą się z akumulatorami o ponadprzeciętnych pojemnościach. Xperia 1 nie jest tutaj wyjątkiem, gdyż o jej wydajność energetyczną dba ogniwo 3330 mAh. Praktyka pokazuje, że to trochę za mało, by czas pracy na jednym ładowaniu można było określić jako w pełni zadowalający.
Normalne użytkowanie
Gry
Czas ładowania
Co prawda czas pracy na włączonym ekranie nie spadł nigdy poniżej 4 godzin, a mój rekord to 7 godzin, jednak średni wynik to ok. 5h SoT, o ile dość często byłem podpięty do Wi-Fi – w każdym innym wypadku bywało o ~0,5h gorzej. Nie nazwałbym tego tragedią, ale daleko mi też do nawet umiarkowanego zadowolenia. Ewidentnie dodatkowe miliamperogodziny byłyby na wagę złota, a mityczna optymalizacja nie załatwi wszystkiego.
W awaryjnych sytuacjach, które jak widać mogą się zdarzać, z pomocą mogą nam przyjść tryby Stamina – podstawowy i zaawansowany. W mniejszym lub większym stopniu ograniczają one zasoby urządzenia. Mamy też technologię ładowania adaptacyjnego, dbającą o żywotność baterii.
Sony nie zapomniało o szybkim ładowaniu w standardzie Power Delivery. W zestawie znalazłem zasilacz o mocy 18W, który pozwana na uzupełnienie 50% baterii w około pół godziny, a całości w 1,5 godziny z malutkim haczykiem. Bezprzewodowego ładowania zabrakło, podobno przez względu na chęć zachowania smukłej konstrukcji. Cóż, dodatkowe milimetry grubości kosztem cewek do ładowania i bardziej pojemnej baterii to kompromis, na który z chęcią bym się zgodził.
Potrójny aparat w smartfonie Xperia
Sony Xperia 1 ma potrójny aparat fotograficzny – chciałoby się powiedzieć „wreszcie”. Japończycy postawili na przemyślaną i wszechstronną konfigurację:
- obiektyw główny 12 MP, Sony IMX445 (1/2,6 cala, 26 mm) z optyczną stabilizacją obrazu, światłem f/1.6 oraz pikselami 1,4μm,
- teleobiektyw 12 MP, Samsung S5K3M3 (1/3,4 cala, 52 mm) z optyczną stabilizacją obrazu, światłem f/2.4 i pikselami 1,0 μm
- szeroki kąt 12 MP, Samsung S5K3M3 (1/3,4 cala, 16 mm), kąt widzenia 130 stopni, światło f/2.4, piksele 1,0μm.
Trzy obiektywy, jednostka główna z dużymi pikselami i optyczną stabilizacją obrazu, szeroki kąt o niesamowitym polu widzenia – rzeczy niespotykane w dawnych smartfonach Xperia. Do tego dochodzi jeszcze ciekawy Eye AF (autofucus wykrywający ludzkie oko) oraz fizyczny klawisz spustu aparatu. Co ważne, możliwości fotograficzne i filmowe tego zaplecza są naprawdę niezłe.
>>>Zobacz zdjęcia w pełnej rozdzielczości
Na pierwszy rzut oka Sony Xperia 1 jest bardzo dobrym, flagowym fotosmartfonem. Jest jedna rzecz, która nie daje mi spokoju – zbytnia miękkość zdjęć, przez co po przybliżeniu poszczególnych elementów ma się wrażenie, że coś jest nie tak z ostrością. Wiem, że konkurencja często przeostrza fotki, więc teoretycznie nie powinno to być coś złego, jednak programiści Sony podeszli do sprawy zbyt asekuracyjnie.
Miałem okazję krótko porównać fotografie robione przy pomocy Xperii 1 z osiągami Huawei P30 Pro i Galaxy Note 9. W dzień poziom jest zbliżony i tak naprawdę od preferencji konkretnego maniaKa zależy, które zdjęcie jest najlepsze. Po przybliżeniu rzuca się w oczy tylko jedno – Xperia 1 wypada najgorzej w wyciąganiu detali z cienia.
W nocy Xperia wypada ciut gorzej od Note’a pod względem rejestrowanych detali (czasami lepiej pod względem jasności) i znacznie gorzej od P30 Pro pod każdym względem, nawet bez trybu nocnego. Najsłabiej flagowiec Sony radzi sobie z pojedynczymi, ostrymi źródłami światła, np. latarniami. Poziom co prawda ciągle jest naprawdę solidny, tylko że konkurencja jak widać wypada jeszcze lepiej. Kto wie, skoro w Xperii pojawił się potrójny aparat, to i może kiedyś pojawi się tryb nocny z prawdziwego zdarzenia?
Szeroki kąt spisuje się całkiem nieźle i jest napraaaawdę szeroki. Gdy światła nie brakuje, zarejestrowane obrazki wyglądają bardzo podobnie do tych zrobionych głównym oczkiem – oczywiście siłą rzeczy największą różnicą jest pole widzenia. Efekt beczkowatości jest mocno zauważalny i na całe szczęście Sony o tym nie zapomniało, dlatego w ustawieniach dostajemy możliwość wybrania trybu pozwalającego na wyprostowanie kadru, kosztem delikatnego pogorszenia jakości. Od użytkownika zależy więc, który efekt woli.
Podwójne przybliżenie optyczne nie robi obecnie na nikim wrażenia. Mimo to czasami się przydaje, gdyż pozwala fajnie domknąć kadr bądź przybliżyć obiekt znajdujący się w dalszej odległości. Tutaj również nie dostrzegam żadnej degradacji jakości w porównaniu do jednostki głównej przy rozsądnym nasłonecznieniu.
Xperia 1 nagrywa filmy w maksymalnej rozdzielczości 4K (30 fps). Nigdzie nie widzę za to możliwości nagrywania wideo w 4K przy 60 kl./s, co jest dość dziwne. Swego rodzaju pocieszeniem może być kręcenie filmów HDR, co w smartfonach jest bardzo rzadko spotykanym zjawiskiem, a także Super slow motion w Full HD przy 960 kl./s.
Jakość klipów jest całkiem zadowalająca pod względem ostrości, szczegółowości i kolorystyki, jednak stabilizacja obrazu działa zaskakująco przeciętnie. Nawet mnie to zdziwiło, gdyż smartfony Sony zazwyczaj świetnie radziły sobie z filmami w każdym możliwym aspekcie. Podejrzewam, że któraś z aktualizacji zmieni ten stan rzeczy.
Xperia 1 kusi też trybem ręcznym wideo Cinema Pro, który pozwala na m.in. ustawienie ISO, balansu bieli, czasu migawki czy ręczne ustawianie ostrości. To całkiem fajne narzędzie dla tych osób, które znają się na rzeczy i są w stanie dobrać odpowiednie parametry do określonej scenerii. Osoby znające się na rzeczy dostają naprawdę ciekawe narzędzie do filmowania.
Oczywiście Xperia 1 ma też aparat do zdjęć typu selfie, w tym przypadku o rozdzielczości 8 MP. Jako osoba wykonująca samopstryki totalnie amatorsko byłem zadowolony z jego osiągów. Podejrzewam, że większość maniaKów – nawet „okupanci” Instagrama – też nie będą mieli powodów do narzekań, czy to pod względem ostrości, jak i odwzorowania kolorów i szczegółowości.
Na koniec jedna uwaga techniczna, niestety niepokojąca. W ciepłe dni Xperia 1 potrafiła wyświetlić komunikat o możliwości zamknięcia aplikacji aparatu z powodu przegrzania, co i również się mi się zdarzyło, jednorazowo. Dawno nie spotkałem się z takim przypadkiem, a testuje przecież wiele telefonów, również te od Sony. Szkoda, bo już myślałem, że Japończykom udało się w końcu z tym uporać raz na zawsze. Być może kogoś pocieszy to, że nie ma innych ograniczeń czasowych w nagrywaniu wideo 4K, jak np. w modelach Galaxy.
Wyposażenie niemal idealne
Sony zadbało o wsparcie dla wielu standardów łączności. Wi-Fi ac (2,4 i 5 GHz), Miracast, DLNA, Bluetooth 5.0, modem LTE cat. 19 z agregacją pasm, USB typu C 3.1, GPS z Galileo – wszystko to jest i pracuje bezproblemowo. Chyba tylko jack 3,5 mm może zostać wpisany na listę braków, co staje się powoli standardem, co zauważam z wielkim smutkiem. Muzyki da się słuchać poprzez złącze USB-C i na całe szczęście jakość jest bardzo dobra. Xperia 1 dobrze radzi sobie także ze słuchawkami bezprzewodowymi, dzięki LDAC i aptX HD.
Xperia 1, podobnie jak wielu poprzedników, ma głośniki stereo, jednak tym razem tylko górny skierowany jest w stronę użytkownika, a dolny położono na dolnej krawędzi. Wprowadzając ten model do swojej oferty Sony podkreślało, że zostały one ulepszone, ale jakoś tego nie słychać. Dźwięk, które one generują nie jest wybitny pod względem jakości, a raczej tylko niezły, co szczególnie doskwierało mi po przesiadce z Galaxy Note 9 na czas testów. Maksymalna głośność jest zaś całkowicie wystarczająca.
Fajną sprawą jest system dynamicznej wibracji, który „analizuje dane audio i pozwala na bezpośrednie odczuwanie przebiegu akcji w dłoni trzymającej smartfon”. Czyli, mówiąc bardziej po ludzku, wibruje w rytm rozpoznanego dźwięku. Intensywnością efektu da się sterować, a nawet całkowicie go wyłączyć. „Haptyka” w Xperii 1 to najwyższy rynkowy poziom.
Jak już wspomniałem wcześniej, czytnik linii papilarnych znalazł się na prawej ramce telefonu i tym razem jest dodatkowym elementem wyposażenia, więc nie został zintegrowany z wyłącznikiem. Pomysł jest dobry, ale niekoniecznie dla osób leworęcznych. Czytnik niby działa znośnie, tylko że miewa swoje kaprysy, chyba nawet większe od niektórych skanerów w ekranie. Kogo będzie to frustrowało, ten ma opcję skorzystania z rozpoznawania twarzy. Uwaga, tylko przy współpracy z kamerką selfie, więc to mniej bezpieczna opcja.
Sony Xperia 1 to telefon typu Dual SIM, z hybrydowym slotem, więc chęć korzystania z dwóch numerów wiąże się z koniecznością rezygnacji z rozbudowy pamięci. Tej jest całkiem sporo, bo 128 GB, z czego realnie dostajemy ok. 105 GB. Niby sporo, ale wcale bym się nie obraził za 256 GB, co byłoby zapasem na lata. Dobrze, że jest czytnik kart microSD.
Rozmowy telefoniczne nie są dla Xperii żadnym problemem. Jakość jest zadowalająca, dla obu stron, podobnie jak głośność. Dostępność funkcji VoLTE czy VoWiFi zależy od operatora.
W tej sekcji dodam jeszcze, że Xperia 1 ma (dość subtelną) diodę powiadomień i Always On Display.
System
Flagowiec Sony pracuje pod kontrolą Androida 9 Pie i regularnie dostaje świeże poprawki bezpieczeństwa, co bez wątpienia jest mocną zaletą tego sprzętu. Oczywiście jest też nakładka systemowa, która jest jakby makijażem, a nie operacją plastyczną, jak w oprogramowaniu Huawei czy Xiaomi. To od każdego maniaKa z osobna zależy, czy to dobrze, czy też źle.
Z powodu charakteru nakładki Sony i jej niewielkiej ewolucji w ciągu ostatnich lat trudno wskazać jakieś zjawiskowe nowości, więc fani oprogramowania Japończyków poczują się tu jak w domu.
Z ciekawych rzeczy wskazać można przede wszystkim na obsługę interfejsu poprzez gesty, w stylu opracowanym przez Google w natywnym Androidzie. To oznacza, że usunięto przycisk wielozadaniowości, a strzałka wstecz pojawia się wtedy, gdy jest potrzebna. Całość sprawuje się nieźle i ze względu na własne preferencje miałem tylko problem z tym, że szuflady aplikacji nie da się wywołać maźnięciem w górę w dowolnym miejscu, tylko po dokładnym przyłożeniu palca do wyświetlanego ciągle paska, który pełni funkcję klawisza domowego.
W Xperii XZ3 firma wprowadziła boczny sensor, świetnie pasujący do smartfona z zagiętym ekranem. W Xperii 1 zagięć nie ma, ale funkcja została. Mam do niej ambiwalentny stosunek. Wiem, że ktoś może uznać za praktyczne to, że kliknięcie na krawędzi ekranu uruchamia zestaw skrótów do wybranych aplikacji i pozwala szybko podzielić powierzchnię roboczą na dwie części i wygodną pracę dzięki w tym trybie, dzięki wydłużonym proporcjom. Z drugiej strony innych może frustrować to, że boczny sensor czasami uruchamia się dość topornie, by innym razem włączyło go przypadkowe dotknięcie. Warto to dopracować, drogie Sony.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.