Po wczorajszym wycofaniu się Donalda Trumpa z sankcji wobec Huawei, radości fanów marki nie było końca. Nie do końca rozumiem tak daleko idący optymizm, zwłaszcza że Chińczycy jeszcze długo będą odczuwać skutki działań USA.
Zakładając, że ukrytym powodem nałożenia sankcji na Huawei była chęć obniżenia potencjału koncernu, plan Trumpa można uznać za wykonany. Wycofanie firmy z tak zwanej czarnej listy amerykańskiego departamentu handlu pozwoli Chińczykom prosperować, jednak odbudowanie dawnej pozycji, a także zanotowanie kolejnych progresów, wydaje się bardzo trudne w realizacji.
Trump to szczwany lis
Deklaracja Trumpa oznacza usunięcie Huawei z czarnej listy, na której obecność oznaczała brak możliwości współpracy z amerykańskimi przedsiębiorstwami. Zdjęcie sankcji to zdjęcie sankcji i w tej materii nie ma powodu do rozważań. Niemniej, prezydent USA nie zrezygnował wprost z innych sposobów utrudniania działalności Huawei w Stanach Zjednoczonych. Firma w dalszym ciągu jest na świeczniku władz i w każdej chwili może zostać obarczona nowymi, mniej lub bardziej dotkliwymi obostrzeniami.
Oczywiście nie ma pewności co do tego, czy władze USA odważą się otworzyć kolejny rozdział historii chińsko-amerykańskiej wojny handlowej. Warto jednak mieć takową możliwość na uwadze. Jeśli uważacie, że to realny problem, co powiecie o kolejnej kwestii…
My fani nowych technologii uważnie śledzimy sprawę Huawei, podobnie jak śledzimy zbliżone do niej historie. Prawda jest jednak taka, że lwia część społeczeństwa (w tym klientów wybierających smartfony) nie zagłębia się w przebieg chińsko-amerykańskiego sporu i wiedzę o nim opiera na zasłyszanych, często niepełnych opiniach.
W efekcie wielu moich znajomych nie ma tak naprawdę pojęcia o tym, co się naprawdę stało. Wiedzą tylko, że nie warto kupować smartfonów Huawei i Honor, gdyż „niebawem przestaną na nich działać najpopularniejsze usługi”. O „szpiegowaniu” nie wspomnę, bo temat ten pojawia się w każdej dyskusji ze znajomymi.
Opinia, dodam — negatywna opinia będzie ciągnęła się za firmą jeszcze przez jakiś czas. Nadszarpnięte zaufanie to niejedyna strata Huawei. Pomyślcie tylko, ile na całym zamieszaniu stracił, uściślając, straci koncern. Nie dysponuję niestety danymi mogącymi zobrazować rzeczoną kwestię, jednak czuję, że skala będzie dla firmy dotkliwa.
Mimo wszystko uważam że Huawei może pochwalić się istotnym wkładem w branżę mobilną i smutno byłoby obserwować jego postępujący upadek. Trzymajmy więc kciuki za naszych skośnookich przyjaciół.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.