Muszę przyznać, że zarządzanie kryzysem to coś, co przedstawiciele Huawei mają opanowane do perfekcji. Właśnie bowiem okazało się, że nawet jeżeli firma po raz kolejny zostanie odcięta od dostaw z USA, to i tak sobie spokojnie poradzi. No, chyba że znowu pojawią się problemy z systemem operacyjnym…
Choć Donald Trump w swojej łaskawości cofnął obostrzenia wystosowane w kierunku Huawei (tak, wiem, że firma nadal jest na czarnej liście, ale to przecież tylko symbolika), to chiński producent doskonale wie, że sytuacja polityczno-gospodarcza na linii Pekin-Waszyngton jest tak napięta, że w każdej chwili wszystko może wywrócić się do góry nogami. I choć handlowy impas trwał miesiąc, to i tak dał się koncernowi mocno we znaki. Teraz zarząd chce zrobić wszystko, by nie dopuścić do powtórki.
Najlepszym potwierdzeniem tego stanu rzeczy jest komentarz Victora Zhanga, szefa działu ds. kontaktów międzynarodowych, który poinformował, że Huawei zakończyło właśnie proces poszukiwania awaryjnych dostawców komponentów, które są wykorzystywane do produkcji poszczególnych urządzeń znajdujących się w portfolio firmy.
Jak się dowiadujemy, starania o to, by każdy komponent był dostarczany przez dwa odrębne podmioty, były czynione od 10 lat i dopiero teraz udało się dograć szczegóły. Zapewne wskutek amerykańskiego embarga pertraktacje z kolejnymi producentami przyspieszyły o 9000%, ale faktem jest, że cel osiągnięto w absolutnie newralgicznym momencie.
Biorąc pod uwagę fakt, że jakiś czas temu dowiedzieliśmy się, że Huawei posiada zapasy komponentów pozwalające na utrzymanie odpowiedniej produkcji przez kolejne kilka miesięcy, można śmiało uznać, że chiński producent jest przygotowany do potencjalnych kłopotów jak mało kto. Oczywiście możemy uznać, że takie komentarze najwyższych przedstawicieli firmy to tylko czcze gadanie, a rzeczywistość jest zupełnie inna, ale raczej trudno mi w to uwierzyć – a już na pewno po tak ogromnym kryzysie, który mocno wpłynie na tegoroczne wyniki sprzedażowe Chińczyków.
Tak naprawdę jedynym problemem Huawei jest tylko i wyłącznie groźba utraty licencji na Androida – to wyrwa, którą nie tak prosto załatać, bo wprowadzenie własnego systemu operacyjnego to proces długotrwały, a rywalizacja z OS-em posiadającym ponad 80% udziałów w rynku nawet dla tak potężnego przedsiębiorstwa nie jest ani niczym przyjemnym, ani prostym. To nadal kwestia trudna do przeskoczenia.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…
Apple iPhone SE 4 będzie miał premierę w Polsce jeszcze wcześniej, niż oczekiwałem. Smartfon zadebiutuje…
Zadebiutował OPPO Find X8 Pro: superflagowiec stworzony z myślą o Europie, a co za tym…
Podkręcony Snapdragon 8 Gen 3 w połączeniu z 7000 mAh to marzenie niejednego ManiaKa. Sam…
Z zakupem telefon do zdjęć czekasz do premiery Huawei Mate 70? Możesz mieć rację, bo…
Seria vivo S20 zaoferuje użytkownikom mocarną specyfikację. Zwłaszcza vivo S20 Pro zapowiada się na jednego…