Stany Zjednoczone starają się wykorzystać swoją mocną pozycję w negocjacjach z Chinami. Donald Trump zawiesił stosowne licencjonowanie, przez co amerykańskie firmy nie mogą współpracować z Huawei. To nic innego jak „odwet” i próba wymuszenia na Państwie Środka sprzyjającej USA umowy o zakup amerykańskich produktów rolnych.
Wojna handlowa pomiędzy mocarstwami nie słabnie, choć przechodzi spokojniejsze okresy. Po wpisaniu Huawei na czarną listę, USA postanowiło nieco poluzować ucisk wobec Chin. Niestety, nie na długo. Jak donosi Bloomberg, Donald Trump zawiesił wydawanie decyzji o przyznawaniu licencji na współpracę amerykańskich podmiotów z Huawei Technologies Co. Nic nie dzieje się bez powodu. To pokłosie niechęci Chin do zakupu amerykańskich produktów rolnych.
Huawei nie zniknie z czarnej listy
Pod koniec czerwca Trump poinformował o złagodzeniu ograniczeń związanych ze wpisaniem Huawei na czarną listę amerykańskiego Departamentu Handlu. Nikt nie mówi tego wprost, ale wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że kwestia ta mogła stanowić kartę przetargową związaną z negocjacjami dotyczącymi handlu produktami rolnymi.
Chiny zdeklarowały jednak brak chęci do tego typu współpracy, czym ewidentnie rozwścieczyły prezydenta USA. Wygląda na to, że Trump nie zamierza usuwać Huawei z czarnej listy, a co za tym idzie — amerykańskie firmy nie będą mogły w sposób bezpośredni współpracować z Huawei. To nic innego jak powrót kłopotów chińskiego koncernu. Niemniej, Huawei zdaje się na taki scenariusz przygotowane.
Firma zaprezentowała bowiem własną platformę Harmony OS, która najprawdopodobniej zastąpi Androida na urządzeniach sygnowanych rzeczoną marką. Włodarze koncernu woleliby kontynuować współpracę z amerykańskimi firmami, a także stosować dotychczas użytkowany system, jednak decyzja Trumpa zwyczajnie temu nie sprzyja.
Huawei prezentuje autorski system HarmonyOS! To nie tylko alternatywa dla Androida
Nie uważam, że sprawa jest przesądzona. Amerykańskie firmy są chętne do współpracy i widać to po wnioskach o stosowną licencję. Prezydent USA posuwając się do pewnego rodzaju „szantażu”, bo nim w mojej ocenie jest cała sprawa, uderza nie tylko w Chiny, ale również, a może nawet przede wszystkim w krajowe podmioty. Te mogą się najzwyczajniej w świecie zbuntować.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.