Nowy król niedrogich smart zegarków? Amazfit Verge Lite nie pozostawia złudzeń: 20 dni pracy na jednym ładowaniu, ekran AMOLED, GPS, solidna budowa, sportowy design, sporo opcji monitorowania aktywności i cena. Wiele zalet i drobne wady – sprawdź, czy to smartwatch dla Ciebie – oto test Amazfit Verge Lite.
Smartwatch – czy ja tego w ogóle potrzebuję? Zadawałem sobie to pytanie, otwierając Amazfit Verge Lite, który trafił do naszej ManiaKalnej redakcji. Długo miałem do czynienia z Amazfit BIP, jeszcze wcześniej z Mi Band w wersji 2 i po około rocznej przygodzie wróciłem do korzystania z tradycyjnych zegarków, sprzedając oba produkty Xiaomi.
Pewnie, przez jakiś czas odruchowo rzucałem okiem na nadgarstek, spodziewając się odczytać na tarczy zegarka lub opaski jakieś powiadomienie, jednak już po kilku dniach zapomniałem, że w ogóle takie zegarki smart istnieją i są do czegoś przydatne.
Po kilku dniach użytkowania Verge Lite znów złapałem się na tym, że jednak smartwatche to świetna sprawa: pal licho już same powiadomienia czy funkcje „sportowe” (używam tu cudzysłowu, bowiem nie zawsze Amazfit radził sobie tak, jakbym tego oczekiwał podczas treningu) – ten model to zupełnie inna liga niż przywołany już przeze mnie BIP.
Jeśli zastanawiacie się, skąd przy Verge w tej wersji znalazło się określenie Lite, to dopowiem, że producent odchudził pierwowzór o moduły Wi-Fi i NFC, mikrofon z głośnikiem oraz NFC.
Oczywiście nie oczekujemy, że urządzenie za niecałe 500 zł będzie wyglądało i zachowywało się tak, jak choćby smartwatche od Samsunga, ale Verge Lite da nam już przedsmak solidnego wykonania, które wywiera co najmniej dobre wrażenie. Co wzbudziło mój entuzjazm? Przede wszystkim ekran typu AMOLED, lekkość konstrukcji, plastik odporny na zarysowania i uderzenia oraz przyjemny w dotyku (choć raczej niewielki jak na europejskie nadgarstki) pasek. Poniżej przyjrzymy się bardziej szczegółowo konstrukcji urządzenia.
Już samo opakowanie, w którym umieszczono zegarek, sprawia co najmniej dobre wrażenie: w czarnym kartoniku opatrzonym stosowną grafiką i opisem podstawowych parametrów umieszczono białe, mocne pudełeczko, ozdobione jedynie eleganckim logo Amazfit. Wewnątrz najdziemy nasz smartwatch, ładowarkę i papierologię. Na podkreślenie zasługuje fakt, że po wyjęciu gadżetu z pudełka bez trudu ponownie je spakujemy, co wcale nie jest takie oczywiste.
Sam Verge Lite w pierwszym wrażeniu nie prezentuje się szczególnie wybitnie ani nie ma tego czegoś, dzięki czemu bez trudu odróżnimy go od konkurencji. Nawet pokaźne wymiary (nie tylko średnica, ale i grubość koperty, która wyraźnie odstaje od nadgarstka) nie pomagają w uzyskaniu indywidualnego wyglądu. Nie da się też ukryć, że projektanci (jak i programiści, ale o tym wspomnę przy okazji komentowania softu) nie żałowali sobie podglądania rozwiązań prezentowanych przez czołowe marki z branży (Suunto czy Garmin), jednak do tej cechy wielu produktów z Dalekiego Wschodu zdążyliśmy przywyknąć.
Choć design nie jest wzorem oryginalności i mimo że przyjemny, nie zapada w pamięć, to już doborowi materiałów czy kolorystyki nie sposób niczego zarzucić. Testowy egzemplarz był w większości ciemnoszary, ale monotonię przerywała znacznie jaśniejsza dolna cześć koperty i sam jej spód.
Przyznam, że to zestawienie robi na żywo niezłe wrażenie i trudno mu coś zarzucić, zwłaszcza w połączeniu z maleńkim, równie jasnoszarym trójkącikiem na plastiku okalającym tarczę, dzięki któremu możemy od razu zauważyć mimo wygaszanego ekranu, czy dobrze zakładamy zegarek na nadgarstek.
Poniżej sprawdzicie, jak Verge Lite prezentuje się na damskim i męskim nadgarstku:
Użyte materiały, zważywszy na klasę zegarka, są dobrej jakości: ceramiczne elementy spodu nadają mu nieco droższego wyglądu, a wykorzystane plastiki są po prostu solidne. Na plus muszę zaliczyć dużą odporność szkiełka na zarysowania, ponieważ mimo blisko dwumiesięcznych testów i braku jakiejkolwiek ochrony smartwatch nie złapał żadnej, nawet najmniejszej ryski (a uwierzcie mi, że nie traktowałem go ulgowo). To zasługa nie tylko Corning Gorilla 3 generacji, ale też delikatnie wystającej obramówki koperty, chroniącej sam wyświetlacz.
Reasumując: zegarek z racji użytych materiałów prezentuje się raczej sportowo i nie uświadczymy tu obrotowego bezela, którym możemy sterować jego funkcjami, czy też wstawek z eleganckich metali. To po prostu nie ta klasa cenowa.
Verge Lite, mimo dość niedrogiego designu, potrafi jednak pozytywnie zaskoczyć:
Verge Lite działa na autorskim oprogramowaniu od Huami i nie zapewnia tych możliwości, jakimi dysponują konkurenci z wyższej półki cenowej, bazujący choćby na Tizenie czy Android Wear. Jednak na pokładzie urządzenia znajdziemy wszystkie funkcje, dzięki którym zegarek może pochwalić się mianem „smart”:
Menu zegarka jest intuicyjne i sensownie ułożone (a jeśli chcemy pogrzebać w kolejności poszczególnych pozycji, nic nie stoi na przeszkodzie, by zrobić to poprzez Mi Fit). Jeśli nie dokonywaliśmy żadnych zmian, znajdziemy tam:
Jak zachowuje się zegarek podczas aktywowania tarczy ruchem nadgarstka, zobaczycie na poniższym filmiku:
Jeśli jesteście ciekawi, jakie customowe tarcze znajdziecie w Sieci, polecam zacząć rekonesans od tej stronki.
No właśnie – zapowiedzi producenta i suche dane techniczne czasem „nieco” odbiegają od tego, jak urządzenie sprawuje się w rzeczywistości – a jak jest w przypadku Verge Lite? Od razu powiem, że irytowała mnie w nim najmocniej kwestia związana z funkcjami treningowymi. Otóż po wybraniu którejkolwiek opcji z programu „Trening” automatycznie rozpoczyna się jego rejestracja i zobaczymy na przykład taki widok jak poniżej:
W tym właśnie cały ambaras, że wada, która zniechęciła mnie do BIPa, ciągle jest niedopracowana w przypadku młodszych i droższych braci: otóż po uruchomieniu treningu tracimy dostęp do WSZYSTKICH pozostałych funkcji zegarka. Ot tak: jeśli trenujesz, tylko funkcja treningu pozostaje do twojej dyspozycji i aby móc używać innych, musimy zakończyć ten program (długie przytrzymanie przycisku fizycznego wywołuje menu, w którym albo go pauzujemy, albo stopujemy i zapisujemy).
Brak wielozadaniowości to podstawowa wada oprogramowania Amazfita Verge Lite, choć dla wielu użytkowników możliwa do zaakceptowania, jeśli weźmiemy pod uwagę jego inne zalety oraz cenę.
W trakcie blisko dwóch miesięcy użytkowania zdarzył się trzykrotnie samoczynny restart zegarka, po którym raz stracił on zapisane przeze mnie ustawienia – tzn. w aplikacji Mi Fit były ciągle widoczne, ale zegarek ich nie przestrzegał (np. uruchamianie wyświetlacza ruchem nadgarstka w wybranych godzinach czy pokazywanie numeru/nazwy dzwoniącej do mnie osoby). Na szczęście ponowne wpisanie tych danych w apce pozwoliło mu wrócić do normalnego działania.
Istotną kwestią jest dokładność pomiarów oferowanych przez Amazfit i Mi Fit, które niestety chwilami pozostawiają nieco do życzenia, ale całościowo jest dobrze. Jakie mam zastrzeżenia:
Żeby powiedzieć jasno: nie uświadczyłem problemów z rejestrowaniem trasy, więc GPS dział poprawnie. Na plus zaliczę też miłe dodatki w stylu szybkiego dostępu do włączenia latarki (tarcza emituje białe światło i z bliska co nieco można dostrzec, choć ekwiwalentem latarki choćby z telefonu to niestety ona nie zostanie) i ogólnie panel z opcjami regulacji podświetlenia, trybu nocnego czy oszczędzania energii.
Zaletą są przede wszystkim kwestie związane z komfortem namacalnego korzystania z zegarka – pasek nie ciśnie, jest bardzo elastyczny (jak bardzo – zobaczcie na zdjęciu poniżej) nie powoduje pocenia się ani uczucia gorąca, można go błyskawicznie wymienić a sam Verge Lite jest lekki i mimo sporego rozmiaru niemal nieodczuwalny na co dzień.
Muszę jednak wspomnieć o dwóch kwestiach związanych z wyświetlaczem:
Poniżej zobaczycie, jak wyglądają na wyświetlaczu zabrudzenia od palców (od najmniejszego po największe na trzeciej fotografii):
oraz jak sprawuje się on w silnym świetle słonecznym:
O ile w bardzo słoneczne dni, jakich nie brakowało w czasie tych wakacji, tarcza zegarka mogła być bardziej czytelna, to jego nocna praca jest wzorcowa: obraz nie razi i zachowuje świetny kontrast. Zresztą spójrzcie sami:
Przy wielkości wyświetlacza jego rozdzielczość jest wystarczająca i trudno powiedzieć, żeby raził nas pikselozą, wręcz przeciwnie:
Właściwie poza brakiem wielozadaniowości i wspomnianym trzema restartami nie mam do oprogramowania żadnych zastrzeżeń: jest stabilne, szybkie, dobrze reaguje na polecenia, jednak zdarzają się przekłamania w mierzeniu pulsu (tu na szczęście same szybko się korygują) czy monitorowania snu. Podobnie jakość wykonania jest na dobrym poziomie, jedynie – choć w tej cenie to przecież niemożliwe – marzyłby się nieco bardziej skuteczny w słońcu wyświetlacz.
Poniżej sprawdzicie, jak wygląda bohater recenzji w zestawieniu z klasycznym męskim zegarkiem oraz ze smartbandem – Mi Bandem 3:
Producent deklaruje pracę urządzenia na jednym ładowaniu do 20 dni i uważam, że czas ten nie jest w żaden sposób wyolbrzymiony. Bezapelacyjnie to właśnie bateria (litowo-polimerowa 390 mAh) jest jednym z najjaśniejszych punktów tego zegarka: mamy na pokładzie sporo energochłonnych czujników (zwłaszcza GPS potrafi rozładowywać baterię w tempie wróżącym nie 20 dni, a 20 godzin pracy – choć według materiałów promocyjnych zastosowano do lokalizacji chip Sony 28nm, mogący osiągnąć 40-godzinny czas ciągłego działania) i ładny AMOLED, a Verge Lite działa 4-krotnie dłużej niż konkurenci w rodzaju Stratosa czy Verge w pełnej wersji.
Jak czas pracy smartwatcha zrobił na mnie duże wrażenie, tak czas ładowania zaskoczył mnie podwójnie – rozładowaną do 10% baterię naładujemy do 99% w około 1:30, co jest bardzo dobrym rezultatem. O dziwo Huami w instrukcji wspomina o czasie ładowania wynoszącym 2,5 h. Dzięki połączeniu długiej pracy na baterii i efektywnego ładowania, w zasadzie wystarczą mniej więcej 3 godziny w miesiącu, podczas których nasz gadżet musimy zdejmować z nadgarstka w celu umieszczenia w stacji dokującej.
Jednym słowem – o ile zastanawiałbym się mocno nad zakupem smartwatcha zapewniającego do 5 dni pracy na jednym ładowaniu, to już wartości którymi może pochwalić się Verge Lite są bardzo kuszące – możne nie aż tak jak wspomnianego we wstępie BIPa, ale w swojej klasie jest to urządzenie bezkonkurencyjne.
Jaka jest aplikacja Mi Fit, każdy widzi – po przesiadce z Samsung Health i powrocie do dzieła Huami miałem wrażenie, że niewiele przez te 2 lata mojej nieobecności w apce się zmieniło. Te same pomarańczowe akcenty na białym tle, dość archaiczny wygląd, ciągłe „synchronizowanie danych”, ale osłodzone całkiem sporą ilością oferowanych możliwości.
Na szczęście Mi Fit pozwala na błyskawiczne sparowanie z zegarkiem – przyznam, że także przy okazji dawniejszych produktów Xiaomi nie miałem z tym kłopotów.
Samo parowanie polega na wejściu w jego menu (ikonka + w prawym górnym rogu) i odnalezieniu naszego urządzenia wśród następujących kategorii:
Po wyborze właściwej kategorii aplikacja przejdzie w stan wyszukiwania smartwatcha.
Po sparowaniu urządzenia wita nas ekran główny, na którym zobaczymy najważniejsze informacje:
W zakładkach widocznych tuż pod logo Mi Fit znajdziemy:
Trzy ostatnie aktywności monitorują nasze osiągnięcia podczas wykonywania tych czynności – na mapie zobaczymy naszą pozycję, ślady i dane o tętnie.
U dołu ekranu znajdziemy trzy zakładki:
Wybierając w menu „Znajomi” przenosimy się do ekranu, na którym możemy zaprosić naszego przyjaciela/przyjaciółkę do wspólnego monitorowania swoich postępów. Z jednej strony to świetna motywacja do działania, z drugiej możemy tu użyć sympatycznej opcji „zaczep”, dzięki której smartwatch/smartband znajomego zawibruje, a w Mi Fit dostanie on informację o tym, że został przez nas „zaczepiony”.
Znajomych dodamy albo za pomocą ich ID z Mi Fit, albo skanując wygenerowany przez nich kod QR – oczywiście każde zaproszenie musi zostać potwierdzone.
Co podejrzymy zerkając na konto znajomego? Przebyte kroki, czas snu i wagę.
Najciekawszym elementem będzie dla nas z pewnością opcja „Profil„, gdzie zgrupowano informację o używanym przez nas urządzeniu oraz nas samych. W polu Moje urządzenie znajdziemy multum danych o Verge Lite:
Dodatkowo pod sekcją „Moje urządzenie” znajdziemy możliwość ustawienia własnych celów, podglądu znajomych, etykiety zachowania (od sportów przez sen po prowadzenie auta), możliwość dodania konta z WeChat i Google Fit, pomoc/wysłanie opinii, inteligentną analizę (jakości snu i sylwetki – tej drugiej nie udało mi się aktywować) oraz dodatkowe ustawienia (jednostki miar/wag), ustawienia reklam, sprawdzanie dostępności aktualizacji, informacje (wersja aplikacji, prawa użytkownika).
Mi Fit, choć nie oszałamia wyglądem czy otwartością na inne aplikacje/urządzenia jak choćby Samsung Health, całkiem przyjemnie sprawuje się na co dzień i daje duże możliwości sprawdzania swojej aktywności. Możemy szybko sprawdzić m.in.:
Podejrzewam, że dla zdecydowanej większości użytkowników, którzy tak jak ja ćwiczą amatorsko, będą to wystarczające dane. W połączeniu z możliwością samodzielnego wpisywania swojej wagi może się okazać, że otrzymujemy sensowne narzędzie do monitorowania efektów diety i treningów.
Gdybym miał wybierać: kupować za nieco ponad 200 zł BIPa, czy dołożyć prawie drugie tyle i móc wybrać Verge Lite, nie zastanawiałbym się ani chwili i postawiłbym na droższy model. Dlaczego? Przede wszystkim:
Verge Lite wydaje się być świetnym wyborem dla kogoś, kto poszukuje smartwatcha oferującego łatwość odczytywania powiadomień, długiego czasu pracy na baterii, sportowego designu, prostoty obsługi, sensownych funkcji monitorujących aktywność fizyczną i solidnej budowy, a przede wszystkim rozsądnej ceny.
Owszem, znajdziemy zegarki z lepszym AMOLEDem i stalowymi elementami wykończenia czy działające na bardziej zaawansowanym oprogramowaniu, jednak przyjdzie nam do nich sporo dopłacić.
Verge Lite to chyba najbardziej rozsądny kompromis pomiędzy ceną, jakością wykonania i możliwościami.
Zegarek Amazfit Verge Lite jest dostępny w wielu chińskich i polskich sklepach. Nasz egzemplarz zamówiliśmy za pośrednictwem platformy AliExpress – sprzęt kosztuje obecnie około 90 dolarów, a więc taniej, niż w popularnych polskich elektromarketach.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Aplikacja Uber wzbogaca się o udane nowości, które mogą przydać się także w okresie świątecznym.…
Najbliższy weekend może być uciążliwy dla klientów banku mBank. Bank zaplanował przerwę w działaniu swoich…
Do rodzinki ciekawych flagowców niedługo dołączy vivo X200s. On również otrzyma potężną specyfikację na czele…
Do walki z oszustami wydzwaniającymi do nas i wykradającymi nasze dane zostały wytoczone ciężkie działa.…
Sony ostrzy zęby na FromSoftware, co potwierdzili sami zainteresowani. Mówimy tu o ogromnej transakcji, która…
Po premierze wybitnie opłacalnego iQOO 13 pojawiła się zapowiedź długości aktualizacji. Ten tani flagowiec może…