Wczorajsza konferencja Apple rozpoczęła się od prezentacji usługi growej, uściślając — Apple Arcade. Studia takie jak Capcom, Konami czy Square Enix pokazały swoje produkcje dedykowane platformie i wiecie co? Rzeczone gry wyglądają na typowe free2Play, jakich nie brakuje w App Store czy Google Play. Czuję, że nie pomoże tutaj naprawdę atrakcyjna cena usługi.
Nie będę owijał w bawełnę. Jako fan giganta z Cupertino, który broni wielu decyzji Apple, czuję się zwiedziony, żeby nie powiedzieć oszukany. Apple Arcade miało być powiewem świeżości w świecie subskrypcji growych, jednak Sadownicy ewidentnie zniszczyli istotę pomysłu. Tak wynika z wczorajszej prezentacji i szczerze wątpię, czy coś w tej materii ulegnie zmianie do czasu finalnego udostępnienia Arcade użytkownikom 19 września.
Apple Arcade — tanio, lecz mizernie
Nie zwykłem „atakować” Apple, ale w tym konkretnym przypadku czuję, że nie mam innego wyjścia. Po wczorajszej części eventu poświęconej Apple Arcade na mojej twarzy malował się grymas niezadowolenia. Wcześniejsze zapowiedzi Apple sprawiły, iż oczekiwania względem usługi były wysokie. Sadownicy najprawdopodobniej nie będą w stanie im sprostać.
Ekipa Tima Cooka twierdzi, iż na start Apple Arcade zaoferuje aż 100 ekskluzywnych tytułów niedostępnych na żadnej innej platformie. Co więcej, będą to tytuły od znanych wydawców takich jak Capcom czy Konami, którymi będzie można się cieszyć za stałą miesięczną opłatą. Co ważne — w gry zagramy nie tylko na iPhone’ach, ale także na komputerach Mac oraz iPadach. Sęk w tym, że wczorajsza prezentacja zawierała pokaz dość prymitywnych rozgrywek.
Możliwe, że w przygotowaniu się już mocno rozbudowane gry o zjawiskowej grafice, ale bazując na tym, co nam pokazano — wygląda to mizernie. Czy Sadownicy zmienią ten stan rzeczy przed debiutem? Powinni, ale czuję, że zostało na to zbyt mało czasu.
Sytuację ratuje, oczywiście tylko częściowo, niska cena usługi. Miesięczny dostęp do gier na platformie Apple Arcade kosztuje tylko 24,99 zł, czyli niewiele. Dodam jeszcze, iż pierwszy miesiąc próbny jest oczywiście darmowy. Z pewnością skorzystam z możliwości przetestowania platformy i w zasadzie poleciłbym to każdemu użytkownikowi iSprzętu. Choćby w celu zaspokojenia ciekawości. W końcu, aby móc powiedzieć, że coś jest naprawdę „słabe”, trzeba to wcześniej wypróbować.
iPhone XR to najpopularniejszy smartfon świata, ale iPhone 11 pobije go na głowę
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.