Apple zaprezentowało na wrześniowej konferencji pięć nowych produktów oraz dwie usługi. Na polski rynek już niebawem trafią trzy iPhone’y 11, iPad z powiększonym ekranem oraz elegancki smartwatch Apple Watch Series 5. Sprawdźmy, ile potrzebujesz pieniędzy, aby skompletować je wszystkie.
Produkty Apple są zazwyczaj bardzo drogie, konkurenci z Androidem wyprzedzają iPhone’y o lata świetlne, a Apple Watch to tylko droga fanaberia dla bogatych sportowców i biznesmenów – w każdym z niniejszych twierdzeń tkwi ziarno prawdy o niegdyś najbardziej innowacyjnej marce świata.
„Marka” to w tym przypadku słowo klucz, albowiem elektronika tworzona przez koncern z Cupertino nie sprzedaje się tak dobrze dlatego, że jest bezapelacyjnie najlepsza na świecie. W przypadku wielu sprzętów Apple ich osiągnięcia techniczne to jedynie spóźniona próba doścignięcia konkurencji, co roku odbiegającej coraz dalej. A jednak to nie w idei wyścigu rzecz, ponieważ cała tajemnica sprzedaży Apple tkwi w sławnym logotypie oraz historii, która była tworzona przez kilkadziesiąt lat.
To dla legendarnej już postaci Steve’a Jobsa i jego wyobraźni o świecie elektroniki fani sprzętów z nadgryzionym jabłkiem są gotowi zapłacić krocie za coś, co w Chinach kosztuje mniej i jest w pewnych szczegółach lepsze. I to nawet pomimo tego, że dzisiejsze Apple nie jest tak innowacyjne, jak kiedyś.
Czas ruszyć na zakupy
Skoro przebrnęliśmy przez część historii, sprawdźmy, jak bardzo wylewny musi być nasz portfel w tym roku. Trzy nowe smartfony, tablet oraz smartwatch to zestaw, który pojawił się w pełnej glorii w auli Steve Jobs Theater. Jestem pewien, że już teraz wielu maniaKów przygotowuje się do startu sprzedaży tychże cudów.
Jeżeli w tym roku postanowiłeś sobie nie żałować i odświeżyć swoje elektroniczne portfolio, świetnie trafiłeś – wybierzemy tylko najdroższe produkty z najnowszej linii, i to w najbardziej rozbudowanych wersjach. Dodamy do tego niezbędne akcesoria i voilà, nareszcie poczujemy się jak prawdziwy fan elektroniki. Półżartem oczywiście.
Z portfelem – lub kartą – trzymanym w drżącej ręce wchodzimy na oficjalną stronę Apple i czytamy ogromny slogan „Tym nowościom warto poświęcić więcej uwagi. My poświęciliśmy”. My też poświęcimy. Zacznijmy więc od najważniejszego, czyli smartfona.
Smartfon, zegarek, tablet
Najdroższy w nowej ofercie jest iPhone 11 Pro Max, którego nazwa świetnie oddaje przerost formy nad treścią tylnego panelu, gdzie znalazł się potrójny aparat w kwadratowej i nieco ociężałej ramce. Cena flagowca rozpoczyna się od 5699 złotych, ale skoro założyliśmy, że nie idziemy „na łatwiznę”, sięgamy po wariant 512 GB pamięci, który kosztuje 7449 złotych.
Zapakowany do koszyka smartfon to dopiero początek, ponieważ prawdziwy maniaK technologii powinien posiadać także smartwatcha – w tym przypadku z pomocą przybywa Apple Watch Series 5, którego liczba dostępnych wariantów obudowy oraz pasków przebija wszystko. Gdyby nie założenie, iż wybieramy najbardziej „wypasione” edycje, miałbym spory dylemat z wybraniem wersji dla siebie. Szybki rzut oka pozwala stwierdzić, iż do torby wkładamy stalowy zegarek 44 mm z opaską skórzaną. Jego cena wynosi 3799 złotych.
Pierwsze dziesięć tysięcy złotych za nami. Do kompletu musimy jeszcze dobrać sprawne urządzenie z większym ekranem, na którym filmy wyglądają znacznie lepiej. Apple z uśmiechem poleca nam iPada z 10,2-calowym wyświetlaczem Retina. Po wybraniu srebrnego koloru, wariantu wyposażonego w 128 GB pamięci wewnętrznej oraz duetu Wi-Fi + Cellular naszym oczom ukazuje się cena – 2799 złotych. Przy okazji możemy się skusić na plan AppleCare Protection, zapewniający serwis i wsparcie przez dwa lata od daty zakupu. To kolejne 349 złotych.
Dodatki dla iPhone’a
Skompletowaliśmy podstawowe zaplecze sprzętowe – to jednak dopiero niezbędne minimum, dlatego zabierajmy się za akcesoria. Nie będziemy przecież nosić ze sobą „gołego” iPhone’a za siedem tysięcy złotych. Dobieramy do niego śliwkowe etui ze skóry, którego koszt to bagatela 619 złotych.
Flagowy iPhone 11 Pro Max wspiera ładowanie bezprzewodowe, podobnie jak stacja dokująca Belkin BOOST UP, której cena wynosi 689 złotych. W podróży możemy natomiast skorzystać z uchwytu mophie wspierającego uzupełnianie indukcyjne – z naszego portfela ubywa kolejne 319,95 złotych.
Baterie telefonów bywają bardzo kapryśne, dlatego w terenie niezbędny może się okazać bank energii za 829 złotych. Pojemność 26000 mAh powinna bez problemu wystarczyć naszemu iPhone’owi na kilkukrotne uzupełnienie ogniwa. Przy okazji możemy się skusić także na szybką ładowarkę o mocy 30 W (229 zł) oraz kilka przejściówek o łącznym koszcie 417 złotych.
Nie zapomnijmy o reszcie
Pora na akcesoria dla iPada – kosztował on najmniej z całej trójki, dlatego czas dodać mu nieco klasy. Na początek zdobywamy Smart Keyboard za 749 złotych, następnie skórzaną, elegancką nakładkę za 349 złotych oraz z rozpędu kupujemy jeszcze plecak Incase ICON Lite Backpack II za 419,95 złotych. Nie chcemy przecież podróżować z niezabezpieczonym iPadem w rękach.
Byłbym zapomniał o rysiku Apple Pencil, czyli niemal niezbędnym gadżecie za 429 złotych, a także czytniku kart SD ze złączem Lightning. To przecież tylko dodatkowe 149 złotych – lepiej być przygotowanym na każdą sytuację awaryjną.
Do smartwatcha dobierzemy tylko skórzany pasek w kolorze naturalnego brązu, którego wartość wynosi 479 złotych. W każdej chwili będziemy mogli dopasować Apple Watcha do garnituru lub spodni – ich niestety nie znajdziemy w Apple Store.
Ile to wszystko kosztuje?
Podsumujmy – akcesoriów dodatkowych moglibyśmy kupić znacznie więcej i wciąż nasza torba miałaby sporo miejsca na nowe. Czas jednak na najważniejszą informację, czyli łączny koszt wszystkich wybranych produktów: 20073,90 złotych. Słownie: nieco ponad dwadzieścia tysięcy złotych.
Sam sprzęt – bez dodatków i pakietu ochrony iPada – wyniósłby pojedynczego klienta 14047 złotych. Morał z tych zakupów wynika krótki i bardzo łatwy do przewidzenia: jeżeli kupujesz sprzęty Apple, rozważnie dobieraj akcesoria. W naszym przypadku ich łączny koszt to ponad 6 tysięcy złotych. Za te pieniądze można przecież kupić iPhone’a 11 Pro Max, choć już nie w wersji 512 GB.
Do obliczeń użyłem klasycznego kalkulatora naukowego, ponieważ pamiętam historię sprzed laty o wadliwym dodawaniu kalkulatora w iPhonie. Miłych zakupów!
Ceny w sklepach
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.