Na co dzień czysty Android jest świetny
Xiaomi Mi A3 pracuje na stosunkowo świeżym procesorze autorstwa Qualcomma. Sercem urządzenia jest Snapdragon 665, na którego składa się 8 rdzeni, pracujących w systemie big.LITTLE. Wykonano go w 11 nm litografii i w codziennej pracy sprawuje się idealnie. Nie spotkałem się z żadną sytuacją, w której smartfon miałby chwilę zastanowienia. Owszem, aplikacje otwierają minimalnie wolniej, niż we flagowcach, ale po kilku godzinach w ogóle przestałem to zauważać.
Mi A3 ma tylko 4 GB pamięci operacyjnej, ale w tej cenie to standard. Gdyby pracował na MIUI, pewnie miałbym zastrzeżenia co do zarządzania wyrzucaniem aplikacji z pamięci, ale przy czystym Androidzie nie ma takiego problemu. Programy długo trzymają się w pamięci RAM i sytuacje, w których niedawno włączona apka wymaga przeładowania, są bardzo sporadyczne. Tak powinien działać każdy smartfon za około 1000 złotych.
AnTuTu 7
GeekBench Single
GeekBench Multi
Co z graniem? Nie miałem z tym żadnych problemów. Nie ma mowy o przycinających się animacjach, nawet przy największej paradzie wybuchów, jaką byłem w stanie wywołać na smartfonie. Wszystkie gry ze Sklepu Play, które miałem okazję testować, sprawują się wzorowo. Co ważne, Mi A3 nie ma przy tym tendencji do przegrzewania i niemal cały czas pozostaje przyjemnie chłodny. Kultura pracy to kolejna zaleta na koncie tego średniaka.
Aparat spełnia obietnice
Xiaomi Mi A3 został wyposażony w solidne (przynajmniej na papierze) zaplecze fotograficzne. W jego skład wchodzi matryca główna 48 MP z całkiem jasnym obiektywem f/1.8, obiektyw szerokokątny f/2.2 z sensorem 8 MP oraz pomiar głębi o jasności f/2.2 i rozdzielczości 2 MP. Nie ma teleobiektywu, ale w tej cenie raczej nikt na niego nie liczył. Dodam jeszcze, że Xiaomi postawiło na swoje oprogramowanie aparatu. Tyle teorii, co w praktyce?
Standardowo zaczniemy od zdjęć wykonanych za dnia i tutaj nie ma zaskoczenia. Niezależnie od tego, z którego obiektywu akurat korzystamy, Mi A3 robi dobre zdjęcia. Są pełne nasyconych (zwłaszcza w trybie AI) kolorów, HDR sprawdza się świetnie, szczegółów jest cała masa. Tryb portretowy pozwala na zrobienie ładnych zdjęć z rozmytym tłem, które efektownie wyglądają nie tylko na ekranie smartfona.
Gorzej jest nocą, ale na pewno nie powiedziałbym, że te warunki oświetleniowe skreślają Mi A3 z listu zakupów – wręcz przeciwnie. W tej cenie nie ma wielu modeli, które zapewnią podobną jakość w kiepskim świetle. Byłem przyjemnie zaskoczony dedykowanym trybem nocnym. Xiaomi Mi A3 wypada na plus pod względem fotografii.
Link do zdjęć w pełnej rozdzielczości
Byłoby jednak zbyt pięknie, gdybym mógł napisać to samo o wideo. To nagrywane w 4K wypada wprawdzie dobrze pod względem szczegółowości, ale stabilizacja obrazu jest tragiczna. W zasadzie wcale jej nie ma, a i szybka zmiana ostrości nie radzi sobie zbyt dobrze. To nie jest smartfon dla tych, którzy lubią nagrywać filmy smartfonem.
Jeśli jednak lubisz selfie, to Mi A3 zdecydowanie jest dla Ciebie. Matryca o rozdzielczości 32 MP obiecuje wiele i te obietnice spełnia. Samopstryki są perfekcyjne, pełne kolorów i szczegółów, a do tego linia odcięcia od tła wypada świetnie. Zdecydowanie mogę go polecić pod tym kątem.
Wyposażenie: byłoby idealnie, gdyby nie brak NFC…
Mi A3, jak przystało na model z tej serii, pracuje na Androidzie bez nakładki producenta, który pokusił się jedynie o dodanie tylko kilku rozwiązań od siebie. Jeśli jednak lubisz czysty system od Google, to spokojnie możesz postawić na smartfona Xiaomi. Interfejs niczym w zasadzie nie różni się od tego, do czego przyzwyczaiły nas poprzednie modele z serii. Na plus zaliczam obecność najnowszych poprawek bezpieczeństwa – datowanych na 5 września.
Xiaomi Mi A3 dobrze sprawdza się też jako sprzęt do rozmów. Nie narzekałem na jakość połączeń, byłem też odpowiednio dobrze słyszany. Na plus zasługuje siła sygnału WiFi i Bluetooth, które zawsze utrzymywała się na odpowiednio wysokim poziomie. Szkoda, że zabrakło głośnika stereo, choć i ten pojedynczy nieźle nada się do obejrzenia serialu.
Nie ma jednak cudów, a wyposażenie ma trzy poważne wady. Pierwszą jest brak NFC, co dotknie tylko część użytkowników, bo przecież nie każdy płaci telefonem – w tej cenie można by jednak oczekiwać jego obecności, bo to już w zasadzie standard wśród konkurencji.
Dla mnie bardziej bolesna była jakość odtwarzanego dźwięku, która jest po prostu kiepska. Nie pamiętam, kiedy zdarzyło mi się narzekać na to po raz ostatni, ale nawet w segmencie około 1000 złotych nie powinno to mieć miejsca. Na nic tutaj obecność złącza jack czy globalnie działającego korektora.
Najgorszy jest jednak czytnik zintegrowany z ekranem, który zwyczajnie działa tragicznie. Odblokowanie urządzenia za pierwszym raze nie przytrafiało mi się w zasadzie wcale, pomimo kilkukrotnej konfiguracji. Być może aktualizacje rozwiążą ten problem, ale póki co funkcja jest niemal bezużyteczna. Znacznie lepiej sprawdziłby się tutaj fizyczny skaner, jeśli zdecydowano się już na nim oszczędzać.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.