Nie będzie chyba żadnym nadużyciem, jeśli stwierdzę, że seria Call of Duty nie ma na razie szczęścia do mobilnych odsłon. Zbyt dużo kombinowania, zbyt dużo mikropłatności, zbyt dużo nielogicznych ruchów, choć CoD miał wszystko, by zaszaleć na mobilnej cenie. I niewykluczone, że tak samo stanie się i tym razem, ale na razie Call of Duty: Mobile zapowiada się naprawdę dobrze.
Wklepując w wyszukiwarkę Sklepu Play hasło „Call of Duty” nie znajdziemy niczego ciekawego, oprócz aplikacji towarzyszącej komputerowo-konsolowym odsłonom serii. I w sumie trudno się temu dziwić, bo wszystkie produkcje, które bazowały na tej marce, już dawno wyleciały z Google Play, bo po prostu nikt nie chciał w nie zagrać. Znakomita większość z nich była nastawiona na bezceremonialne odcinanie kuponów od znanej marki, żeby tylko wspomnieć Call of Duty: Siege, czyli osadzoną w realiach serii produkcję typu… tower defense. Tak, to prawda.
Call of Duty na urządzenia mobilne nareszcie będzie strzelanką
Tym bardziej więc wszyscy czekają na to, aż Activision wreszcie zdecyduje się na sensowne potraktowanie urządzeń mobilnych i zaserwowanie graczom choć namiastki tego, co możemy zobaczyć podczas rozgrywki na pecetach czy konsolach. I wszystko wskazuje na to, że już za kilka dni tak właśnie może się stać.
1 października, a więc nieco ponad trzy tygodnie przed debiutem Call of Duty: Modern Warfare na pecety, Xboksa One oraz PS4, na urządzenia mobilne z Androidem i iOS trafi Call of Duty: Mobile. Gra, która – fanfary – wreszcie ma być strzelaniną. Strzelaniną, która wreszcie pokaże, że na smartfonach i tabletach także można zaserwować dobrze wyglądającego FPS-a. Jak zapewnia wydawca gry, czyli Activision, wreszcie doczekamy się tytułu, który pokaże, na co stać CoD-a w wersji mobilnej. A lista atrakcji – trzeba przyznać – prezentuje się bardzo fajnie.
Call of Duty: Mobile postawi bowiem głównie na rozgrywkę multiplayerową, co objawi się w kilku ciekawych trybach rozgrywki. Znajdziemy bowiem trzy moduły zabawy oparte na klasycznych sposobach na grę w sieci – m.in. Team Deathmatch, Search & Destroy oraz Free-For-All, ale prawdziwą gratką ma być możliwość wzięcia udziału w rozgrywkach w stylu niesamowicie popularnego battle royale, gdzie na jednej planszy spotka się aż setka osób. Co ciekawe, zmagania będziemy toczyć nie tylko na lądzie, ale także na wodzie czy też w powietrzu – do tego celu posłużą nam różnorodne pojazdy, takie jak motorówki czy helikoptery bojowe. Można więc śmiało zakładać, że na polu walki zdecydowanie będzie się działo.
Dużo dobra dla fanów „dorosłych odsłon serii”
Ukłonem w stronę miłośników serii ma być odwzorowanie w mobilnej rzeczywistości kultowych map z wcześniejszych odsłon serii – będziemy więc mogli toczyć zmagania m.in. na kultowej mapie Nuketown czy też nie mniej popularnej Hijacked. Ciekawostką jest także to, że w trakcie rozgrywki dostaniemy możliwość odblokowania postaci, które były z nami podczas kampanii dla pojedynczego gracza w konsolowych i pecetowych odsłonach CoD-a – dzięki temu będziemy mogli wcielić się chociażby w Johna „Soap” MacTavisha czy Simona „Ghost” Riley. A do tego mamy otrzymać bardzo rozbudowany arsenał broni wraz z możliwością ich personalizacji oraz ulepszania, a rywalizację będą wzmagać tak bardzo lubiane przez miłośników gry w multi scorestreaki.
Wszystko to zapowiada się naprawdę nieźle, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jak prezentuje się zwiastun tej produkcji – jest nie tylko dynamiczny, ale także pokazuje bardzo zaawansowaną graficznie produkcję, gdyż podobno widzimy w nim fragmenty rozgrywki z różnorodnych trybów.
Oby nie przesadzono z mikropłatnościami
Cóż, obawiam się właściwie tylko jednego – że gra zostanie zarżnięta w koncertowy sposób nadmiarową ilością mikropłatności. Można mieć także obawy o to, czy faktycznie twórcom tego tytułu uda upchać się do jednej produkcji aż tyle atrakcji, ale raczej nie powinno być ku temu zbyt wielu przeciwwskazań. Czekamy zatem do pierwszego października z nadzieją, że będzie to pierwszy mobilny CoD, w którego będzie warto zagrać.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.