Sprawdziłem, czy Huawei P20 jest nadal smartfonem wartym zakupu pod koniec 2019 roku. Przez 4 miesiące służył mi jako prywatny smartfon – czas na podsumowanie moich wrażeń i odpowiedź na pytanie, czy powinieneś rozważyć jego zakup.
Huawei P20 to eks-flagowiec chińskiego producenta, a my sprawdziliśmy, czy ktoś powinien rozważać jego zakup w październiku 2019 roku. Jego cena jest obecnie bardzo atrakcyjna i może być konkurencyjnym wyborem dla średniaków za mniej niż 1500 złotych – choćby ze względu na świetny aparat.
Flagowiec pełną gębą zestarzał się z godnością
Huawei P20 zapoczątkował język stylistyczny, który w linii P widzimy do dzisiaj. Mamy więc do czynienia z dwiema taflami szkła, notchem oraz sporym podbródkiem. Ten ostatni w moich oczach jest rozgrzeszony, bo umieszczono na nim czytnik linii papilarnych. Działa on bez porównania lepiej od tych zintegrowanych z wyświetlaczem i na jego powierzchni możemy operować gestami, które zastępują przyciski funkcyjne Androida. Jest to bardzo wygodne i oszczędza miejsce na ekranie.
Skoro już przy tym jesteśmy, to przestrzeń robocza w porównaniu do tegorocznych modeli, nawet tych ze średniej półki, nie jest duża. Huawei P20 wyposażono w 5.8-calową matrycę IPS, która jest po prostu dobra – nic ponadto. Nie ma tu mowy o idealnych czerniach, znanych chociażby z serii P30. Na plus zasługują kąty widzenia i ładne kolory, a jeśli nie lubisz wcięcia, to możesz ukryć je, stwarzając iluzję symetrycznych belek. Choć specjalnym przeciwnikiem notcha nie jestem, to sam w taki sposób korzystałem ze smartfona.
Huawei P20 na pewno przypasuje zwolennikom mniejszych urządzeń. Odpisanie na SMS, czy sięgnięcie do dowolnego punktu na ekranie kciukiem nie sprawia żadnego problemu. To jeden z lepszych kompaktowych flagowców, jakie możesz obecnie kupić. Wady? Nie ma złącza słuchawkowego, ładowania bezprzewodowego, a smartfon zabezpieczono tylko rzędu zachlapaniem (IP53).
Aparat to nadal poważna zaletą Huawei P20
Huawei P20 został wyposażony w podwójny aparat. Może się wydawać, że pod koniec 2019 roku nawet średniaki mają większe możliwości i trochę tak jest – ale nie do końca. Co to znaczy? Już tłumaczę.
Część modeli ze średniej półki posiada na przykład obiektyw szerokokątny, którego próżno szukać w P20 i całkowicie zrozumiem, jeśli dla kogoś będzie to przeważający argument przeciwko zakupowi. Jeśli jednak priorytetowa jest jakość zdjęć, to moim zdaniem zeszłoroczny flagowiec Huawei jest w stanie zaoferować bardzo dużo.
W ciągu dnia naturalnie jest świetnie. Kolory są nasycone, szczegółów jest cała masa, a jedyną wadą jest jakość nagrywanego wideo – to zdecydowanie nie jest idealny smartfon dla tych, którzy nagrywają masę relacji na Instagram. Tryb nocny zdecydowanie ratuje sytuację po zmroku i w pomieszczeniach. Nie jest to poziom Pixela, nowych iPhone’ów czy najnowszych Huawei, ale przecież mówimy o smartfonie za mniej niż 1300 złotych.
Bateria jest przeciętna, ale za to szybko się ładuje
Dochodzimy tutaj do elementu, który w moim oczach jest największym problemem Huawei P20. Bateria nie jest może tragiczna i mnie wystarczała na nieco ponad 4 godziny na włączonym ekranie (3.5 godziny nieprzerwanej gry w Pokemon Go – wszyscy wiemy, jak bardzo źle obchodzi się to z energią). W średniej półce w tej cenie znajdziesz całą masę urządzeń, które zapewnią lepszy czas pracy. Wcale nie tak łatwo będzie jednak znaleźć smartfona z szybszym ładowaniem, bo adapter o mocy 22.5 W pozwala na błyskawiczne uzupełnienie energii.
Wydajność nadal nie jest najgorsza, ale mogłoby być więcej RAMu
Huawei P20 pracuje na Kirinie 970, któremu wsparcie w wielozadaniowości zapewniają 4 GB pamięci RAM. Choć dokładnie tyle samo mają tegoroczne iPhone’y, to nie dajmy się zwieść – dla wymagających użytkowników będzie to za mało. Często wyłączenie gry, by odpisać na wiadomość, kończy się koniecznością ponownego jej załadowania, co potrafi irytować. Szczególnie agresywnie zachowuje się tu aplikacja aparatu, po której włączeniu telefon ubija w zasadzie wszystko inne.
Niestety chiński producent niespecjalnie spieszy się z aktualizacjami. Huawei P20 pracuje na Androidzie 9 Pie, którego przykryto nakładką EMUI 9. Obie „dziewiątki” już wkrótce zostaną zastąpione przez nowe wersje, bo smartfon został objęty betą EMUI 10 i Androida 10. Smartfon pracuje płynnie w zasadzie każdym scenariuszu i nie mam mu nic do zarzucenia. Jeśli jednak grzebiesz przy obróbce zdjęć czy grafiki na telefonie (Photoshop Mix, Lightroom), to na eksport materiału trzeba nieco poczekać.
Czy warto go kupić w 2019 roku?
Huawei P20 obecnie kupisz za około 1300 złotych w regularnej sprzedaży, ale.jak dobrze poszukasz promocji, to możesz trafić go jeszcze taniej. I w mojej opinii warto wydać na niego pieniądze. Powinni na niego zwrócić uwagę zwłaszcza ci użytkownicy, którym zależy na kompaktowym – łatwym do obsługi jedną dłonią – urządzeniu oraz dobrym aparacie.
Dla kogo nie jest Huawei P20? Na pewno dla graczy, bo ze względu na stosunkowo mały ekran, przeciętną baterię i niewielką ilość pamięci RAM, granie nie będzie komfortowe. W tej cenie dla nich lepszym wyborem będzie chociażby POCOPHONE F1 czy Xiaomi Mi 9T. Standardowo zachęcam do poszukania smartfona z drugiej ręki – ja za swojego zapłaciłem około 700 złotych za egzemplarz w idealnym stanie i jestem pewien, że za takie pieniądze nie znajdziesz lepszego aparatu. Jeśli masz jeszcze jakieś wątpliwości, to zapraszam do zapoznania się z naszą recenzję Huawei P20.
Polecam test Huawei P20
Nie miałem lepszego smartfonu fotograficznego. Test Huawei P20
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.