Xiaomi Mi 9T Pro lub jak kto woli Redmi 20 Pro, to dobrze poprawiony flagowiec chińskiego producenta. Mam już go w swoich rękach i chcę podzielić się z Wami pierwszymi wrażeniami.
Dobrze wiecie, że nie jestem miłośnikiem marki Xiaomi, aczkolwiek z zaciekawieniem zawsze podchodzę do ich nowości. Dlatego też tym chętniej przyjąłem w swoje ręce Xiaomi Mi 9T Pro, który ma front wypełniony po brzegi ekranem, w środku wydajne podzespoły. Tylny panel jest inny, niż wszystkie mi dotąd znane.
Ten wyświetlacz robi wrażenie, jak i tylny panel
Xiaomi Mi 9T Pro jest ewolucją standardowego Xiaomi Mi 9 i to przede wszystkim w takich kategoriach trzeba go rozpatrywać. Wydaje się, że jego największą zaletą jest wyzbycie się wcięcia w ekranie. Teraz otrzymujemy ekran wypełniający po brzegi frontowy panel, co prezentuje się naprawdę genialnie. Ogromna szkoda, że takiego nie robi nawet flagowy i wyraźnie droższy Galaxy Note 10+, ale to już temat na inny materiał.
Powracając jednak do naszego tytułowego bohatera – ekran jest świetny, ani nie za duży, ani za mały, a generowane kolory soczyste. Nie ma się jednak czemu dziwić, to przecież panel Super AMOLED, który jest niezwykle czytelny nawet w pełnym słońcu. Ponadto ten wspiera HDR, a Netflix jest preinstalowany.
W moim przypadku do pełni szczęścia zabrakło tylko zagiętych dłuższych krawędzi, które nadałyby jeszcze większej elegancji. Ale bez tego można żyć, więc nie będę szukał dziury w całym. Pozostańmy przy tym, że jest to wyświetlacz na miarę flagowca.
Nowa konstrukcja frontowego panelu wymusiła na producencie przeniesienie aparatu Selfie do środka obudowy. Mamy do czynienia z aparatem typu pop-up, który wysuwany jest za pomocą silników. Umieszczony został po lewej stronie górnej ramki i jego wysunięciu towarzyszy niebieskie podświetlenie widoczne od frontu, a także słyszalny dźwięk pracy układu wysuwającego. Sprawdziłem już, że aparat chroniony jest przed upadkiem – podczas swobodnego spadania następuje schowanie aparatu. Powinniście również wiedzieć, że Xiaomi przestrzega nas przed zbyt częstym wysuwaniem kamery Selfie, wyświetlając stosowny komunikat na ekranie.
Xiaomi znane jest z dość nietypowego umieszczania diody powiadomień i tym razem nie jest inaczej. Jest ona skromnych rozmiarów i znajduje się w wysuwanym elemencie. Jak dla mnie to bezsensowna lokalizacja i Xiaomi mogło sobie odpuścić, ale z oczywistych pobudek tego nie zrobiło. Jeśli ktoś zapyta jakich, to już odpowiadam – bo inne flagowce jej nie mają. A tu jest, choć bezużyteczna.
W Xiaomi Mi 9T Pro nietuzinkowy jest tylny panel, którego gradient jest jedyny w swoim rodzaju. Niebieska wersja kolorystyczna dostarczona do testów bez dwóch zdań może się podobać. Szkoda tylko, że aparaty wystają ponad lico, aczkolwiek plus za zastosowanie diody LED pod taflą szkła.
Wydajność, akumulator i aparat
W smartfonie obecny jest Snapdragon 855 (1x Kryo 485@2.84 GHz & 3x Kryo 485@2.42 GHz & 4x Kryo 485@1.80 GHz) + Adreno 640 współpracujący z przyzwoitą ilością pamięci RAM, której w moim egzemplarzu jest 6GB (typu LPDDR4X). W zasadzie Xiaomi nie mogło postawić na nic innego, tym bardziej że testowany egzemplarz jest z 2019 roku. Do tego dochodzi jeszcze pamięć wewnętrzna o pojemności 128GB.
Pierwsze dni spędzone z Xiaomi Mi 9T Pro nie dają mi żadnych powodów do narzekań, gdyż zastosowane podzespoły sprawdzają się bardzo dobrze podczas codziennego użytkowania. W niemal każdej sytuacji nie ma problemu z wielozadaniowością, a przełączanie się pomiędzy otwartymi procesami jest szybkie, aczkolwiek aplikacja aparatu mocno obciąża podzespoły, gdyż zamyka inne procesy, w tym gry, które trzeba wczytywać od początku. Tutaj wychodzi brak dodatkowych GB pamięci RAM.
Xiaomi umieściło na tylnym panelu trzy obiektywy – główny, teleobiektyw, a także szerokokątny. Poniżej ich charakterystyka i przechodzimy do jakości.
- sensor główny Sony IMX586 – 48 MP, przysłona f/1.8, rozmiar pojedynczego piksela 0.8 µm (48MP) / 1.6 µm (12MP);
- teleobiektyw – 8MP, przysłona f/2.4, rozmiar piksela 1.12µm, zoom optyczny x2.0;
- obiektyw szerokokątny – 13MP, przysłona f/2.4, rozmiar piksela 1.12µm, pole widzenia 124,8°;
- podwójna dioda doświetlająca LED.
I tutaj wychodzi na jaw smutna prawda, że Xiaomi Mi 9T Pro nie jest żadnym flagowcem, gdyż na jego wyposażeniu zabrakło, tak podstawowego rozwiązania, jak optyczna stabilizacja obrazu (OIS), której we flagowcach w 2019 roku po prostu nie może zabraknąć.
Pierwsze kilka zdjęć wykonanych tym smartfonem każe mi sądzić, że zestaw oferuje nam bardzo przyjemne w odbiorze fotki. Z pewnością nie są one na poziomie smartfonów z serii Galaxy S i Galaxy Note, najnowszego iPhone’a, czy też flagowców Huawei, ale wstydu nie ma. Zresztą oceńcie sami.
–> Zdjęcia w pełnej rozdzielczości
W obudowie smartfona zamknięty został akumulator o pojemności 4000 mAh – to bez dwóch zdań pojemność przyzwoita. Producent zdecydował się na wykorzystanie technologii szybkiego ładowania, dlatego też do zestawu sprzedażowego została dołączona ładowarka o mocy 18W, choć smartfon wspiera do 27W.
Strasznie mnie irytuje, że producenci chwalą się swoimi niesamowicie szybkimi technologiami ładowania, a później w zestawie dostajesz słabszą ładowarkę. I nie hejtuję tutaj Xiaomi, bo Apple czy Samsung nie są lepsi. Niemniej odzyskiwanie energii w Xiaomi Mi 9T Pro jest odpowiednio szybkie, więc jestem w stanie przymknąć na to oko.
W ciągu pierwszych 72 godzin spędzonych z tym smartfonem z ładowarki korzystałam trzykrotnie, a zatem energii wystarczało mi średnio na jeden dzień. Nie oszczędzałem jednak akumulatora, a wykonywałem standardowe czynności z nieco większym naciskiem na granie i przez cały czas aktywnym połączeniem LTE. Transmisji danych nie wyłączałem wcale. Czas na włączonym ekranie jest w granicach 5 godzin, co w przypadku takiego scenariusza można uznać za dobry.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o pierwsze kilka dni spędzonych ze smartfonem. Ja dalej zabieram się za użytkowanie, a Was zachęcam do zadawania pytań w komentarzach. Recenzja już niebawem
Ceny Xiaomi Mi 9T Pro
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.