Część specyfikacji technicznej urządzenia, która odpowiada bezpośrednio za wydajność, nie jest mocna stroną modelu One Zoom. Mamy tutaj bowiem 8-rdzeniowy układ od Qulacomma — Snapdragon 675, zaledwie 4 GB RAM oraz grafikę Adreno 612. W benchmarku Antutu smartfon wykręcił skromne 172 300 punktów, czyli nieco wyżej od Motoroli One Vision, która zgarnęła 150 965 punktów. Niestety, wyniki syntetyczne to jedno, a rzeczywiste działanie urządzenia drugie.
Okazało się, że powyższe podzespoły nie do końca radzą sobie ze sprawną pracą systemu. Nie powiem, przez większość czasu Motorola One Zoom działała poprawnie. Niestety, pozostałe 20% czasu spędzonego z urządzeniem wiązało się z pewnymi uciążliwościami. Przede wszystkim aplikacje uruchamiały się dość ślamazarnie. Dostrzec to można szczególnie w przypadku „kobył” takich jak Facebook Pages, Facebook czy YouTube.
Jak widać, optymalizacja modelu One Zoom od Motoroli jest, mówiąc wprost, średnia. Po niemal czystym Androidzie spodziewałem się więcej, znacznie więcej. Spowolnienia widać nawet w aplikacji do obsługi aparatu. Skoro przy nim jesteśmy…
Choć w założeniach Motorola One Zoom miała być smartfonem fotograficznym, podczas realizacji „przedsięwzięcia” coś poszło nie tak. Nie uważam, że zdjęcia, które serwuje nam tytułowy model, są kiepskie. Przeciwnie — w dobrych warunkach oświetleniowych są całkiem przyjemne. Niestety, jedynie podczas oglądania efektów pracy na ekranie smartfona. Po przeniesieniu plików na „duży” wyświetlacz czas pryska. Odnosi się to właściwie do każdego z trzech aparatów Motoroli.
Tak, trzech. To nie pomyłka. Moduł składa się bowiem z trzech podstawowych aparatów oraz jednego modułu służącego rozpoznawaniu głębi.
Moduł główny o rozdzielczości 48 Mpix wykorzystuje technologię Quad Pixel, która łączy cztery pixele w jeden. W efekcie otrzymujemy zdjęcie w 12 Mpix. Przykre jest to, że działanie rozwiązania pozostawia wiele do życzenia. Przynajmniej w kwestii zdjęć nocnych. O ile fotki w dobrych warunkach oświetleniowych cieszą, o tyle ograniczony dostęp do światła, jest dla fotograficznych możliwości One Zoom zabójczy. Tryb Nocny w pewnym stopniu poprawia jakość zdjęć, jednak wykonanie za jego pośrednictwem naprawdę przyjemnego ujęcia jest raczej rzadkością.
Teleobiektyw pozwala na trzykrotne przybliżenie ujęcia, ale jeśli oczekujecie ostrej fotografii, zwiedziecie się. Przeciętnie wypada również szeroki kąt, w przypadku którego możemy pochwalić kolorystykę. Ujęcia wykonane za jego pomocą są nieostre, miejscami wręcz rozmyte. Widać to szczególnie na rogach zdjęć. Barwy „generowane” przez moduł są przyjemne w odbiorze. Aparat Motoroli One Zoom pozwala nagrywać wideo w rozdzielczości do 4K. Znajdziemy tutaj również tryb slo-mo 120 kl/s., oraz elektroniczną stabilizację obrazu. Filmy cechuje mizerna kolorystyka, na szczęście EIS działa całkiem sensownie.
Aplikacja aparatu jest naprawdę rozbudowana i naprawdę chciałbym ją pochwalić. Chciałbym, ale nie zrobię tego. Nie wiedzieć czemu, programowi zdarza się lagować. To występuje to często, ale zjawisko bywa uciążliwe. Mało tego, aplikacja potrafi uruchamiać się naprawdę długo, co czyni ją nieprzydatną w przypadku chęci wykonania szybkiego ujęcia.
Na frocie smartfona znajdziemy jeszcze 25 Mpix (światło f/2.0) kamerkę do selfie, która serwuje nam całkiem przyjemny obrazek. Naturalne barwy oraz przyzwoita ilość szczegółów to jej atuty. Oczywiście odnosi się to jedynie do zdjęć wykonanych w rozsądnych warunkach oświetleniowych. W przypadku braku odpowiedniego światła, fotografie, co nieszczególnie dziwi, zawodzą.
Zatrzymajmy się na chwilę przy modułach dostępnych w Motoroli One Zoom. Mam tu na myśli nie tylko bezprzewodowe standardy Wi-Fi, Bluetooth czy LTE, ale także, a może nawet przede wszystkim — głośniki (w zasadzie jeden głośnik) oraz rozmowy głosowe. Do rzeczy.
Zacznijmy od jakości połączenia internetowego. W przypadku sieci komórkowej LTE jest naprawdę dobrze. Przez lwią część czasu, w którym obcowałem ze smartfonem, nie spotkały mnie nieprzyjemne incydenty. Ba, zasięg mogę określić na więcej, niż dobry. Zdarzały się sytuacje, w których mój prywatny iPhone XR miał mniej „kresek zasięgu” od sampla testowego Motoroli. Całkiem sprawnie One Zoom radzi sobie z Wi-Fi. Stabilność stoi tutaj na wysokim poziomie, ale nieco zawiodłem się zasięgiem odbioru sygnału w warunkach gęstego zabudowania sieci Wi-Fi. Trzeba mieć to na uwadze, wybierając sprzęt dla siebie.
Na szczęście nie zabrakło tutaj modułu NFC. Jego obecność, a w zasadzie jego brak jest bardzo często wytykaną przez użytkowników smartfonów wadą.
Głośniki, a uściślając — jeden głośnik umiejscowiony na górnej ściance smartfona prezentuje średni, naprawdę średni poziom. Nieco płytki dźwięk wystarcza do podstawowych „przyjemności”, ale fani naprawdę czystego brzmienia nie mają tu czego szukać. Znajdziemy tutaj również złącze audio jack 3.5 mm, a to oznacza, że do smartfona podłączymy niemal wszystkie rodzaje słuchawek. Te dołączone do zestawu generują przyzwoity, szczególnie jak na darmowe akcesorium, dźwięki. Daleko im jednak do jakości oferowanej przez sprzęt dedykowany ciut mocniej wymagającym użytkownikom. Na plus można uznać jedynie jego donośność.
Cieszy mnie za to jakość rozmów, która pozwala na wygodną, a nawet przyjemną konwersację z drugą osobą. Rozmówca słyszał mnie wyraźnie, bez szumów oraz zakłóceń.
Motorola One Zoom to pierwszy smartfon z rodziny „One”, w przypadku którego producent nie zdecydował się dołączyć do programu Android One. Jest to, co najmniej „dziwna” decyzja, szczególnie że nazwa może wprowadzać wielu przyszłych klientów w błąd. Czy brak Android One wpłynął znacząco na to, co oferuje oprogramowanie? Niezupełnie.
Mógłbym opisywać krok po kroku możliwości zaimplementowane w oprogramowaniu Motoroli One Zoom, ale nie ma to większego sensu. Producent wyposażył testowany sprzęt w dokładnie te same ficzery, co poprzednie smartfony z serii One. Dlatego więc odsyłam was do recenzji Motoroli One Vision autorstwa Damiana:
https://www.gsmmaniak.pl/1011624/motorola-one-vision-test/section/1/#tab-1-1-div
Producent podszedł do kwestii oprogramowania oszczędnie, ale to mnie akurat cieszy. Logiczne rozmieszczenie elementów oraz schludna estetyka mogą się podobać. Cenię prostotę oferowaną przez czystego Androida, a takiego właśnie znajdziemy w One Zoom. Prawie. Producent zaserwował nam bowiem aplikację Moto, w której znajdziemy interesujące dodatki związane z gestami. Za ich pomocą możemy np. uruchomić latarkę czy aparat, a także wykonywać zrzuty ekranu.
Minusem braku przynależności do programu Android One jest kwestia wsparcia. Nie będzie ono tak sprawne, co oznacza, że na aktualizacje przyjdzie poczekać dłużej, aniżeli miało to miejsce w poprzednio wydanych smartfonach z serii One.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…
Apple iPhone SE 4 będzie miał premierę w Polsce jeszcze wcześniej, niż oczekiwałem. Smartfon zadebiutuje…
Zadebiutował OPPO Find X8 Pro: superflagowiec stworzony z myślą o Europie, a co za tym…
Podkręcony Snapdragon 8 Gen 3 w połączeniu z 7000 mAh to marzenie niejednego ManiaKa. Sam…
Z zakupem telefon do zdjęć czekasz do premiery Huawei Mate 70? Możesz mieć rację, bo…
Seria vivo S20 zaoferuje użytkownikom mocarną specyfikację. Zwłaszcza vivo S20 Pro zapowiada się na jednego…