Kolejna „wpadka” wizerunkowa Apple. Tym razem firma musi tłumaczyć się z faktu wysyłania szczątkowych danych o aktywności użytkownika chińskiemu podmiotowi. Nie byłoby w tym nic „niestosownego”, gdyby nie to, że Tencent ochocza współdziała z tamtejszym rządem. Czyżby prywatność użytkowników przestała mieć dla Apple znaczenie?
Gigant z Cupertino wielokrotnie zapewniał swoich użytkowników o wysokim poziomie bezpieczeństwa całego ekosystemu. Ekipa Tima Cooka na każdym kroku przypomina klientom, jak ważnym dla niej zagadnieniem jest prywatność danych iUserów. To sztandarowy argument w wizerunkowej walce z konkurencją. Niestety, coraz częściej przekonujemy się o tym, że „śmierdzi on” hipokryzją. Ostatnie kłopoty Safari tego dowodzą.
Apple wydało oświadczenie odnoszące się do wspomnianej kwestii, w którym tłumaczy powody stosowania pewnego mechanizmu oraz jego istotę. Zanim skupimy się na stanowisku firmy, musimy poznać tło całej sprawy. Do rzeczy.
Przeglądarka internetowa Safari w iOS korzysta z mechanizmu Google Safe Browsing, który analizuje strony pod kątem złośliwych działań np. phishingu. Stosowanie narzędzia jest równoznaczne z przekazywaniem firmie części danych użytkownika smartfona. Dzieje się to w imię bezpieczeństwa i jestem w stanie to zaakceptować. Sęk w tym, że Apple stosuje również inny mechanizm firmy Tencent.
Rzeczone rozwiązanie może wydawać się kontrowersyjne, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że Tencent jest blisko związane z chińskim rządem. Ten zasłynął z inwigilacji swoich krajan (nie tylko), przez co cała sprawa budzi niemałe kontrowersje. Apple najwyraźniej traktuje całą historię niezwykle poważnie, gdyż koncern zdecydował się opublikować specjalnie oświadczenie.
Apple chroni prywatność użytkowników i dba o twoje dane dzięki funkcji Safari Ostrzeżenia o fałszywych witrynach, funkcji bezpieczeństwa, która oznacza podejrzane strony internetowe . Gdy funkcja jest włączona, Safari sprawdza adres URL witryny pod kątem list znanych witryn i wyświetla ostrzeżenie, jeśli adres URL odwiedzany przez użytkownika jest podejrzany o nieuczciwe praktyki, takie jak phishing.
Aby zrealizować to zadanie, Safari otrzymuje od Google listę stron internetowych oznaczonych jako złośliwe, a dla urządzeń z kodem regionu ustawionym na Chiny kontynentalne — listę od Tencent. Rzeczywisty adres URL odwiedzanej witryny nigdy nie jest udostępniany dostawcy funkcji bezpiecznego przeglądania, a opcję tę można wyłączyć.
https://www.gsmmaniak.pl/1055466/siri-historia-ios-13-2/
Z powyższego nie dowiadujemy się tak naprawdę niczego nowego. Jedyne, co można „wyciągnąć” z komunikatu, to informacja o możliwości wyłączania mechanizmu Tencent. Niestety, rezygnujemy wtedy także z narzędzia Google, znacząco obniżając poziom bezpiecznego przeglądania internetu w przeglądarce Safari. Cóż, najwyraźniej powinienem jeszcze raz zrewidować poglądy na temat bezpieczeństwa ekosystemu Apple.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Globalny Xiaomi 15 Ultra ujawnia kolejne tajemnice. Superflagowiec już nie tylko zdradził wygląd na żywo…
Epicka strategia turowa trafiła na 80% zniżkę. Ta sprawi, że przy zakupie tytułu zaoszczędzicie -…
Apple znów musi wypłacić pieniądze użytkownikom sprzętów marki. To w związku z ugodą, która dotyczy…
Nothing Phone (3a) będzie jednym z ciekawszych wyborów do kupienia w Polsce. Smartfon klasy średniej,…
T-Mobile przygotował atrakcyjny bonus dla klientów operatora. To aż 1000 GB internetu, które aktywne będą…
Android 16 ma przynieść smartfonom ważną funkcję dla fanów trybu ciemnego. Ta ma bowiem sprawić,…