Ostatnie kwartały pokazały, że sukces w branży IT, a zwłaszcza w sektorze mobilnym może być bardzo krótkotrwały. Z pewnością dałoby się to udowodnić na przykładzie kilku mniej lub bardziej znanych firm, ale wystarczy wybrać jeden, dobrze wszystkim znany przypadek. Weźmiemy pod lupę HTC – rok temu o tej porze napisałbym zapewne tekst o tym, jak w kilka lat stworzyć z firmy światowego giganta i rozpływałbym się nad wynikami finansowymi i wskaźnikami sprzedaży tajwańskiego producenta. Dzisiaj sprawa nie wygląda już tak kolorowo – Azjaci dostali jedynie zadyszki i szybko wrócą na trasę wyścigu, czy mamy do czynienia z poważniejszym problemem, który wykluczy ich z czołówki zawodów?
HTC, a właściwie High Tech Computer Corporation powstało pod koniec ubiegłego wieku. Zapewne większość z Was orientuje się, iż w pierwszych latach swej działalności był to jeden z wielu producentów, tworzących sprzęt elektroniczny, który trafiał na rynek z logo innych firm. W Azji, a zwłaszcza na Tajwanie, znajdziemy mnóstwo przedsiębiorstw tego typu – część z nich z czasem zdecydowała się na promowanie gadżetów pod własnym brandem, a inni nadal działają np. na zasadzie ODM (Original Design Manufacturer). Początkowo firma zajmowała się produkcją notebooków, ale szybko zwróciła się w stronę urządzeń mobilnych, które szukały wówczas dla siebie miejsca na rynku. I znalazły.
Tajwański gigant w ciągu ostatniej dekady zyskał miano prawdziwego pioniera na rynku smartfonów. Bez wątpienia, motorem napędowym szybkiego rozwoju i skojarzeń z innowacyjnością była współpraca z Microsoftem. Dziesięć lat temu korporacja wypuściła na rynek gadżet współpracujący z platformą giganta z Redmond, a w połowie poprzedniej dekady zaczęli realizować modele ze wsparciem dla sieci 3G (np. pierwszy gadżet tego typu z platformą Microsoftu). Należy oczywiście pamiętać, że największy na świecie producent oprogramowania nie wybrał HTC przypadkowo do produkcji urządzeń z Windows Mobile. Tajwańska firma stworzyła na początku tego milenium gadżety Palm Treo 650 oraz iPAQ i można było zakładać, że jest to partner godny zaufania i rokujący owocną współpracę. I Microsoft się nie przeliczył – w kolejnych latach na rynek trafiały smartfony, które wyrobiły Windows Mobile silną pozycję na rynku. A to zwróciło uwagę korporacji Google. Kolos z Mountain View w roku 2005 przejęła firmę Android Inc. i rozwijała system operacyjny dla urządzeń mobilnych.
Rok 2008 przyniósł branży mobilnej pierwszego smartfona współpracującego z Androidem. Model HTC Dream (znany także jako T-Mobile G1 oraz Era G1) rozpoczął nową erę w tym sektorze i wprowadził na szerokie wody platformę, która w ciągu kilku lat miała zdetronizować poprzednich liderów i zapewnić korporacji z Mountain View udaną dywersyfikację. W kolejnym roku pojawił się HTC Hero – model przyniósł użytkownikom interfejs Sense. Nakładka okazała się strzałem w dziesiątkę i szybko zyskiwała nowych zwolenników. A to napędzało sprzedaż HTC i zadowolenie Google.
Firma szybko rosła w siłę, co potwierdzały kolejne raporty finansowe, wzrost cen akcji, poszerzanie udziałów na rynku mobilnym, drożejąca marka oraz mnóstwo nagród i wyróżnień, które trafiały do tajwańskiego producenta. Wystarczy wspomnieć, że w drugiej połowie poprzedniej dekady HTC (sprzęt trafia na rynek pod tą marką od roku 2006) znajdowało się na wysokich pozycjach w raportach Business Week prezentujących najlepiej prosperujące przedsiębiorstwa oraz innowatorów sektora IT. Wyróżnienia nie były przyznawane bezpodstawnie – HTC wprowadzało na rynek przełomowe produkty i technologie, ponieważ przeznaczało na prace badawczo-rozwojowe olbrzymie fundusze (1/4 pracowników zatrudnionych przez firmę zajmowała się właśnie badaniami).
Przez ostatnie lata w miarę regularnie pisaliśmy o kolejnych sukcesach HTC. Na poczatku roku 2009 informowaliśmy Was np., że w roku 2008 firma zarobiła na czysto 1,14 mld dolarów, co było świetnym wynikiem, jeśli weźmie się pod uwagę, że Android dopiero wkraczał na rynek, smartfony nie znajdowały się jeszcze w szczycie popularności, a firma nie posiadała kapitału, doświadczenia i renomy konkurencji. Producent zapowiadał wówczas dalszy wzrost (bardzo dynamiczny) oraz wprowadzanie na rynek nowych modeli. I słowa dotrzymali. Do sprzedaży trafiły m.in. smartfony Incredible, Desire, Wildfire oraz mnóstwo wariacji na ich temat. HTC kontynuowało zacieśnianie stosunków z Google, co przyniosło rezultaty w postaci modelu Nexus One. Korporacja współpracowała (i nadal współpracuje) z wieloma operatorami sieci komórkowych i oferowała im odrębne gadżety oraz odświeżyła stosunki z Microsoftem realizując smartfony z nową platformą giganta z Redmond – OS Windows Phone. Mogłoby się wydawać, że tajwański producent posiadł tajemnicę sukcesu. I to spektakularnego. Potwierdzały to doniesienia z branży i nasze wpisy – zwłaszcza z trzech pierwszych kwartałów poprzedniego roku.
Na poczatku kwietnia 2011 roku agencja Reuters poinformowała, że w pierwszym kwartale zyski HTC wyniosły 512 mln dolarów, co oznaczało zdecydowany skok w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego oraz poważne przekroczenie prognoz ekspertów. Analitycy Goldman Sachs przekonywali wówczas, że to nie koniec dobrych informacji, a firmę czekają złote czasy. Przedstawiciele HTC poinformowali kilka tygodni później, że na początku roku sprzedali blisko 10 mln smartfonów, a wiosna ma przynieść kolejnych jedenaście milionów zrealizowanych urządzeń. Sukces miały zapewnić takie urządzenia, jak Evo 3D, Sensation, odświeżone wersje prawdziwych hitów (np. Incredible S) oraz tablety. Dobre informacje płynące od producenta zapewniły mu dalszy wzrost na giełdzie. Wiosną kapitalizacja HTC wynosiła 34 mld dolarów. W tym samym czasie RIM wyceniano na około 28,5 mld dolarów, a fińską Nokię na niecałe 33 mld dolarów. Tajwańska firma mogła się już uważać za prawdziwego giganta – korporacja była droższa, niż prawdziwy potentat tej branży i wieloletni hegemon rynku mobilnego. W ciągu kilku lat wartość HTC wzrosła 30-krotnie, co robiło na analitykach i inwestorach piorunujące wrażenie.
Nie inaczej sytuacja przedstawiała się w kolejnych miesiącach – II kwartał okazał się dla HTC bardzo udany, co skłoniło decydentów firmy do buńczucznych zapowiedzi. Przedstawiciele HTC poinformowali, że w roku 2013 mogą się znaleźć w trójce największych producentów smartfonów na świecie. Sukces miało zapewnić firmie kilka czynników: rozwój interfejsu Sense, ciągłe poszerzanie oferty (i to zakrojone na szeroką) oraz jednoczesne wypuszczanie na rynek smartfonów współpracujących z rożnymi platformami (mowa oczywiście o systemach Microsoftu i Google). Na rozwinięcie tematu nie trzeba było długo czekać – pod koniec lipca producent zapowiedział, że do końca roku wprowadzi do sprzedaży minimum sześć nowych urządzeń. Wspominano m.in. o tablecie Puccini oraz smartfonach Bliss i Hero 4G. Nieoczekiwanie jednak, w tym samym czasie zaczęły się pojawiać pierwsze opinie ekspertów wskazujące na możliwe kłopoty HTC.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…