Czas by podsumować 2019 rok w świecie smartfonów i mobilnych technologii. Kto pozytywnie zapadł nam w pamięć, a o jakich sprawach chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć?
2019 rok przeszedł do naszej pamięci jako problemy Huawei, większe baterie w smartfonach, składane ekrany i coraz więcej obiektywów. Jakie technologie i urządzenia zapamiętam najbardziej?
Problemy Huawei to niepokojący precedens
Zacznijmy od najbardziej sensacyjnej sprawy w mobilnym świecie, która bez trudu przebiła się też do popularnych mediów, które na co dzień z technologią mają niewiele wspólnego. Huawei odcięte zostało od usług Google i niestety przez kilka miesięcy niewiele się w tej kwestii zmieniło. Sprawa przyjęła jednak odwrotny obrót, niż embargo miało na celu – Huawei dalej radzi sobie doskonale ze sprzedażą, ale użytkownicy na całym świecie zostali odcięci od ich smartfonów.
Nic nie wskazuje na to, by w pierwszych miesiącach 2020 roku coś się zmieniło. W sieci pojawiły się już informacje, że Huawei P40 nie będzie wyposażony w dostęp do usług Google, a więc Europa zostanie prawdopodobnie pozbawiona szerokiego dostępu do tego modelu. Polska przedsprzedaż Huawei Mate 30 Pro raczej nie przekona ich do zmiany zdania…
Ofensywa 90 Hz ekranów
Nie będę ukrywał, że testowanie smartfonów było głównym powodem, dla którego zacząłem pracować dla gsmManiaKa. A w 2019 roku nic nie sprawiło mi tyle frajdy, co ekrany o wyższej niż standardowa częstotliwości odświeżania ekranu.
OnePlusy i Pixel 4 przenoszą kulturę pracy na zupełnie inny poziom i jest to liga nieosiągalna dla żadnego innego producenta – również dla Apple. Żeby nie było – iPhone 11 Pro Max to fenomenalny sprzęt, któremu do perfekcji zabrakło jedynie lepszego wyświetlacza, ale póki co moja nagroda najlepszego modelu 2019 roku idzie do innego producenta, o czym przeczytasz na samym końcu tego artykułu.
Wszystkie przecieki wskazują, że 90 i 120 Hz trafi do wielu modeli z flagowej i nie tylko flagowej półki w 2020 roku. I to jest rewolucja, która cieszy mnie bardziej, niż składane ekrany.
Nie igrzysk i chleba, ale większych baterii
Jeśli ekrany o wyższej częstotliwości odświeżania dopiero pojawią się globalnie we wszystkich półkach cenowych, tak większe baterie to już rzeczywistość. Producenci (w tym i Apple, które z jakiegoś powodu potrafiło umieszczać genialne ogniwa w swoich laptopach, ale w smartfonach – już nie za bardzo) zauważyli, że coraz więcej użytkowników przesiada się na średniaki, które z dala od gniazdka pracują znacznie dłużej.
Dowodem na to jest chociażby fakt, że iPhone Xr (znany z bardzo dobrej baterii) jest najlepiej sprzedającym się modelem 2019 roku – choć do tanich raczej nie należy.
iPhone XR na szczycie listy najlepiej sprzedających się smartfonów roku
W 2020 roku ten trend nie będzie specjalnie słabł, bo takie modele jak Samsung Galaxy S20, S20+ czy Huawei P40 Pro mają również oferować duże baterie, oczywiście ze wsparcie dla szybkiego ładowania. Niestety, na grafenową rewolucję przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Składane smartfony i 5G to nadal pieśń przyszłości
Byłem na polskiej premierze Samsunga Galaxy Fold i zasadniczo wyszedłem z niej oczarowany. Gorączkowo sprawdzałem stan konta oraz wyniki testu na szaleństwo, by sobie go kupić. Zimne powietrze pomogło mi się jednak opanować i na chłodno stwierdzam, że to nadal technologia przyszłości. Fold jest piękny, pisanie na nim to bajka, gry wyglądają świetnie. 9000 złotych to jednak kupa pieniędzy za smartfon, który nie ma najmniejszych szans przetrwania choćby dwóch lat gwarancji – przynajmniej w moich rękach.
Samsung Galaxy Fold w Polsce. Oto polska cena i nasze pierwsze wrażenia
Drugi akapit postanowiłem poświęcić technologii 5G, a raczej jej nieobecności w Polsce. Eksperymentalnie pojawił się u nas Huawei Mate 20 X 5G, który sam w sobie jest bardzo dobrym smartfonem, ale szybszego internetu nie udało mi się złapać ani razu. Nadzieję na szybszą popularyzację nowego standardu komunikacyjnego niesie Xiaomi z modelem Redmi K30 5G, który powinien być dostępny cenowo dla każdego „Kowalskiego”.
Coś złego stało się z Oppo Reno
W swoich wpisach raczej nie kryłem się ze swoim przywiązaniem do serii Reno. Nie to, żeby były to jakieś niesamowicie wybitne smartfony, nie należały też do najtańszych, ale zdecydowanie mogłem wziąć je pod uwagę w rankingu najładniejszych modeli 2019 roku. Oppo Reno2, którego miałem okazję testować, był bardzo przyjemnym urządzeniem z dobrym systemem i niezłym aparatem, a do tego nie mogłem zarzucić mu niczego poważnego.
Oppo Reno2 – test i recenzja. Piękny i mocny średniak ze świetnym aparatem
Gdy patrzę jednak na trzecią odsłonę serii Reno, to nie mogę wyjść z podziwu, dlaczego chiński producent, który wypuścił dwie generacje tak ładnych urządzeń, przy trzecim podejściu zdecydował się na zaprojektowanie smartfona, który wygląda jak tysiąc innych modeli z Chin.
Smartfon wart zapamiętania: Redmi Note 8 Pro
Kolejny model, na którego premierę wybrałem się osobiście. Redmi Note 8 Pro zrobił na mnie spore wrażenie, a dwa miesiące później został moim prywatnym smartfonem i korzystam z niego do dzisiaj – szerszy materiał na jego temat pojawi się na początku 2020 roku. Dlaczego nie flagowiec? Ponieważ jestem przekonany, że takie modele jak Pixel 4a niedługo przyniosą 90 Hz i doskonały aparat do średniej półki, a ja nie chciałem wydawać fortuny.
Redmi Note 8 Pro oficjalnie w Polsce. Oto polskie ceny i nasze pierwsze wrażenia
No i się nie rozczarowałem. Poczwórny aparat z główną matrycą 64 MP przerasta moje oczekiwania, ale nie dlatego, że jest jakiś wybitny, ale dlatego, że same oczekiwania nie są wysokie. Zrobi ładny portret, dobre zdjęcie w dzień i niezłe w nocy – nic więcej nie wymagam. Zwracam za to uwagę na czas pracy z dala od gniazdka, a tutaj jest wybitnie.
Redmi Note 8 Pro ładuję codziennie, ale musisz wiedzieć, że u mnie oznacza to podładowanie od 30 do 70 procent – tyle wystarcza, by swobodnie wytrzymać dzień intensywnej pracy i grania. Całe 100 procent spokojnie zapewniłoby mi pewnie dwie doby bez ładowarki.
Nie da się też pominąć wydajności, bo to właśnie ten smartfon przoduje w zestawieniu AnTuTu wśród średniaków. Czy przeszkadza mi napędzający do MediaTek? Nie, ale tutaj wstrzymam się do zweryfikowania tempa wydawania aktualizacji – dlatego też nie pokusiłem się o zwykłą recenzję zaraz po polskiej prmierze.
Najlepszy smartfon 2019? Zdecydowanie OnePlus 7T Pro
Tak jak obiecałem, czas na ogłoszenie najlepszego (moim zdaniem rzecz jasna) smartfona 2019 roku. Dla mnie tym razem nie ma żadnej konkurencji, a OnePlus 7T Pro wygrywa w przedbiegach z każdym innym modelem. Dlaczego? Bo to moje zestawienie i liczą się tu tylko moje preferencje, do których OnePlus pasuje jak ulał.
OnePlus 7T I 7T Pro. Recenzja i porównanie świetnych i tanich flagowców. Którego kupić?
Jak na pewno się domyślasz, zacznę od ekranu. Tak, 90 Hz matryca Fluid AMOLED o rozdzielczości QHD+ jest zjawiskowa, przepiękna i nigdy nie widziałem lepszej. Prawdopodobnie zmieni się to wraz z premierą Samsunga Galaxy S20+, ale do tej pory OnePlus stanieje pewnie o kolejne kilka stówek.
Druga sprawa, po części wynikająca z kwestii wyświetlacza, to płynność działania. Chiński producent dołożył najmocniejsze podzespoły na rynku – z pamięcią UFS 3.0 na czele – przykrył to wszystko nakładką Oxygen OS i tak narodził się najlepiej działający smartfon na świecie. Testuję obecnie Pixela 4 i ten jest blisko, ale choćby ze względu na mniej pamięci RAM zostaje z tyłu.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.