Stary procesor, masa RAM
Oppo Reno 2Z pracuje na MediaTeku Helio P90, czyli dokładnie tym samym układzie, co poprzednik. Czy jest to wada z marketingowego punktu widzenia? Tak. Czy jest to wada dla użytkownika? Nie. Sęk w tym, że ktoś w księgowości policzył, że taniej będzie dać dwa razy więcej RAM, niż szukać nowego SoC. To niezła decyzja, bo 8 GB RAM w tej półce cenowej można szukać z przysłowiową świecą.
AnTuTu 7
T-Rex
Manhattan
Benchmarki pokazują, że Reno 2Z odstaje od niektórych podobnie wycenionych modeli. Z przykrością muszę stwierdzić, że pokazują również, jak bezwartościowe są testy syntetyczne w 2019 roku w przypadku smartfonów. Możecie się ze mną nie zgodzić, a tylko zarzucić mi, że faworyzuję ten model, ale tak po prostu jest. Ze względu na 8 GB RAM Reno 2Z działa świetnie. Oczywiście, widać to przy wczytywaniu aplikacji z pamięci, bo pozostają tam naprawdę długo.
Ograniczenia procesora oraz GPU widać w bardziej wymagających grach. Jeśli planujesz zakup nowego smartfona z zamiarem kilkugodzinnych sesji w PUBG Mobile, to lepiej zdecyduj się na coś ze Snapdragonem 855 na pokładzie. W przypadku codziennego użytkowania natomiast, spokojnie wystarczy Ci mocy, a do tego kultura pracy pozostaje na wysokim poziomie. Ten smartfon rzadko robi się cieplejszy.
Aparat na duży plus, a wideo jest świetne
Tak samo jak Oppo Reno2, Oppo Reno 2Z doczekał się potężnej aktualizacji zaplecza fotograficznego. Matryca główna wciąż ma 48 MP, ale obiektyw jest minimalnie jaśniejszy (f/2.0). Mamy za to znacznie więcej sensorów, bo doczekaliśmy się również szerokiego kąta (8 MP i f/2.4), sensora do pomiary głębi 2 MP oraz obiektywu do zdjęć makro z matrycą o rozdzielczości 2 MP. W stosunku do droższego brata, brakuje więc teleobiektywu. Jak taki zestaw sprawdza się w praktyce?
Link do zdjęć w pełnej rozdzielczości
Za dnia, jak to za dnia – jest bardzo dobrze. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do kolorów, balansu bieli czy szybkości autofokusu. Ktoś może powiedzieć, że zdjęcia wyglądają zbyt blado, ale mnie to jakoś specjalnie nie przeszkadza, bo zdarza się to głównie w warunkach, kiedy w obiektywie dominują zimne barwy. Na poniższym zdjęciach z większym kontrastem efekt nie jest już tak zauważalny.
Oppo mocno promowało swój tryb nocny, porównując go do flagowych rozwiązań. Niespecjalnie byłem skłonny uwierzyć w aż takie możliwości, ale po Reno2 starałem się podejść do tematu bez uprzedzeń. Na pewno zauważyliście już, że na dwóch pierwszych zdjęciach widać flary, a ma to związek z…brudnym obiektywem. Na pozostałych efekt nie jest już widoczny, a dedykowany tryb nocy dodaje bajkowego wręcz – w niektórych przypadkach – wykończenia, co jest dobrze widoczne na obrazie krakowskich Sukiennic.
W kwestii wideo Reno 2Z wypada jeszcze lepiej. W tej półce cenowej spodziewam się zwykle wysokiej rozdzielczości, niezłych kolorów czy ilości detali, ale kulejąca stabilizacja obrazu potrafi napsuć krwi. Tutaj stabilizacja jest bardzo dobra, a oprogramowanie pozwala na przejścia pomiędzy poszczególnymi obiektywami, co wcale nie jest oczywistością. Do tego efekt zmiany przybliżenia nie wygląda bardzo sztucznie i za możliwości wideo zdecydowanie należy się kolejny plus.
Aparat do selfie ma rozdzielczość 16 MP i radzi sobie bardzo rozsądnie. Linia odcięcia od tła wygląda czysto, a robienie portetów z efektem bokeh daje sporo frajdy. To dobry wybór dla fanów autoportretów.
Solidne wyposażenie
Oppo Reno 2Z ma w zasadzie wszystko, czego moglibyśmy oczekiwać od średniaka w tej cenie oraz większość tego, co można znaleźć w tegorocznych flagowcach. Zacznijmy więc może od tego, czego zabrakło. Nie ma bezprzewodowego ładowania czy wodoodporności, ale to przecież norma wśród konkurentów. Jest za to złącze słuchawkowe, którego w wyższej półce możemy zwykle szukać nie tylko ze świecą. Nie zabrakło również NFC, a więc zastąpisz nim swój portfel.
Jeśli chodzi o najbardziej prozaiczne zadania, to jest dokładnie tak, jak być powinno – działają i nie sprawiają problemów. Jakość połączeń oceniam bardzo pozytywnie, nie miałem też problemów ze stabilnością sieci. WiFi i Bluetooth nie tracą połączenia. Słowem – wszystko na miejscu.
Jak już wspomniałem, mamy poczciwego jacka, więc podepniemy swoje ulubione słuchawki. Jak już to zrobimy, to zdecydowanie polecam zajrzeć do korektora dźwięku, bo standardowe ustawienia wydały mi się jakieś takie…płytkie. Nie było jednak problemów z dopasowaniem ich do mojego gustu, więc nie mogę tego zaliczyć do wad. Reno 2Z nie gra może jakoś wybitnie, ale jest więcej niż w porządku. Szkoda tylko, że producent nie zdecydował się na głośniki stereo, któe akurat w tej cenie można spotkać. Z drugiej strony, nie ma ich również Oppo Reno2 Na pocieszenie dodam, że ten na dole gra głośno i wyraźnie.
Czas na kilka słów o zabezpieczeniach biometrycznych. Do wyboru mamy dwa i zacznę od tego mniej bezpiecznego. Rozpoznawanie twarzy jest również wolniejsze, ale za to bardzo wygodne – jest zima, więc na dłoniach mamy rękawiczki. Niestety, nie działa po ciemku i nie jest tak bezpieczne, ale nie ma tragedii. Jest też czytnik linii papilarnych zintegrowany z ekranem i jak już wspominałem, to jeden z najlepszych skanerów tego typu, które miałem okazję sprawdzić. Konieczność ponownego przyłożenia palca zdarzyła mi się dosłownie kilka razy.
Na koniec coś o oprogramowaniu. Oppo Reno 2Z niestety nie działa na Androidzie 10, ale może zmieni się to w najbliższym czasie, wraz z premierą ColorOS 7. Póki co poprawki zabezpieczeń są datowane na wrzesień 2019 – jest akceptowalnie, ale widziałem już znacznie szybsze aktualizacje. Smartfon pracuje pod kontrolą nakładki ColorOS w wersji 6.1. To całkiem ładne oprogramowanie, które możemy dopasować do własnych upodobań. Polecałbym pamiętać o dodawaniu „kłódki” w menedżerze wielozadanowości, bo aplikacje są standardowo zamykane nieco zbyt szybko jak na mój gust, mimo nadprogramowej ilości RAM.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.