Samsung Galaxy Note 9 dostał w Polsce aktualizację do Androida 10, która wprowadziła także nakładkę Samsung One UI 2.0. Jako użytkownik Galaxy Note 9 postanowiłem przyjrzeć się bliżej autorskiemu oprogramowaniu koreańskiego producenta w jego najnowszej wersji. Czy One UI to najlepsza nakładka na Androida?
Samsung Galaxy Note 9 otrzymał w Polsce oficjalną, stabilną aktualizację do Androida 10 z nakładką Samsung One UI 2.0. Nowe oprogramowanie zostało udostępnione kanałem OTA 17 stycznia, jednak sam wgrałem je wcześniej przez Smart Switch, które dzień wcześniej wyświetlało informację o dostępności nowszej wersji systemu.
Tak się akurat składa, że z Galaxy Note 9 korzystam prywatnie i to już od 1,5 roku. Doskonale zdaję więc sobie sprawę z tego, że na 99,99% to ostatnia duża aktualizacja Androida dla tego modelu – teraz w grę wchodzą już tylko poprawki bezpieczeństwa, które jeszcze przez dłuższy czas powinny być udostępniane regularnie.
Jak na razie nie biorę pod uwagę wymiany Galaxy Note 9 na jakiś nowszy smartfon, dlatego postanowiłem przyjrzeć się bliżej nakładce, z którą będę miał do czynienia jeszcze przez jakiś czas – nie tylko nowościom z aktualizacji, ale także każdej ciekawej funkcji, którą znam od dłuższego czasu.
Uprzedzam też, że One UI 2.0 na Galaxy Note 9 nie musi być dokładnie takie samo, jak na innym smartfonie z oprogramowaniem o tym oznaczeniu, zwłaszcza z innej półki cenowej niż ex-flagowiec. Z góry też przepraszam, jeśli o czymś zapomnę – tyle tego jest…
Czy Samsung One UI 2.0 to najlepsze oprogramowanie oparte o Androida?
Projektując One UI Samsung wziął pod uwagę to, że w ostatnich latach ekrany smartfonów tylko rosną i rosną. W związku z tym autorskie aplikacje Koreańczyków i wszystkie ustawienia podzielone są na dwie części – w tym stylu:
Oczywiście nie jest tak, że górna połówka ciągle wyświetla nazwę programu, w jakim się znajdujemy – ba, domyślnie tego nie ma i zmienia to pociągnięcie w dół. Fajna sprawa, całkiem ułatwiająca korzystanie z telefonu jedną dłonią.
Przyznam szczerze, że domyślny wygląd One UI, który ukazuje się użytkownikowi przy pierwszym uruchomieniu po zakupie/ustawieniach fabrycznych, to jakaś masakra. Wszystko przez to, że Samsung zdecydował się na zastosowanie naprawdę wielkich ikon aplikacji o kontrowersyjnym wzornictwie, a na dodatek ich słabe zagęszczenie to marnotrawstwo przestrzeni.
Na szczęście Samsung pozwala na zmianę motywu, wliczając w to wygląd oraz zagęszczenie ikon, dzięki czemu wszystko można poukładać po swojemu na wiele różnych sposobów. Ja sam korzystam z domyślnego motywu ze względu na to, że tylko on pozwala na ustawienie trybu ciemnego w całym interfejsie. Zmieniłem jednak ikonki na Blue_Circulation i ustawiłem ich siatkę na 5×5 w ekranie startowym i 5×6 w szufladzie aplikacji.
Jeśli chodzi o inne aspekty związane z szeroko pojętą personalizacją, to nakładka Samsunga oferuje wiele ciekawych rozwiązań. Aktualizacja do Androida 10 wniosła to, co bardzo polubiłem w EMUI i MIUI, czyli dynamiczne tapety na ekranie blokady. Przy każdym wybudzeniu telefonu moim oczom ukazuje się inny obrazek z puli, które wcześniej sam wybrałem z puli. Niby zwykły bajer, ale bardzo przyjemny 🙂
Bardzo podoba mi się mocno rozbudowane i w pełni konfigurowalne Always On Display, czyli zegar i powiadomienia wyświetlane na zablokowanym ekranie. Koreańczycy podeszli do niego na poważnie, pozwalając właścicielowi sprzętu na wybór jego formy (sam zegar, sam przycisk ekranu startowego lub oba), stylu czy czasu wyświetlania – na chwilę po dotknięciu, na stałe lub zgodnie z ustalonym przez nas harmonogramem. Ba, jest nawet opcja automatycznej zmiany intensywności jego podświetlenia, gdyż korzysta on z czujnika światła.
Samsung dał też kontrolę nad powiadomieniami, dźwiękiem i wibracjami, rozmiarem i stylem czcionki czy wyświetlaczem. A skoro już o ekranie mowa, to można zmienić kilka jego parametrów, tj. włączyć filtr niebieskiego światła, ustawić wspomniany już tryb ciemny lub wybrać jeden z czterech profili kolorystycznych. Ja korzystam z podstawowego, który wiernie odwzorowuje barwy. Najwięcej kontroli daje za to adaptacyjny, który pozwala ustawić nie tylko siłę trzech podstawowych kolorów RGB, ale teraz także balans bieli.
Jak już wspomniałem, One UI ma mnóstwo różnych funkcji, zazwyczaj praktycznych lub ciekawych. Nie wiem, czy udałoby mi się wymienić i opisać je wszystkie, dlatego skupię się na kilku najważniejszych dla mnie.
Na wielkim ekranie chciałoby się korzystać z więcej niż jednej aplikacji na raz. Już od lat w Androidzie istnieje możliwość podziału wyświetlacza na dwie połówki, ale Samsung dorzuca coś jeszcze – tzw. wyskakujące okienko, którego rozmiarem i przezroczystością da się sterować. Dzięki temu da się zrobić tak:
Wśród funkcji (luźno) związanych z ekranem szczególnie polubiłem podświetlenie krawędziowe, czyli znak świetlny przechodzący w linii zagięć, sygnalizujący otrzymanie jakiejś wiadomości. To kolejny sposób pozwalający na dostrzeżenie każdego ważnego powiadomienia, oprócz AoD i diody – à propos, po aktualizacji nie informuje ona o nieodebranym połączeniu; w każdym innym przypadku działa.
Pozostając chwilę przy powiadomieniach, to za bardzo praktyczne uważam wyświetlanie małego okienka po otrzymaniu wiadomości, które pozwala na szybkie przejście do odpowiedniego programu. Podobnie działa to przy połączeniu telefonicznym – gdy korzystamy z telefonu, monit wyświetla się w górnej części ekranu, więc nie musimy przerywać sobie pracy, jeśli nie chcemy odebrać albo odrzucić połączenia, by ktoś się czasem nie poczuł urażony 😉
Co ciekawe, Samsung pokusił się także o stworzenie dymków dla powiadomień aplikacji, czyli pomysłu znanego z Messengera. To akurat nie do końca mnie przekonuje, ale jeśli komuś podoba się rozwiązania Facebooka, to proszę bardzo, One UI to ma.
Jeśli chodzi o autorskie aplikacje i narzędzia producenta, to doceniam Mój sejf i Samsung Music, ale to w Samsung Internet jestem wręcz zakochany. Przeglądarka Koreańczyków ma dwie potężne zalety – współpracuje z aplikacjami blokującymi uciążliwe reklamy oraz wspiera Samsung Pass, które pozwala na logowanie się w różnych serwisach przy pomocy danych biometrycznych, czyli np. odciskiem palca, co dopiero wkrótce trafi do Androida. NIESAMOWICIE WYGODNE.
Na pokładzie nowoczesnego smartfona nie mogło zabraknąć menadżera telefonu, choć w przypadku One UI jego rolę pełni Pielęgnacja urządzenia. To nic innego jak narzędzia pozwalające na kontrolę pamięci, baterii czy bezpieczeństwa. Jest też modny ostatnio Cyfrowy dobrostan i kontrola rodzicielska, które domyślnie mają nam pomóc w rozsądnym korzystaniu ze smartfona, bez popadania w uzależnienie.
Wybrane smartfony Samsung oferują tryb DeX, który pozwala stworzyć z telefonu namiastkę komputera. Wystarczy tylko podłączyć wszystkie potrzebne elementy, takie jak klawiaturę czy monitor, by móc korzystać z Androida w trybie dostosowanym do dużego ekranu. Inną komputerową opcją jest Łącze do Windows, dzięki któremu podłączenie smartfona do laptopa pozwoli na dostęp do SMS-ów, powiadomień, ostatnich zdjęć i innych tego typu danych. One UI nadrabia więc straty do iOS w tej materii.
Z innych rzeczy, które mi się podobają, to pasek narzędzi pozwalający na szybką edycję zrzutów ekranu oraz danie możliwości ustawienia ich automatycznego kasowania po udostępnieniu. Ba, Samsung pozwala nawet wybrać ich format (JPG lub PNG). W galerii zaś dodano praktyczną sztuczkę: gdy zrzut wykonamy w sieci, aplikacja wyświetli w czasie jego przeglądania link pozwalający przenieść się bezpośrednio na zapamiętaną stronę internetową. Nie mogło zabraknąć też rejestratora ekranu.
W przypadku Galaxy Note 9 ważne są też funkcje powiązane z rysikiem, ale są one specyficzne dla serii Note i nie będę ich omawiał w tym wpisie.
Przez długie lata Samsung stosował w swoich smartfonach fizyczne, dotykowe klawisze funkcyjne Androida pod ekranem z charakterystycznym, klikalnym klawiszem domowym. Wszystko zmieniło się po premierze Galaxy S8, który ze względu na znaczne zminimalizowanie ramek musiał dostać przyciski ekranowe. Potem przyszła pora na gesty, które początkowo Samsung zrobił po swojemu.
Gesty opracowane przez Koreańczyków działają w ten sposób, że palcem należy pociągnąć od dolnej krawędzi w górę, od miejsca położenia poszczególnych cyfrowych klawiszy nawigacyjnych. Pomysł ten ma swoje plusy i minusy, o których już pisałem.
Wraz z nowym interfejsem, Samsung wprowadził alternatywę, nawiązującą do gestów od Google. Szybkie przeciągnięcie w górę od dołu wraca do ekranu głównego, zaś po przytrzymaniu palca pokazuje się menu wielozadaniowości, a gdy przy okazji płynnie skręcimy w lewo lub w prawo, to przełączymy się między ostatnimi aplikacjami. Powrót zaś to klasyczne przeciągnięcie od lewej lub prawej krawędzi. To właśnie ten sposób nawigacji podoba mi się najbardziej i to z niego obecnie korzystam, ale Samsung ciągle pozwala na wybór, co cieszy.
Kiedyś Samsung zasłynął z wprowadzenia gestów powietrznych, ale szybko z nich zrezygnował, jednak w interfejsie ciągle możemy znaleźć pomysły powstałe w podobnym czasie. Ruchy i gesty to m.in. inteligentne powiadomienie (lekka wibracja, gdy podniesiemy telefon z nieodebranym powiadomieniem/połączeniem), łatwe wyciszenie przykrycie dłonią ekranu lub odwróceniem sprzętu ekranem do dołu, ściągnięcie gestem paska stanu przesunięcia w po czytniku linii papilarnych czy zadzwonienie/wysłanie wiadomości po przeciągnięciu palcem na wybranym kontakcie.
W tym akapicie zejdę trochę z tematu samej nakładki i wspomnę kilka słów o tym, jak Android 10 wpłynął na baterię Galaxy Note 9. Powiem krótko – nie zauważyłem żadnej większej różnicy i ciągle smartfon wytrzymuje cały dzień pracy na jednym ładowaniu ze średnim SoT na poziomie 6 godzin. Jest nieźle, choć po baterii 4000 mAh można było spodziewać się jeszcze lepszych wyników.
W oprogramowaniu Samsunga nie brakuje różnych opcji zarządzania energią i kontroli akumulatora. Przykładowo, do wyboru są cztery różne tryby zasilania, widoczne na poniższym zrzucie ekranu, które na podstawie analizy wzorców użycia mogą działać adaptacyjnie.
Każda z opcji działa inaczej i co ciekawe można kontrolować, w jaki sposób. Przykładowo, w trybach oszczędzających baterię możemy ustawić wyłączenie Always On Display, zwolnienie procesora do 70%, zmniejszenie rozdzielczości ekranu (co w praktyce nie daje nic oprócz pomniejszenia ostrości obrazu) oraz ograniczenie jasności.
Jest też bateria adaptacyjna, które na bieżąco uczy się, z jakich aplikacji korzystamy rzadko i ogranicza ich działanie w tle. To nie jest więc ta sama funkcja, o której wspominałem wcześniej. Samsung pozwala też na usypianie aplikacji.
W narzędziach akumulatora znajdziemy też dwa niezwykle praktyczne przełączniki, które włączają lub wyłączają szybkie ładowanie – zarówno te na kablu, jak i bezprzewodowe. Dzięki temu nie ma potrzeby zmiany ładowarki na słabszą, jeśli chcemy uzupełnić poziom naładowania w wolniejszy, teoretycznie bardziej sprzyjający ogniwu sposób.
Za szybkość i płynność działania smartfona odpowiadają przede wszystkim dwie rzeczy: wydajność podzespołów i optymalizacja oprogramowania. Niestety, bardzo ciężko jest wystawić jednoznaczną opinię samej nakładce na podstawie tylko jednego urządzenia, co doskonale wiem z mojego doświadczenia jako recenzent. Potraktujcie więc moją opinię w tym temacie jako jednostkową i całkowicie subiektywną.
Używany przeze mnie Galaxy Note 9 pracuje zadowalająco szybko i zazwyczaj płynnie. W tym drugim przypadku pojawiają się chwilowe przycięcia, ale niemal w 100% w czasie korzystania z jakieś aplikacji, ale nie w interfejsie. Jak dla mnie oznacza, że większe problemy z optymalizacją mają poszczególne programy, a nie oprogramowanie Samsunga.
Poza tym wszystko działa dokładnie tak, jak działać powinno. Nie mogę powiedzieć, że Galaxy Note 9 śmiga jak smartfony OnePlus czy Pixel, ale sprawuje się naprawdę przyzwoicie, jak na flagowca przystało.
Pora na podsumowanie i odpowiedź na postawione w tytule pytanie: czy Samsung opracował najlepszą nakładkę na Androida?
Jako tester smartfonów miałem kontakt z wieloma twarzami zielonego robota – zarówno z czystym systemem, jak i autorskimi oprogramowaniami poszczególnych producentów, które w mniejszym lub większym stopniu opierają się o system stworzony przez Google. Jestem fanem tych drugich, a One UI polubiłem szczególnie.
Oprogramowanie Samsunga szczególnie polubiłem za to, że większość funkcji dodanych do samego Androida znacznie wzbogaca go o ciekawe i co najważniejsze praktyczne funkcje. Jeśli kiedyś przesiądę się na inny smartfon niż Galaxy, to na pewno będzie mi brakowało rozbudowanej wielozadaniowości, dynamicznych tapet, konfigurowalnego AoD, podświetlenia krawędziowego, aplikacji Samsunga czy regularnych aktualizacji zabezpieczeń oraz rysika S Pen (te dwa ostatnie elementy nie są ściśle powiązane z nakładką).
Jak dla mnie One UI jest najlepszą nakładką na Androida, gdyż najbardziej wpisuje się w moje oczekiwania co do mobilnego systemu operacyjnego. Kto się nie zgadza, ten ma do tego pełne prawo – na myśl mi nie przyszło, by komukolwiek temu zabraniać 😉
https://www.gsmmaniak.pl/1037608/samsung-galaxy-note-9-recenzja-opinia-po-ponad-roku-uzytkowania/
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Apple iPhone SE 4 będzie miał premierę w Polsce jeszcze wcześniej, niż oczekiwałem. Smartfon zadebiutuje…
Zadebiutował OPPO Find X8 Pro: superflagowiec stworzony z myślą o Europie, a co za tym…
Podkręcony Snapdragon 8 Gen 3 w połączeniu z 7000 mAh to marzenie niejednego ManiaKa. Sam…
Z zakupem telefon do zdjęć czekasz do premiery Huawei Mate 70? Możesz mieć rację, bo…
Seria vivo S20 zaoferuje użytkownikom mocarną specyfikację. Zwłaszcza vivo S20 Pro zapowiada się na jednego…
Aplikacja Uber wzbogaca się o udane nowości, które mogą przydać się także w okresie świątecznym.…