Forbes poinformował o tym, że śledczym zajmującym się sprawą strzelaniny na Florydzie udało się odblokować dostęp do iPhone’a sprawcy. Oczywiście bez pomocy Apple, które mimo próśb FBI i samego Donalda Trumpa pozostało w tej kwestii niewzruszone.
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony cieszę się, że osoby prowadzące śledztwo uzyskały dostęp do danych z iPhone’a osoby biorącej udział w strzelaninie. Tego typu informacje pomagają opracować właściwy materiał dowodowy, co samo w sobie jest zwyczajnie „dobre”. Z drugiej jednak strony nasilające się przypadki łamania smartfonów Apple pokazują, iż stosowane weń szyfrowanie nie jest tak skuteczne, jak twierdzi producent. Czy wobec tego nasze dane są na pewno bezpieczne?
Aby dostać się do danych zapisanych na iPhone’ach, FBI nie potrzebuje Apple
Dosłownie kilka dni temu informowałem was o tym, że prokurator generalny USA interweniował do Apple w sprawie odblokowania iPhone’a osoby biorącej udział w strzelaninie na Florydzie. Sadownicy odmówili wtedy stworzenia tak zwanej tylnej furtki dla amerykańskich władz. Nie spodobało się to Donaldowi Trumpowi, który wyraził swoje niezadowolenie za pośrednictwem Twittera. Mimo to firma nie zamierzała zmieniać zdania. Cóż, właściwie nie musiała.
Śledczy poradzili sobie w innych sposób. Aby dostać się do danych zapisanych na iPhonie 11 Pro Max należącego do domniemanego przestępcy, użyto zewnętrznego narzędzia. Najprawdopodobniej FBI skorzystało z dość „głośnego” GrayKey. To oznacza, że agencja jest w stanie złamać również nowsze sprzęty. To cieszy i zarazem martwi.
Jeśli się zastanowić, jedna z najbardziej wychwalanych cech iPhone’a przestaje mieć rację bytu. Jak mniemam, już dawno przestała ją mieć, jednak dopiero teraz, kiedy na światło dzienne wychodzą pewne fakty, użytkownicy mogą zacząć wątpić w „mityczne bezpieczeństwo” iUrządzeń.
Wierzycie w zabezpieczenia stosowane przez producentów takich jak Apple?
Apple w tarapatach: Prokurator generalny USA interweniuje, Donald Trump grozi palcem
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.