Redmi Note 8 Pro to fenomenalny smartfon, jeśli spojrzymy na niego wyłącznie przez pryzmat specyfikacji. Ma jednak jedną wadę, o której nie przeczytacie w zwykłej recenzji. Choć dostałem MIUI, to Android 10 i poprawki bezpieczeństwa nadal nie został wydane.
Mam pewien problem z moim Redmi Note 8 Pro. Średniak, który w swojej cenie nie ma żadnej konkurencji pod kątem podzespołów, wydajności i czasu pracy z dala od gniazdka, ma jednak jedną wadę, której nie widać na papierze. Halo Xiaomi? Chciałem zamówić jedną aktualizację.
Gdyby nie fakt, że przypadkowo wszedłem w podmenu z informacjami o urządzeniu, to wcale bym się nie zorientował, że mój Redmi Note 8 Pro został niedawno zaktualizowany do MIUI 11. Korzystam z innego launchera, więc czuje się nieco usprawiedliwiony, ale nie w tym rzecz. Zdziwiło mnie, że stosunkowo nowy smartfon może mieć tak przestarzałe oprogramowanie.
W to, że średniak od Redmi zostanie błyskawicznie zaktualizowany w 2019 roku, przestałem wierzyć w zasadzie w momencie premiery. Smartfon mógł zadebiutować z Androidem 10 na pokładzie, a jednak Xiaomi zdecydowało się na poprzednią wersję systemu.
Przez ostatnie lata koronnym argumentem fanów chińskiego producenta było to, że smartfony Redmi i Xiaomi nie są pierwszymi, które dostają nowego Androida, ale za zadbano o szybkie wypuszczanie nowych wersji MIUI. To fakt, bo dystrybucja trafia na nie ekspresowo i z małym opóźnieniem do wersji chińskich.
Nad Androidem 9 przeszedłbym do porządku dziennego, bo pewnie nawet nie zauważę, że Redmi Note 8 Pro zostanie do niego zaktualizowany, skoro i tak nie korzystam z natywnego wyglądu systemu. Jakoś nie mogę jednak pogodzić się z tym, że w kalendarzu widzę połowę lutego, a poprawki zabezpieczeń nadal datowane są na…1 listopada 2019 roku. Naprawdę nie chciałbym, żeby winą obarczony został procesor MediaTeka, ale chyba…nie mam wyjścia.
Macie podobne przygody ze średniakami Xiaomi? A może ten model został wyjątkowo szybko zapomniany przez producenta?
Naprawdę szkoda, że producent nie nadąża z wydawaniem aktualizacji systemu. Gdyby nie to, to nie mam wątpliwości, że smartfon mógłby zostać moim prywatnym smartfonem na naprawdę długi czas. Każdy, kto ceni sobie głównie stosunek ceny do jakości, powinien go kupić bez większego wahania.
Zacznę od procesora. Skoro to MediaTek, to przecież Redmi Note 8 Pro musi lagować i denerwować mnie przy każdym odblokowaniu. Otóż nie tym razem. Smartfon działa jak rakieta, a aplikacje w pamięci RAM są trzymane tak długo, jak w niewielu smartofnach z 6 GB RAM na pokładzie. Granie to przyjemność, z do tego urządzenie rzadko robi się choćby ciepłe.
Jaki jest design Redmi Note 8 Pro, każdy widzi. Tu nie ma się nad czym rozwodzić, ale zdecydowanie polecam zakup w kolorze morskiej zieleni. Naprawdę cieszy oczy przy każdym wyjęciu z kieszeni. Ma też złącze jack i to w moim ulubionym miejscu na dole obudowy,
Finalnym powodem do zakupu jest bateria. 4500 mAh potężnego ogniwa sprawia, że nawet kilka godzin Pokemon Go każdego dnia nie pozwala na rozładowanie go przed końcem dnia. Ładuję go codziennie, ale dzięki ładowaniu o mocy 18 W jest to całkiem szybki proces.
Gdyby tylko nie ta opieszałość…
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Składany flagowiec w super promocji? Motorola razr 50 Ultra po raz pierwszy doczekała się aż…
Segment tanich tabletów przeżywa rozkwit. Świeżo zaprezentowany Teclast M50 Mini dołącza właśnie do niedrogich pobratymców…
Tanie realme zdobyło kolejną certyfikację. Szykuje się globalne ogłoszenie niskobudżetowca. Niedługo realme Note 60x będzie…
Masz flagowca Apple? To przydałyby Ci się słuchawki. Jako fan marki na pewno słyszałeś o…
Nowy tablet OPPO Pad 3 zadebiutuje już jutro. Na dzień przed premierą sporo o nim…
Dzieli nas dzień od prezentacji średniaków OPPO. O nowym OPPO Reno 13 (Pro) wiemy niemalże…