Samsung Galaxy S20 sprzedaje się na rodzimym rynku producenta dwa razy gorzej, niż Galaxy S10 rok temu. Nie jest temu winna wysoka cena czy rozczarowująca specyfikacja – Koreańczycy boją się koronawirusa i niechętnie chodzą na zakupy.
Smartfony Samsung Galaxy S20 trafiły do przedsprzedaży zaraz po premierze – pod tym względem Samsung nie ma sobie równych. Przedsprzedaż (m.in w Polsce) potrwa jeszcze kilka dni, ale już teraz dostaliśmy pierwsze informacje na temat ilości sprzedanych egzemplarzy. Nie są one optymistyczne dla Koreańczyków.
Galaxy S20 przegrał z koronawirusem
Koreańskie media donoszą, że pierwszego dnia otwartej sprzedaży Samsung Galaxy S20 rozszedł się w tym kraju w 70800 egzemplarzach. Dużo, mało? Niestety, prawidłowa jest ta druga odpowiedź – rok temu seria Galaxy S10 cieszyła się dwukrotnie wyższym zainteresowaniem. Ba, nawet Galaxy Note 10 sprzedawał się lepiej i to niemal trzykrotnie!
Czy to oznacza, że rodzina Galaxy S20 nie miała czym zachęcić Koreańczyków albo ich cena okazała się za wysoka? Być może niektóre osoby rzeczywiście nie kupiły ich z tego typu powodów, ale prawdziwą przyczyną jest obawa przed koronawirusem.
Jakiś czas temu pisałem, że Samsung postanowił zamknąć znakomitą większość punktów stacjonarnych, które promowały nowe flagowce. Ich liczbę zredukowano do zaledwie 9, choć rok temu było ich aż 130.
Jak widać Koreańczycy cenią sobie możliwość fizycznego sprawdzenia towaru, zanim zdecydują się na jego zakup. Lęk przed zarażeniem się koronawirusem okazał się jednak mocniejszy, a Samsung tak naprawdę nie ma co z tym zrobić. Jak widać świetny pomysł z domowymi testami niewiele pomógł.
Początkowo przewidywano, że pierwszego dnia nabywców w Korei znajdzie ok. 200 tys. egzemplarzy smartfonów Galaxy S20. Rzeczywistość okazała się więc znacznie bardziej brutalna.
Koronawirus to problem dla branży smartfonów
Samsung to oczywiście niejedyny producent, któremu koronawirus zaszkodził, w taki czy inny sposób. Mówi się, że Xiaomi ma problem z wyprodukowaniem odpowiedniej do popytu ilości Mi 10, a Apple zbliżającego się modelu iPhone. Sprzedaż smartfonów w samych Chinach spadła zaś o niemal 40%.
Wspomniane w tym wpisie Xiaomi jednak i tak nie powinno narzekać na zainteresowanie swoimi flagowcami ze strony rodzimych klientów, ale o tym przeczytacie we wpisie poniżej.
Polecamy:
Xiaomi Mi 10 Pro sprzedaje się rewelacyjnie! W Polsce też może być hitem
Ceny w sklepach
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.