Gdzie się podział ASUS Zenfone 7? Smartfon miał zadebiutować na MWC 2020, ale ze względu na ich odwołanie słuch o nim zaginął. Jaki powinien być ASUS Zenfone 7, żebym chciał go kupić?
Kiedy wszyscy użytkownicy czekają na nowego Xiaomi Mi Mix 4, OnePlusy czy Samsungi, moje największe nadzieje są skierowane ku zupełnie innej marce. ASUS Zenfone 7 nie pojawia się w przeciekach, a słuch o następcy genialnego i taniego ASUSa Zenfone 6 zaginął. Czego możemy się po nim spodziewać i kiedy może zadebiutować?
Nie będę ukrywał, że ten smartfon zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie. Mało który konkurent oferował tak wiele za tak niewiele. Nadal twierdze, że jeśli chcesz flagowca z czystym Androidem, to kup sobie Zenfone’a zamiast Pixela 4. Nie tylko zaoszczędzisz tysiąc złotych, ale do tego będziesz miał smartfona, którego nie rozładujesz w jeden dzień.
Do tego ASUS Zenfone 6 działał świetnie, miał opcję z 12 GB RAM, duży ekran bez ramek i niespotykany nigdzie indziej mechanizm aparatu, dzięki któremu w ogóle nie miał matrycy do selfie. Miał też wady, które można by naprawić w następcy: zabrakło wyższej częstotliwości odświeżania, matrycy OLED czy lepszego czytnika linii papilarnych. No właśnie, ale gdzie ten następca?
O ASUSie Zenfone 7 w 2020 roku słyszałem tylko raz, w kontekście odwołanych targów MWC 2020. Coś tu się jednak nie zgadza, bo przecież Samsung, Huawei i Oppo zdołały zaprezentować swoje modele i bez tego. Wygląda więc na to, że tajwański producent celowo opóźnia premierę swojego flagowego smartfona, podobnie do Xiaomi i jego Mi Mix 4.
O ile jednak Xiaomi ma do tego sensowny powód, bo przecież Xiaomi Mi 10 i Mi 10 Pro dopiero co trafiły do Polski, to ASUS nie ma takiego komfortu. Z ciekawości sprawdziłem, ile teraz kosztuje ASUS Zenfone 6. Co najmniej 2199 złotych, a sam pamiętam już lepsze promocje, na przykład na Czarny Piątek. To dużo za flagowca z Androidem sprzed niemal roku. Sytuacji nie ratuje nawet genialny wygląd i jeśli dzisiaj miałbym go kupić, to pewnie ze względu na doskonałą baterię.
Mam nadzieję, że ASUS nie pójdzie za trendami dziurki w ekranie. OnePlus zabił wyjątkowość swojej serii, rezygnując z wysuwanego aparatu. To samo zrobiło Oppo, które nie oferuje już „płetwy rekina”. Obracany aparat to nie tylko fajny bajer, ale także doskonałe selfie.
Do tego wystarczyłoby zmienić ekran na matrycę 90 Hz OLED i w zasadzie…tyle. Czytnik zostałby wtedy zintegrowany z wyświetlaczem, a reszta może zostać bez zmian. Połączenie głównego aparatu i szerokiego kąta to dla mnie wystarczającego zaplecze fotograficzne, można by tylko nieco mocniej popracować nad oprogramowaniem.
Pozostałe podzespoły wystarczy tylko uaktualnić. Snapdragon 865 i 5G, 8 lub 12 GB RAM, a do tego nadal ta sama bateria 5000 mAh – czy to nie brzmi jak Twój wymarzony flagowiec? Dla mnie tak – przynajmniej w świecie Androida. Czy ASUS Zenfone 7 trafi na rynek? Na 100% procent tak.
Boję się tylko, że może to ponownie być mocny średniak ze Snapdragonem 765, a nie flagowiec z prawdziwego zdarzenia. Poprzednie doniesienia wskazują jednak, że będzie to topowym model z najmocniejszym SoC na rynku.
Czekasz na ASUSa Zenfone 7?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.