Czy rząd śledzi obywateli objętych kwarantanną? W sieci znajdziesz na ten temat niepokojące informacje. Sprawdziliśmy, o co chodzi i czy Google i Apple pracują nad innym rozwiązaniem do śledzenia obywateli.
Do polskiego rządu szerokim strumieniem napływają informacje o lokalizacji osób, które zostały poddane kwarantannie w związku z koronawirusem. Udostępniają je operatorzy sieci komórkowych. Jest jeszcze Google i Apple, które pracuje nad innym rozwiązaniem do lokalizowania przypadków chorych na koronawirusa.
- Rząd uzyskuje informacje o lokalizacji zarażonych, poddanych kwarantannie lub izolacji.
- Google i Apple pracują nad innym sposobem śledzenia lokalizacji smartfonów.
Czy rząd śledzi Polaków podczas pandemii?
Opierając się na danych fundacji Panoptykon, polski rząd po cichu i bez szerokiego informowania obywateli zwiększył kontrolę nad osobami poddanymi kwarantannie. Rzekomo w celu walki z pandemią zaczęto zbierać wrażliwe dane.
Chodzi o decyzję, którą premier podjął odnośnie czterech największych operatorów sieci komórkowej w Polsce. Decyzja nakazuje przekazywanie do odpowiednich służb danych o lokalizacji telefonów osób objętych kwarantanną, nadzorem epidemiologicznym, poddanych hospitalizacji lub izolacji.
Premier Morawiecki oparł się na specustawie przyjętej jeszcze przed pierwszymi potwierdzonymi przypadkami koronawirusa w Polsce. Jeden z przepisów stanowi, że w możliwe jest wydanie nieuzasadnionych decyzji wymuszających na operatorach przekazywanie takich danych do wojewody.
Rząd ma więc podstawy prawne do wydawania takich decyzji, natomiast kłóci się to z ogólnym przesłaniem, opartym na dobrowolnym pozostaniu obywateli w domach.
Czy Apple i Google pomagają?
W sieci aż huczy od informacji o współpracy Google i Apple. Nie dotyczy to jednak technologii, ale pozycjonowania poszczególnych urządzeń. Zaznaczam, że rozwiązanie NIE jest jeszcze częścią systemu Android czy iOS. Wiecie, co to oznacza – niemal każdy z nas będzie w taki czy inny sposób śledzony – być może również po zakończeniu epidemii.
Na czym polega samo rozwiązanie? Można je sobie wyobrazić jako budowanie mapy opartej na wzajemnym położeniu smartfonów. Co jakiś czas telefon wyśle krótki, unikalny fragment kodu. Inne smartfony w zasięgu odbiorą go i zapamiętają.
Kiedy właściciel smartfona okaże się zarażonym, jego kod zostanie udostępniony do centralnej bazy danych. Finalnie możesz zostać powiadomiony, gdzie i kiedy mogłeś być wystawiony na zarażenie wirusem. Użyteczne teraz, ale co będzie, kiedy kwarantanna i zagrożenie epidemiologiczne minie?
Warto też wiedzieć, że ani Google, ani Apple nie pracują nad żadną konkretną aplikacją, ale rozwiązaniem systemowym. Jednocześnie nie zamyka to deweloperom drogi do stworzenia aplikacji, które takie rozwiązania wykorzystują.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.