Huawei w Q1 ponownie zanotowało wzrost – odczuwalny zwłaszcza w ilości sprzedanych smartfonów. Wyjaśnijmy sobie, dlaczego Huawei bez usług Google jest tak samo dobre – i tak samo wybrakowane, jak inni producenci.
Huawei pochwalił się niedawno wynikami za pierwszy kwartał 2020 roku. Q1 przyniósł niecałe 1.5 procent wzrostu przychodów, co wrażenia nie robi. Robi je za to wzrost samej sprzedaży, bo na smartfony Huawei bez usług Google rzucamy się, jak na kebaba o 2 nad ranem. Nie patrząc na pieniądze.
Chiński producent chce, by Huawei bez Google było dla nas tak samo dobre, jak iPhone bez Google – z tym, że iPhone dostęp do wielu usług Google akurat ma. Biorąc pod uwagę doniesienia z Chin, to nie będzie miał z tym problemu. Nie jest ważne, jak bardzo Trump będzie próbował wmówić światu, że Huawei ma zginąć – chiński rząd na to nie pozwoli.
#Huawei’s business results for Q1 2020 have been announced. So how did the company perform in the face of many unforeseen challenges? Read the official press release for all the details: https://t.co/CWwjLqLZ7M
— Huawei (@Huawei) April 21, 2020
Producent dość skromnie określił wyniki za pierwszy kwartał jako „zgodne z oczekiwaniami”. Czyimi? Na pewno nie hejterów, którzy twierdzili, że Huawei bez usług Google nie sprzeda żadnego smartfona świadomemu użytkownikowi. Cóż, sporo przypadkowych znajomych stwierdziło, że nie rozumieją, o co cała ta draka. Bo już od dawna chcieli mieć smartfona z Androidem, gdzie korzystanie z usług Google nie jest przykrym obowiązkiem.
Sam jestem gdzieś pomiędzy. Częściowo zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że flagowce Huawei to obecnie najlepsze modele na rynku – P40 Pro to świetny przykład. Z drugiej strony (a może z tej samej?) wiem, że w ekosystemie Google siedzę po uszy i jestem zbyt leniwy, żeby go zmienić. Gdybym już to zrobił, to szybciutko pobiegłbym do Apple – ale to temat na inną rozmowę.
Wróćmy do Huawei. Chińczycy wprost mówią, że z banu prezydenta Trump’a nie robią sobie nic a nic. Za spowolnienia we wzroście odpowiada w większości koronawirus, a nie brak Google. Tutaj akurat ciężko się nie zgodzić. Seria Huawei P40 sprzedaje się jak szalona. Wiecie, jakie flagowce dla odmiany sprzedają się słabo? Tak jest, Galaxy S20.
Zakup flagowego smartfona to obecnie… godzenie się z kompromisami. Nie wierzysz? Pozwól, że wyjaśnię, zaczynając od Huawei:
- Kupując smartfona Huawei, nie masz Google, ale dostajesz świetne wyposażenie – być może najlepsze na rynku.
- Kupując Samsunga, masz świetną nakładkę OneUI, długie (choć nie błyskawicznej) wsparcie aktualizacjami, ale godzisz się z wybrakowanym Exynosem.
- Kupując OnePlusa, zyskujesz błyskawicznie działającego smartfona z wybitnym systemem, ale aparat odstaje od najlepszych.
- Kupując Xiaomi dostajesz doskonałe wnętrze, ale aparat ma ten sam problem, co w OnePlusie, a MIUI nie jest idealną nakładką.
- Kupując LG godzisz się z przeciętnym wyglądem i taką sobie nakładką, ale masz świetną jakość dźwięku i DualScreen.
- Kupując iPhone’a masz wybitnie mocnego smartfona z najlepszym oprogramowaniem na rynku i świetny aparat, ale płacisz krocie i godzisz się z wielkim notchem.
Na rynku nie ma uniwersalnie dobrego flagowca. Dlatego tak wielu z nas w kieszeni nosi średniaki, bo wydawanie kilku tysięcy złotych na urządzenie, które nadal ma masę kompromisów, jest przepłacaniem.
Wyjaśniliśmy sobie już, dlaczego Huawei ma braki, które nadrabia innymi cechami – jak każdy inny producent na rynku. Teraz przejdźmy do tego, że Huawei z rynku nie zniknie, bo nie pozwolą na to pompowane w niego miliardy. Na przykład na rozwój sieci 5G, gdzie kontrakty zabezpieczają przyszłość na kilka lat do przodu. Jeśli chciałbym poczytać więcej o Huawei, to zapraszam do wpisu Damiana. Kochać, nienawidzić, a może po prostu… korzystać?
Huawei – kochać, nienawidzić czy kibicować? Wybieram opcję „nie skreślać”
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.