Ten aparat zaskakuje bardzo pozytywnie
Na tylnym panelu tegoż tabletu umieszczono pojedynczy aparat o rozdzielczości 13MP ze światłem f/1.8, czujnikiem pomiaru ostrości, a także trybem HDR, choć nie automatycznym. Jest nawet dioda doświetlająca LED wyzwalająca mocne światło.
Zdjęcia wykonane przy dziennym świetle wyglądają dobrze i cieszą oko. Cechują się też dużą szczegółowością. Jest to zasługa dobrej pracy automatycznego trybu, który umiejętnie zarządza balansem bieli, kontrastem, jak również ostrością. Warto dodać, że kolory na fotografiach są delikatnie podbijane programowo. Dla jednych będzie to wada, dla innych zaleta. Ja akurat zaliczam się do drugiej grupy.
>>> Zobacz zdjęcia przykładowe w pełnej rozdzielczości
Fotografie wykonane po zmroku wyglądają odpowiednio gorzej. Spada ilość rejestrowanych szczegółów, pojawiają się szumy. Mimo tego jestem zdania, że producent oferuje bardzo dobry zestaw, który może spokojnie walczyć o serca klientów. Oceńcie z resztą sami.
Filmy nagrywać można w maksymalnej rozdzielczości 4K przy 30 kl./s. Do tego dochodzi jeszcze rejestrowanie w rozdzielczości FHD przy 30 i 60 kl./s, a także HD. Jakość materiałów jest na niezłym poziomie. Bardzo cieszy dobrze działający autofocus, aczkolwiek wyłącznie za dnia. W gorszych warunkach bowiem odmawia posłuszeństwa niemal całkowicie i w zasadzie jest bezużyteczny.
Selfie dedykowana została kamera z ośmioma milionami pikseli, światłem f/2.0. To przekłada się na dobrej jakości zdjęcia oraz materiały wideo, które rejestrować można w rozdzielczości do Full HD przy 30 kl./s. Warto jednak abyście wiedzieli, że z automatu włączony jest tryb upiększania, a ten jest na tyle agresywny, że jest w stanie usunąć Wam nawet kości policzkowe – wszystko w imię piękna 🙂
Aplikacja do zdjęć jest rozbudowa i przejrzysta, choć zdecydowanie brakuje mi w niej szybkiego dostępu do trybu HDR, w sensie z poziomu samej aplikacji, a nie z menu. Poniżej macie kilka zrzutów ekranu, abyście mogli poznać wszystkie funkcje.
Wydajnościowo świetnie, ale kuleje oprogramowanie
Mocy obliczeniowej w MatePad Pro nie brakuje, gdyż drzemie w nim bardzo wydajny Kirin 990 (2 x Cortex-A76 2,86 GHz + 2 x Cortex-A76 2,09 GHz + 4 x Cortex-A55 1,86 GHz) z 16-rdzeniowym układem graficznym Mali-G76 (600 MHz) i NPU (dwurdzeniowy układ przetwarzania neuronowego). Współpracuje on z 6GB pamięci RAM i szybką pamięcią UFS 3.0 o pojemności 128GB.
Testy syntetyczne potwierdzają klasę tabletu, który zarówno pod względem wydajności procesora, jak również układu graficznego wypada bardzo dobrze na tle konkurencji. I choć Huawei mógł oczywiście postawić na jeszcze więcej pamięci RAM, to jednak jestem zdania, że to, co oferuje, jest w zupełności wystarczające.
Praca na dwóch aplikacjach jednocześnie nie jest wyzwaniem dla tabletu. Tak samo ma się sprawa podczas przeglądania internetu z wykorzystaniem wielu kart jednocześnie, czy też przy przełączaniu się pomiędzy otwartymi aplikacjami. Jest to przede wszystkim zasługa dobrego zarządzania pamięcią RAM.
Huawei MatePad Pro pracuje w oparciu o system Google Android 10 z interfejsem EMUI 10 i usługami MS (brak dostępu do Google Play i usług), który został wzbogacony o wiele dodatków, w tym EMUI Desktop.
Oprogramowanie jest przejrzyste i na starcie ma zainstalowane wszystkie potrzebne aplikacje, aczkolwiek nie zajdziecie tutaj procesora tekstu. Na całe szczęście można odnaleźć takowy w sklepie z aplikacjami Huawei – AppGallery.
AppGallery każdego dnia się powiększa, aczkolwiek nadal brakuje w nim wielu aplikacji, z których na co dzień korzystam. Nie znalazłem między innymi Slacka, Netflixa, Spotify, HBO GO, Discorda, a także wielu innych.
Sporo brakujących aplikacji możemy przenieść z dowolnego urządzenia, dzięki dedykowanej aplikacji Phone Clone. To niewątpliwie jest jakieś rozwiązanie, aczkolwiek ja wybrałem jeszcze inne, o którym wspominałem w pierwszych wrażeniach.
Swoje zdanie podtrzymuję – podczas mojej przygody z Huawei MatePad Pro nie odczuwałem jakiegoś ogromnego dyskomfortu związanego z brakiem usług Google. Po prostu w miejscu, gdzie pracuję, zawsze obok leży smartfon, po który w każdej chwili mogę sięgnąć i szybko sprawdzić pocztę, choć równie dobrze mogę to zrobić z poziomu przeglądarki w tablecie. Jest to jednak kompromis, dlatego też rozumiem, że nie każdy będzie w stanie się na niego zdecydować i nie mam nic do tego.
Oprogramowanie zawiera genialną funkcję, która gdyby tylko obsługiwała inne urządzenia z Androidem, a nie tylko marki Huawei, to ostatecznie rozwiązałaby problem brak usług Google Play. Mowa oczywiście o Huawei Share, który przenosi zawartość ekranu smartfona na ekran tabletu, dzięki czemu obsługa dwóch urządzeń jednocześnie jest niebywale prosta i intuicyjna.
Ta aplikacja pozwala także na szybkie przenoszenie plików, korzystanie ze wspólnego schowka, czy też pisanie wiadomości SMS na smartfonie za pośrednictwem klawiatury magnetycznej. Oj piękna to sprawa, ale dlaczego zarezerwowana tylko dla niektórych urządzeń Huawei?
Przydatną funkcją jest również boczne menu (wysuwane po przeciągnięciu i chwilowym przytrzymaniu), dzięki któremu możemy otworzyć aplikacje w pływającym okienku, a do tego jeszcze na podzielonym ekranie. W sumie możemy pracować z trzema naraz.
W oprogramowaniu jest jeszcze tryb dziecka, który jest bardzo kolorowy i powinien przypaść do gustu młodszym użytkownikom. Ma kilka wbudowanych aplikacji – dyktafon, kolorowankę, aplikację aparat, a także multimedia. Ponadto możemy określić, które aplikacje mają także znaleźć się w trybie dziecka. Bardzo fajnym rozwiązaniem jest możliwość przypisania odcisku palca dziecka.
Tryb pulpitu (EMUI Desktop) przywodzi na myśl okienkowy system Microsoftu, dzięki czemu jest niezwykle intuicyjny, a do tego bardzo wygodny w użytkowaniu. Ten tryb powstał przede wszystkim z myślą o pracy biurowej, a zatem z wykorzystaniem dedykowanej klawiatury (brak w zestawie sprzedażowym), a także rysika / myszki. Urządzenie wskazujące jest obowiązkowe, jeżeli chcemy w pełni wykorzystać możliwości tego interfejsu, gdyż kliknięcie prawego przycisku myszy otwiera menu kontekstowe. Skróty do aplikacji można umieszczać na pulpicie, a same aplikacje można przypinać do paska zadań.
EMUI Desktop podnosi komfort pracy, daje namiastkę bardziej funkcjonalnego systemu. Idealnie sprawdzi się w pracach biurowych, gdyż przełączanie się pomiędzy otwartymi oknami jest zdecydowanie szybsze, a zarazem bardziej instynktowny.
Niestety w tym interfejsie najczęściej pojawiały się błędy, zwłaszcza z aplikacjami doinstalowanymi niepochodzącymi ze sklepu Huawei. Dla przykładu Chrome często zaczyna migotać i nie można było z tym nic zrobić. Interfejs również potrafił się przeładować i to bez większego powodu. Widać, zatem, że jest jeszcze miejsce na poprawę.
I zanim przejdę dalej dodam jeszcze, że domyślna przeglądarka nie spełniała moich oczekiwań, gdyż uniemożliwiała mi pracę w WordPress. Za nic w świecie nie mogłem zaznaczyć tekstu i jednocześnie skorzystać z bloku pozwalającego na przykład wstawić link, czy też zastosować jakiekolwiek formatowanie tekstu. Problem ten występował w obu trybach systemu.
Na wyposażeniu zabrakło mini-jack 3.5 mm i czujnika biometrycznego
Na wyposażeniu jest pojedyncze złącze kart w standardzie nanoSIM, które przy wykorzystaniu modemu LTE oferuje szybką transmisję danych. Do tego dochodzi dwuzakresowy moduł WiFi standardzie 802.11 a/b/g/n/ac (2.4 i 5 GHz), który działa bardzo stabilnie. Nie zabrakło też Bluetooth 5.1 (BLE, SBC, AAC, LDAC HD Audio), który bez problemu współpracuje z przeróżnymi akcesoriami, w tym ze słuchawkami i przenośnymi głośnikami. Jest także GPS z A-GPS, GLONASS, Beidou i QZSS. Do działania każdego z powyższych modułów nie mam żadnych zastrzeżeń, gdyż podczas testów sprawowały się należycie.
Huawei MatePad Pro jest tabletem oferującym jakość dźwięku na najwyższym poziomie. A to zasługa zastosowania czterech głośników harman/kardon, z których wydobywa się bardzo donośny, a zarazem niezwykle czysty i przyjemny dla ucha dźwięk. Dźwięk, który nie został pozbawiony niskich tonów, a zatem miłośnicy mocnego brzmienia również nie powinni czuć się rozczarowani. Nie boję się zaryzykować stwierdzenia, że to najlepszy tablet muzyczny, jaki dotychczas zadebiutował.
Ogromna szkoda, że Huawei nie zdecydował się w tym modelu na umieszczenie czytnika linii papilarnych. I oczywiście nie mam na myśli zintegrowania go z ekranem, bo przecież mamy do czynienia z panelem IPS, ale z włącznikiem już byłoby to możliwe i zarazem wskazane. Bo tak, mamy tylko możliwość zabezpieczenia tabletu poprzez kod PIN, hasło lub wzór. Ponadto, możemy też zdecydować się na skanowanie twarzy.
Poniekąd w komunikacji zabrakło mi również NFC, które zdecydowanie przyspieszyłoby parowanie urządzeń, bo jednak płatności mobilne tabletem nie należałyby do najwygodniejszych.
Klawiatura, rysik i oprogramowanie
Zarówno Huawei M-pencil, jak i klawiatura Huawei Keyboard nie są w zestawie sprzedażowym, a zatem są to osobne akcesoria, które trzeba dokupić. Łączny koszt wynosi 958 złotych. Nie da się ukryć, że to sporo, aczkolwiek dopiero inwestując tę kwotę, możecie w pełni wykorzystać możliwości tego tabletu.
Pięciorzędowa klawiatura ze złączem magnetycznym ma bardzo dobrze rozmieszczone przyciski, które notabene są od siebie dobrze oddalone i mają odpowiedni skok (1,3 mm). Po przesiadce ze swojego laptopa nie musiałem uczyć się jej na nowo – pisanie idzie mi równie szybko. Klawiatura pozwala ustawić tablet w dwóch pozycjach, a po zamknięciu pełni funkcję etui. Jeśli jednak zdecydujecie się powrócić do tabletu, to otwarcie klawiatury spowoduje podświetlenie ekranu.
Po pierwszych dniach spędzonych z rysikiem doszedłem do wniosku, że ten nie do końca do mnie przemawia… I w zasadzie swoje zdanie podtrzymuję. Po prostu twarda końcówka i to stukanie po ekranie mnie irytowało. Być może to kwestia przyzwyczajenia do tego z Galaxy Note 10+, a może faktycznie coś z tym stylusem jest nie tak?
Muszę jednak przyznać, że bardzo dobrze się go trzyma, a samo pisanie po sporym ekranie tabletu jest niezwykle wygodnie. Warto jeszcze dodać, że rysik wspiera 4096 punktów nacisku, a zmyślne magnetyczne przytwierdzenie do górnej ramki tabletu, jak również bezprzewodowe ładowanie, to spore zalety.
Huawei M-pencil otrzymał dedykowaną aplikację, którą można aktywować poprzez stuknięcie w ekran. Otwiera się wtedy notatnik, w którym mamy do wyboru kilka kolorów i końcówek. Ponadto w systemie jest jeszcze kalkulator, który rozpoznaje pismo i konwertuje je na OCR – bardzo przydatne narzędzie.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.