W pierwszej dekadzie maja 2012 roku poinformowano, iż grę Angry Birds (mowa o wszystkich jej odsłonach) ściągnięto 1 miliard razy. Liczba robi wielkie wrażenie na obserwatorach rynku, graczach oraz inwestorach (do tego motywu jeszcze wrócimy), a firma zapewnia, że jest to dopiero „początek ich historii”. Skąd tak wyśrubowane wyniki? Wystarczy spojrzeć na statystyki gry Angry Birds Space: wersję dla platform iOS oraz Android w ciągu trzech pierwszych dni od daty wydania pobrano aż 10 milionów razy. Po 35 dniach wskaźnik ten przekroczył poziom 50 milionów. Dla pozostałych firm z tego sektora jest to wynik, o którym mogą jedynie pomarzyć.
Zaprezentowane niedawno badania wskazują, iż w roku 2011 gra Angry Birds trafiła do 650 mln użytkowników (30% z tej liczby wraca do niej przynajmniej raz w miesiącu). W ciągu zaledwie kilku dni Świąt Bożego Narodzenia zanotowano 6,5 mln ściągnięć gry (w roku 2010 wskaźnik kształtował się na poziomie 2 mln – progres jest widoczny). Każdego dnia gracze spędzają w grze tyle czasu, że łącznie daje to kosmiczne wyniki. Jeżeli jednak myślicie, że gra nadal funkcjonuje jedynie w stosunkowo wąskim sektorze aplikacji mobilnych, czy nawet ogólnie rynku gier, to jesteście w poważnym błędzie – w tym przypadku mamy już do czynienia z niezwykle interesującym zjawiskiem kulturowym.
Angry Birds kreują rzeczywistość?
Jednym z najlepszych przykładów popularności aplikacji Angry Birds jest ptak Hockey Bird będący maskotką rozgrywanych właśnie Mistrostw Świata w Hokeju na Lodzie (gospodarzami są Finlandia i Szwecja). Nad symbolem imprezy pracował Toni Kysenius związany z Rovio. Decyzja o powiązaniu imprezy z popularną grą zapewne nie była przypadkowa – obu stronom gwarantuje ona wzrost popularności, a co za tym idzie, także zysków. Zawody sportowe są jedynie czubkiem góry lodowej. Schodząc niżej dowiemy się np., że w fińskim mieście Tampere powstał tematyczny park rozrywki Angry Birds Land.
Przy tworzeniu tego kompleksu także uczestniczyli pracownicy fińskiej firmy. Park przeznaczony dla dzieci (choć nie wierzę, by rodzice nie bawili się w nim z wypiekami na twarzach) zawiera 12 atrakcji tematycznych (zdjęcia kompleksu znajdziecie pod tym adresem). Odwiedzający mogą sobie też zrobić zdjęcia z bohaterami gry, ściągnąć dodatkowe poziomy i kupić odpowiednie pamiątki. A wpływy ze sprzedaży tych ostatnich, wbrew pozorom, wcale nie stanowią dodatku i ciekawostki w zestawieniach finansowych Rovio, lecz poważną ich część na poziomie kilkudziesięciu procent.
Jeszcze w ubiegłym roku pisaliśmy, iż gadżety związane z „Wściekłymi Ptakami” sprzedają się jak ciepłe bułeczki. Zaczęło się oczywiście od maskotek, potem doszły koszulki i inne części garderoby, sprzęt elektroniczny ozdobiony bohaterami gry, książki (np. kucharskie) i cała masa mniej lub bardziej potrzebnych przedmiotów. Decydenci firmy postanowili wykorzystać swoje pięć minut i tworzą sieć sklepów poświęconych Angry Birds (coś na zasadzie Apple Store).
Oczywiście nie jest tajemnicą, że fortunę zbijają na tym także inne firmy (Rovio udziela im licencji) – część z nich wypłynęła właśnie na fali popularnej gry. Osobną kwestię stanowią tu producenci azjatyccy, działający na lokalnym rynku. W żadnym stopniu nie przestrzegają oni praw fińskiego studio do marki Angry Birds, a na wytwarzaniu i handlu podrabianymi gadżetami zarabiają krocie (gra cieszy się w Azji ogromną popularnością). Zresztą wystarczy rzucić okiem an tę galerię, by przekonać się, iż jest to dość poważny problem. Przedstawiciele Rovio zdają sobie z niego sprawę i proszą o przestrzeganie prawa. Zapewne nikogo nie zaskoczę, jeśli powiem, że prośby raczej nie padają na podatny grunt (na dobrą sprawę, po co szukać w Azji – pod koniec kwietnia na Polesiu zlikwidowano nielegalną fabrykę koszulek z nadrukami, do których prawa posiada Rovio. A takich miejsc znajdziemy zapewne w naszym kraju całkiem sporo).
Wezwania Rovio, dotyczące przestrzegania praw w zakresie własności intelektualnej stoją trochę w sprzeczności z deklaracjami CEO firmy (Mikael Hed), który na początku bieżącego roku (trwały wówczas poważne spory w zakresie SOPA i ACTA) przekonywał, że nie uważa piractwa komputerowego za coś złego. Jego zdaniem, jest wręcz odwrotnie – piraci pomagają w rozprzestrzenianiu gier (i innych produktów) na masową skalę. Mówiąc w skrócie: w początkowej fazie rozwoju danej firmy i dystrybucji konkretnego produktu piraci są doskonałą trampoliną. Potem stają się sporym problemem, ale bez nich start byłby poważnie utrudniony.
Wpływ Rovio na globalną kulturę
Być może wielu z Was zareaguje na to stwierdzenie śmiechem, ale gra Angry Birds poważnie wpłynęła (i nadal wpływa) na globalną kulturę. I nie chodzi tu tylko o branżę aplikacji mobilnych, czy gadżety. Wystarczy wspomnieć o kampanii w Korei Południowej, w której postaci z gry stały się symbolem walki z przemocą w tamtejszych szkołach. Decyzję w tej sprawie podjęły wspólnie koreańskie władze, policja oraz przedstawiciele Rovio. Policjanci są przekonani, że “Wściekłe Ptaki” pomogą rozwiązać socjalne problemy, ponieważ mamy do czynienia z popularnymi i w pewnym sensie podziwianymi bohaterami.
Sprawa opisana powyżej jest ciekawa także z innego powodu. Propozycja koreańskiej policji wskazuje na to, iż organ ten nie uważa wszystkich gier komputerowych za szkodliwe – wręcz przeciwnie: niektóre mogą, ich zdaniem, obniżać poziom agresji. Tymczasem Ministerstwo Edukacji Korei Południowej dąży do zmiany prawa i poważnych ograniczeń w zakresie dostępu młodzieży do gier. Możliwe, iż zostaną wprowadzone oficjalne ograniczenia w tym temacie – każdy uczeń będzie mógł poświęcać wirtualnej rozrywce maksimum dwie godziny w ciągu dnia. Ktoś powie: to najlepszy dowód na to, iż nie powinniśmy brać Koreańczyków za przykład. Rzućmy zatem okiem w inne rejony globu.
Ostatnia zima stała się wielkim zagrożeniem dla pewnego Amerykanina. Przemierzał on dzikie rejony Montany swym Chevroletem do momentu aż natura okazała się silniejsza od pojazdu – maszyna utknęła w zaspach, a 42-letni mężczyzna nie mógł liczyć na pomoc (głusza, brak ludzi i zasięgu). Miał ze sobą trochę wody, kawy i suszonego mięsa. Amerykanin przez trzy dni siedział w samochodzie i co 45 minut odpalał silnik na kwadrans. Przy okazji słuchał chrześcijańskiej muzyki i zjadał kawałek mięsa. Dlaczego o tym piszę? Oddajmy głos bohaterowi historii:
Grałem w Angry Birds na swoim telefonie, aby zachować trzeźwość umysłu
Słowa pracownika poczty stały się dowodem na to, że produkt firmy Rovio może nawet uratować życie… 😉 Jak się skończyła ta przygoda? Po trzech dniach mężczyzna postanowił napisać testament, ale następnego dnia usłyszał głos Boga (przy okazji poprawiła się pogoda) i zapadła decyzja o porzuceniu samochodu. Po przejściu 10 km trafił na dom osoby zarządzającej tamtejszą tamą i uzyskał pomoc. Jeśli ta mrożąca krew w żyłach historia Was nie przekonała, to przenieśmy się na Stary Kontynent, a ściślej mówiąc do kolebki gry, czyli Finlandii.
Co zrobić, gdy jest się zaproszonym na oficjalną imprezę do pałacu prezydenckiego, na którą wypada ubrać określony przez etykietę strój, a jednocześnie ma się wielką ochotę wypromować swój towar? Warto poprosić o pomoc żonę. Tak przynajmniej zrobił jeden z twórców Angry Birds. Sam wyglądał bardzo oficjalnie, ale jego żona ubrała suknię, dzięki której wyglądała jak jeden z Ptaków. Natychmiast pojawiły się komentarze przekonujące, że to straszny obciach, brak gustu i totalna wpadka. Ale cel został osiągnięty – cały Internet mówił o tym wydarzeniu. Jednocześnie przełamano pewne tabu: oto kultura masowa związana z aplikacją mobilną trafiła na salony.
Jak widać, gra poważnie namieszała w globalnej kulturze. Warto się teraz zastanowić, jak sukces Angry Birds wpłynął na firmę Rovio, branżę mobilną oraz Finlandię.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.