Samsung według doniesień pracuje nad smartfonami z aparatem 250 i 600 MP. Prawie na pewno nie zadebiutuje w tym roku, ale czy taka rozdzielczość w smartfonie ma w ogóle sens – i dlaczego nie?
Kilka dni temu pisaliśmy o problemie z aparatem Samsunga Galaxy S20 Ultra, którego nie da się za bardzo naprawić aktualizacją. Problem wynika z bardzo dużej matrycy. Wszystko wskazuje na to, że koreański producent chce być koniecznie najlepszym w wyścigu na cyferki, bo w planach są matryce nie tylko 250, ale nawet 600 MP. Czy taka rozdzielczość może być użyteczna w smartfonie, a może to tylko kolejny ślepy zaułek?
O tym, że Samsung planuje smartfona z aparatem 250 MP, mówi się już od dłuższego czasu. Nie mam pojęcia, czy Snapdragon 865 jest w stanie przetworzyć takie zdjęcie, ale najwyraźniej tak. Producent planuje już bowiem mobilny sensor, który ma mieć rozdzielczość… 600 MP.
Nie ma pojęcia, czy w obudowie zmieści się jakakolwiek bateria, bo taka matryca musi być też fizycznie większa. Ja rozumiem, że rosnące ekrany smartfonów pozostawiają pole do popisu, ale bez przesady. Dobra wiadomość jest taka, że taki telefon nie trafi do sprzedaży w 2020 roku. Samsung poprzestanie na skromnych 150 MP w drugiej połowie roku – oby nie w Galaxy Note 20, który zapowiada się wybitnie.
Samsung Galaxy S20 Ultra ma problem z aparatem. Aktualizacja go nie naprawi
Na koniec dodam, że Samsung nie jest jedynym producentem, który poddaje się modzie na megapiksele. Przecieki wskazują na to, że iPhone 12 zostanie wyposażony w matrycę o rozdzielczości 64 MP. Z drugiej strony, to ponad 9 razy mniej, niż planowany sensor Samsunga. Przyszłość pokaże, czy mobilne procesory i oprogramowanie będą w stanie udźwignąć taką ilość informacji w aparacie.
Ceny Samsung Galaxy S20 Ultra
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.