Z jednej strony – epidemia koronawirusa, z drugiej strony – nowe podatki i opłaty. Co jeszcze ciekawsze – przyszłe daniny dotyczą głównie urządzeń mobilnych oraz usług internetowych. Skoro więc tak bardzo chce się od nas wysępić kolejne złotówki, to czemu nie pójść za ciosem? Oto nasze propozycje, które warto wziąć pod uwagę!
Tarcza antykryzysowa, zasiłki, 13. emerytura… skądś trzeba wziąć na to pieniądze, prawda? Najprostszym sposobem na to, by kasa była pełna, są oczywiście nowe daniny i podatki.
Żeby było jeszcze ciekawiej, pomysły różnorodnych stowarzyszeń, jak i samego rządu najchętniej uderzają w branżę technologiczną, gdzie kasy oczywiście dostatek (bo przecież koncerny technologiczne absolutnie nie odczuwają kryzysu).
Opłaty, podatki, daniny – festiwal czas zacząć!
I tak oto rozpoczął się festiwal pomysłów. Wiadomo już, że wkrótce największe serwisy VOD w Polsce będą musiały zapłacić 1,5% od swojego przychodu, co w założeniach ma przynieść nawet kilkanaście milionów złotych na rzecz Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej (finansowanego przez rząd, więc pieniążki trafią do budżetu).
Wkrótce potem po znacznie większe pieniądze ręce wyciągnął ZAiKS, który wpadł na genialny w swojej prostocie pomysł nałożenia na każdy nowy, kupiony w naszym kraju smartfon, tablet czy telewizor ze Smart TV opłaty w wysokości nawet 6% od ceny urządzenia, co ma przynieść dodatkowo nawet 300 milionów złotych. Gdzie powędrują te pieniążki? W części na konta stowarzyszeń zrzeszających artystów, w części zaś do budżetu państwa.
Po co zatem zwalniać? Czas wprowadzać kolejne podatki, czas, by do państwowej kasy wpłynęło jeszcze więcej pieniędzy. Specjalnie dla rządzących mam kilka ciekawych pomysłów na to, jak opodatkować smartfony i sprawić, by już za kilka miesięcy zakup średniaka wiązał się z wydatkiem 3 tysięcy złotych, a flagowca? A co tam, pewnie i z 10 tysięcy.
Pomysłów co nie miara – każdy bardzo sensowny (bo zyskowny!)
Bo co powiecie na to, by – przykładowo – opodatkować smartfona od każdego piksela wyświetlanego na ekranie? Wiecie, „100 pikseli = 1 grosz” wcale nie brzmi tak źle, przecież jak wysoka opłata może wyjść, gdy weźmiemy pod uwagę taki przelicznik? Wybierzmy np. Samsunga Galaxy S20 – tam oferowana rozdzielczość to 1440 x 3200 pikseli, co w sumie na całym ekranie daje liczbę 4 608 000 pikseli. Szybka matematyka i tak oto do ceny flagowego Samsunga możemy sobie doliczyć 460,80 złotych. Nieźle? No pewnie.
Całkiem nieźle brzmi też hasło „złotówka za gigabajt”. Zupełnie tak jak oferty niektórych operatorów komórkowych, ale tutaj kwoty też pójdą w setki, a nawet tysiące. 128 GB to przecież równo 128 złotych dodatkowej daniny, ale myślę, że wszyscy będą zachęcać do zakupu najbardziej wypasionych wersji flagowców z 1 TB pamięci wewnętrznej – to w końcu 1024 złote „podatku od przestrzeni na pliki”.
Zdecydowanie najprostszy do wprowadzenia wydaje się jednak „podatek od zagranicznych smartfonów”. Tutaj można już ciąć równo, pomijając takie marki jak chociażby Manta czy myPhone. Ale przecież tutaj też można pogrzebać nieco głębiej i stwierdzić, że przecież komponenty do ich wyprodukowania pochodzą z Chin, więc w sumie nie możemy tutaj stosować jakiegokolwiek wyjątku. Tym samym opodatkowaniu uległby każdy sprzedawany na naszym rynku sprzęt, a przecież właśnie o to chodzi, prawda?
W obliczu narodowej paniki związanej z wprowadzaniem łączności 5G do naszego kraju można w ciemno założyć, że dużym poparciem będzie cieszył się projekt opodatkowania wszystkich smartfonów posiadających w swoim wyposażeniu modem 5G. Na razie potencjał takiego podatku nie jest może zbyt duży, ale z pewnością z każdym kolejnym miesiącem będzie się zwiększał, a do budżetu będą płynąć kolejne fale pieniędzy.
Tak czy owak – fiskus da sobie radę!
Oczywiście to tylko kilka z pomysłów, jakie można by zastosować, chcąc wyciągnąć jeszcze więcej gotówki od nabywców nowych smartfonów. Wydaje się jednak, że rodzimy fiskus jest na tyle kreatywny, że z pewnością ma w zanadrzu jeszcze kilka innych, nie mniej ciekawych pomysłów.
A może Wy macie jakieś propozycje?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.