Flagowiec HTC ma zadebiutować jeszcze w 2020 roku. Na obecną chwilę nie wiemy o nic w zasadzie nic, oprócz tego, że będzie miał 5G. Zastanówmy się jaką specyfikację, ekran, aparat i wyposażenie musiałby mieć flagowy HTC, żebyśmy chcieli go kupić.
Do HTC – przynajmniej ostatnio – możemy żywić głównie sympatię wywołaną sentymentem. Ich nowe smartfony są albo drogie, albo kiepskie – albo oba w tym samym czasie. Czwartek wieczorem to już prawie weekend, więc luźno możemy pogadać o tym, co musiałby mieć flagowy smartfon HTC, żebyś chciał wydać na niego swoje pieniądze.
HTC to dla mnie dobre wspomnienia. HTC G1 stworzył Androida i moim zdaniem jest jednym z najfajniejszych smartfonów w historii. Moim pierwszym smartfonem z Androidem był HTC Desire i może dlatego piszę teraz ten tekst.
Na tym etapie możemy skrócić oczekiwaną specyfikację do jednego zdania. Snapdragon 865, 8 GB RAM i 128 GB na pliki to wszystko, na co moglibyśmy liczyć. Odświeżenie przydałoby się też nakładce producenta, którą kiedyś lubiłem, a dzisiaj nawet nie pamiętam, jak się nazywała. Wygląda, jakby pamiętała czasy Androida 6.0 i w 2020 roku wypada to bardzo słabo. Najlepiej by było, gdyby HTC oparło się na Androidzie z Pixela – tak, jak zrobiła to Motorola.
Liczę za to na bardzo dobry ekran. HTC miało niegdyś opinię tego producenta, co to OLEDom nie ufa, ale ma tak dobre LCD, że nie można wzroku oderwać. Teraz we flagowcu raczej nie oczekujemy niczego innego niż OLED – niezależnie od tego, jak dobry byłby to IPS. 90 lub 120 Hz to tez raczej obowiązkowa sprawa. Niby bez niego można sprzedać flagowca trochę taniej, jak LG zrobiło to z LG V60 ThinQ.
Topowy model koreańskiego producenta przywołuję tutaj nie bez powodu. HTC niegdyś słynęło z bajecznej jakości dźwięku na słuchawkach, a dzisiaj taką opinią cieszy się LG. Jeśli czymś mieliby przekonać zaś do zakupu, to dobre audio byłoby bardzo mocnym argumentem.
Nie mam niestety złudzeń, jeśli chodzi o aparat. Przykład Motoroli Edge+ pokazuje, że po dłuższej nieobecności we flagowej półce nie da się tak od ręki dogonić konkurencji. Średniaki HTC nie są tu w bardzo złym położeniu, ale flagowiec to co innego. Niegdyś HTC z jednego obiektywu wyciskało cuda – dzisiaj liczy się współpraca między kilkoma jednocześnie.
Miło by było, gdyby HTC nie zapomniało, że kiedyś było producentem, który bardzo dbał o duże baterie w topowych smartfonach. Dzisiaj mają to już wszyscy, a chińscy producenci dodają do tego bardzo szybkie ładowanie. Tajwańczykom ciężko już będzie konkurować samą pojemnością.
Flagowcom HTC nigdy nie można było odmówić świetnego wygląd. Seria One była pod tym względem niesamowita, a sam tęsknię czasami za w pełni metalowymi obudowami. Z designem wiąże się nierozerwalnie jeszcze jedna sprawa, której HTC powinno unikać, jak ognia. A boję się, że dokładnie to zrobi.
Czego za to bardzo bym nie chciał? Dotykowych przycisków do regulacji głośności zamiast fizycznych i zagiętych krawędzi ekranu. Żadne z tych rozwiązań nie działało wystarczająco dobrze w żadnym smartfonie. Szkoda by było, gdyby HTC zepsuło praktyczność swojego flagowca na rzecz atrakcyjnego wyglądu. Nie jestem też fanem ściskania, żeby wywołać asystenta.
Czy myślisz, że HTC zasłuży na miejsce w naszym TOP-10 najlepszych smartfonów? Co musiałby mieć, żebyś kupił go zamiast Samsunga, iPhone’a czy OnePlusa?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.