Opłata reprograficzna to pomysł, który ostatnio powrócił ze zdwojoną siłą wraz z słowami szefa ZAiKS, Miłosza Bembinowa. Dodatkowa danina od każdego smartfona to coś, na co zakusy mają organizacje zrzeszające artystów, ale szef sklepu Komputronik mówi wprost: to może być zabójstwo dla branży urządzeń mobilnych.
6 procent od każdego zakupionego smartfona – to pomysł Miłosza Bembinowa, szefa ZAiKS, na to, by napełnić kabzę tej największej polskiej organizacji zrzeszającej artystów.
Takie rozwiązanie – znane jako opłata reprograficzna – miałoby przynieść temu stowarzyszeniu (a także kilku innym) nawet 300 milionów złotych.
Prezes Komputronika mówi wprost – zapłacimy więcej, ucierpią firmy
W rozmowie w programie „To się liczy” serwisu Money.pl do sprawy odniósł się prezes sklepu Komputronik.pl, Wojciech Buczkowski. Jak zauważa szef jednego z największych sklepów internetowych w Polsce, „ZAiKS to prywatna firma, która w oparciu o przepisy prawne próbuje od polskich konsumentów pobrać pieniądze na to, żeby w jeszcze większym stopniu korzystać z luksusów, w którym żyją„.
Buczkowski trochę z przekąsem wspomina o „kupnie nowych pałaców i wymianie limuzyn” i absolutnie nie jest pewien, czy pobrana opłata w jakikolwiek sposób zasiliłaby konto wspomnianych artystów.
Buczkowski otwarcie mówi o tym, że w obliczu wprowadzenia takiej opłaty ceny smartfonów mogłyby wzrosnąć nawet o 300 złotych. To pochodna tego, że marże, na jakich operują sprzedawcy sprzętu elektronicznego, często oscylują w granicach 0,5 – 1% całej kwoty, więc oczywistym staje się, że koszt opłaty reprograficznej zostałby przerzucony na klientów końcowych.
Inwazja firm z zagranicy jest bardzo prawdopodobna
Prezes Komputronika wskazuje, że na dodatkowej daninie ucierpią nie tylko sklepy i duże platformy handlowe, ale także firmy zajmujące się dystrybucją smartfonów na polski rynek. Przewiduje on, że wraz z wprowadzeniem opłaty reprograficznej w naszym kraju pojawią się podmioty z zagranicy, które zajmą się obrotem tymi urządzeniami bez konieczności odprowadzania dodatkowego podatku.
Jak mówi Buczkowski, „Polska przestanie być atrakcyjnym miejscem do zakupu smartfonów, w dużym stopniu do Polski będą sprzedawać firmy z zagranicy. Może się okazać, że firmy litewskie będą np. sprzedawać smartfony, firmy czeskie – telewizory, ponieważ niektóre podatki są zróżnicowane geograficznie„. Dodaje także, że wejście do naszego kraju takich firm – przy obecnych możliwościach w zakresie rozwoju handlu – to kwestia co najwyżej kilku tygodni.
Buczkowski przewiduje także znaczący wzrost szarej strefy – sprzedawcy będą próbowali ominąć podatki wystawiając sprzęty na różnorodnych platformach handlowych, by ominąć konieczność odprowadzenia podatku, a niektóre firmy mogą po prostu zrezygnować z działalności wskutek odpływu klientów.
Pandemia koronawirusa przykrywką dla nowych opłat?
Jednocześnie absolutnie nielogicznym wydaje się fakt, że nad nowymi opłatami pracuje się w momencie, gdy rodzime firmy oraz sieci handlowe borykają się ze zmniejszoną sprzedażą wskutek zamkniętych salonów.
Co więcej, prezes Komputronika otwarcie mówi o wykorzystaniu czeskiego oddziału w celu zaoferowania polskim klientom smartfonów w niższej cenie, bez konieczności odprowadzania opłaty reprograficznej. Niewykluczone więc, że w takiej sytuacji na podobny krok zdecydują się inne, duże platformy handlowe.
Nie da się ukryć, że wprowadzenie opłaty reprograficznej jest kłopotliwe praktycznie dla każdego segmentu branży związanej ze smartfonami, ale także dla klientów końcowych, którzy mogą być zmuszeni do wyciągnięcia dodatkowych setek złotych na zakup smartfonów.
Pozostaje mieć nadzieję, że rządzący pójdą po rozum do głowy i odstąpią od wprowadzenia kolejnego podatku w dobie pandemii koronawirusa, bowiem pod przykrywką tarczy antykryzysowej w taki właśnie sposób można „dobić” kolejne przedsiębiorstwa.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.