Aparat: jest fenomenalnie
Huawei postawił na zestaw trzech aparatów powstałych przy współpracy z renomowaną firma Leica. Nie jest to jednak niczym nowym, gdyż obie firmy już niejednokrotnie pracowały wspólnie nad obiektywami do flagowych smartfonów Huawei.
Główny moduł aparatu Ultra Vision z matrycą o rozdzielczości 50MP i optyczną stabilizacją obrazu wykorzystuje technologię łączenia czterech sąsiadujących ze sobą pikseli w jeden o sporym rozmiarze – 2,44 µm. Wykorzystanie układu Quad Bayer skutkuje końcowymi fotografiami w rozdzielczości 12.5MP. Na temat tego modułu warto jeszcze wspomnieć, że posiada duży rozmiar sensora – 1/1,28”, przysłonę obiektywu f/1,9 (relatywnie ciemna, jak na obecne standardy – nawet Huawei P20 ma światło f/1.6), a także wykorzystuje filtr RYYB.
Filtr kolorów RYYB ma zielone subpiksele zastąpione żółtymi. Huawei twierdzi, że żółty pozwala czujnikowi zebrać do 40% więcej światła niż zwykłe filtry RGGB, a ta zmiana powinna przełożyć się na lepszą jakość obrazu w słabym świetle.
Warto abyście wiedzieli, że zdjęcia wykonane w domyślnej rozdzielczości są kadrowane, dlatego też chcąc uzyskać szersze pole widzenia (ogniskowa 27 mm vs 23 mm) musicie przełączyć się na tryb pełnej rozdzielczości, a zatem wykorzystać cały potencjał drzemiący w 50-megapikselowym czujniku.
Temu obiektywowi towarzyszą jeszcze dwa – ultraszerokokątny o rozdzielczości 16MP z przysłoną obiektywu f/2.2, jak również 8-megapikselowy teleobiektyw 80mm (przysłona f/2.4, optyczna stabilizacja obrazu OIS, 3-krotne zbliżenie optyczne, 30-krotne zbliżenie cyfrowe). Jak zapewne wielu z Was już zdążyło zauważyć, to ten sam zestaw pomocniczy, który obecny jest w ubiegłorocznym Huawei P30. Nie jest to akurat zła informacja, gdyż oferują one dobre wyniki końcowe.
>>> Zobacz zdjęcia przykładowe w pełnej rozdzielczości
standardowy obiektyw
Zdjęcia wykonane tym zestawem niezmiernie cieszą oko i wyglądają fenomenalnie. Fotografie zapisane w rozdzielczości 12.5MP oferują bardzo dużą ilość szczegółów, nawet przy fotografowaniu złożonych obrazów. Mam tutaj na myśli kadr, w którym naprawdę sporo się dzieje. Te ujęcia można spokojnie oglądać w pełnej rozdzielczości.
Fenomenalny jest zakres dynamiki, a brak szumów na ujęciach jest kolejnym dowodem na to, że mamy do czynienia ze świetnym aparatem. Warto jeszcze dodać, że kolory są żywe, nawet jeśli czasami delikatnie cieplejsze niż w rzeczywistości. Huawei ma jednak to do siebie, że delikatnie je podkręca, aczkolwiek nie robi już tego chyba tylko Sony. Za to akurat Japończykom należy się wielki plus.
Aparat został tak dobrze dopieszczony programowo, że nawet brak automatycznego trybu HDR nie przeszkadza ani trochę. Po prostu dynamika jest świetna, o czym zresztą wspomniałem chwilę wcześniej.
Ujęcia nocne nie są absolutnie żadnym wyzwaniem dla głównego obiektywu zastosowanego w Huawei P40. Nie boję się zaryzykować stwierdzenia, że to absolutny pretendent do miana najlepszego kompaktowego fotosmartfona tego roku, który ustępuje przede wszystkim wersji Pro.
Sporo zarejestrowanych detali przy znikomej ilości szumów okraszone dobrym odwzorowaniem kolorów i bardzo dobrą ostrością – takie w telegraficznym skrócie są nocne fotografie. Ale tylko i wyłącznie w trybie automatycznym, gdyż dedykowany tryb nocny ma pewne problemy. Nie jest w stanie zaoferować bardziej ostrego ujęcia, a do tego nie zmienia znacząco ekspozycji i pogarsza szczegóły.
ultraszerokokątny obiektyw
Ultraszerokokątny obiektyw 16MP radzi sobie dobrze i w zasadzie nie daje powodów do narzekań, a co jeszcze ważniejsze nie jest gorszy od konkurencji z obiektywami o podobnych parametrach. Dysonans widać jednak pomiędzy standardowym Huawei P40, a modelem Pro, gdyż nasz tytułowy bohater nie jest w stanie zaoferować tak imponującej ostrości i szczegółowości.
Fotki tego typu są jednak wystarczająco ostre, kolory dobrze odwzorowane, wyostrzone w centralnym punkcie, a do tego kontrast jest na równie wysokim poziomie. Ponadto efekt zakrzywienia na bokach jest bardzo miękki i niemalże niewidoczny, co niezmiernie cieszy.
Zdjęcia wykonane z potrójnym zbliżeniem optycznym wyglądają dobrze i nie można mieć do nich większych zastrzeżeń. Szkoda jednak, że zbliżenie nie jest większe, takie przynajmniej 5x, jak ma to miejsce w modelu Pro. Oczywiście można zadowolić się rozwiązaniem hybrydowym w przypadku 5x, ale to jednak nie to samo, bo przecież tutaj następuje crop zbliżonego obiektu. Na plus obecność optycznej stabilizacji obrazu, która zapobiega poruszeniom.
Nie rozumiem jednak dlaczego Huawei zdecydował się na przeskalowywanie fotografii i rozciąganie ich do rozdzielczości aparatu głównego, a zatem 12.5MP, zamiast po prostu zostawić 8MP. Wtedy też zdjęcia byłby jeszcze lepsze.
I choć jestem zadowolony z teleobiektywu, to jednak nie ma on najmniejszych szans w starciu z choćby peryskopowym obiektywem, który bardzo często i ciepło wspominam z OPPO Reno 10x Zoom.
Filmy nagrywać można w maksymalnej rozdzielczości 4K i to oczywiście w 60fps. Możliwe jest również rejestrowanie nagrań w rozdzielczości FHD przy 30 kl./s., jak również przy 60 kl./s. Tyczy się to zarówno aparatu głównego, jak i frontowego. Natomiast ultraszerokokątny i teleobiektyw mają ograniczenie do 30 klatek na sekundę zarówno w 4K, jak i FHD.
Do jakości zarejestrowanych filmów nie można mieć żadnych zastrzeżeń i to nie ma znaczenia jakie panują warunki atmosferyczne na zewnątrz, czy też jakie macie oświetlenie w pomieszczeniu. Film zawsze wygląda dobrze, a rejestrowany dźwięk jest poprawny. Swoje zadanie spełnia także stabilizacja obrazu Huawei AIS, niezależnie od tego, czy jest to tylko EIS dla kamery frontowej i czy też szerokiego kąta, czy EIS + OIS w przypadku aparatu głównego i teleobiektywu.
Podczas nagrywania można przełączać się pomiędzy obiektywami, aczkolwiek nie zalecam tego robić w gorszych warunkach oświetleniowych, bo jednak różnica w jasności przysłon poszczególnych obiektywów jest bardzo widoczna.
Nie zabrakło oczywiście możliwości nagrywania filmów wideo w zwolnionym tempie do 960 klatek na sekundę przy rozdzielczości 1080p. Do wyboru macie także 480fps i tradycyjne czterokrotne spowolnienie (120fps). W przypadku 32-krotnego spowolnienia aparat sam wyłapuje moment ruchu obiektu i nagrywa krótką sekwencję wideo, a dwa pozostałe tryby nagrywają materiał ciągły i to bez ograniczeń czasowych.
Selfie dedykowana została kamera z 32 milionami pikseli, światłem F/2.0. To przekłada się na bardzo dobrej jakości zdjęcia oraz materiały wideo. Warto jednak abyście wiedzieli, że dostępne filtry uniemożliwiają wykorzystanie pełnej rozdzielczości podczas nagrywania.
W dedykowanej aplikacji do zdjęć tryby fotografowania znajdują się na zewnątrz, a ich zmiana odbywa się poprzez przesuwanie palcem po ekranie w lewą lub prawą stronę. Interfejs jest intuicyjny i czytelny. Do większej ilości trybów można dostać się z ostatniej karty po prawej stronie.
Przełączanie się pomiędzy obiektywami odbywa się za pomocą suwaka na ekranie głównym, który zmienia swoje położenie (na dole lub na boku), co umożliwia jednoczesne nagrywanie jedną ręką i do tego korzystanie z przybliżania / oddalania.
Wydajność: odpowiednia
Mocy obliczeniowej w Huawei P40 zdecydowanie nie brakuje, gdyż drzemie w nim bardzo wydajny Kirin 990 5G (2 x Cortex-A76 2,86 GHz + 2 x Cortex-A76 2,09 GHz + 4 x Cortex-A55 1,86 GHz) z 16-rdzeniowym układem graficznym Mali-G76 (600 MHz) i NPU (dwurdzeniowy układ przetwarzania neuronowego). Współpracuje on z 8GB pamięci RAM i szybką pamięcią UFS 3.0 o pojemności 128GB.
Testy syntetyczne potwierdzają klasę produktu, który zarówno pod względem wydajności procesora, jak również układu graficznego wypada bardzo dobrze na tle konkurencji. I choć Huawei mógł oczywiście postawić na jeszcze więcej pamięci RAM, to jednak jestem zdania, że to, co oferuje, jest w zupełności wystarczające do bezproblemowego działania, gdyż przestoje nie występują.
W modelu tym aplikacje są przez długi czas trzymane w pamięci podręcznej, dzięki czemu nie są wczytywane od samego początku. Mało tego, nawet niektóre bardziej wymagające gry nie stanowią żadnego problemu dla pamięci.
Jeżeli chodzi natomiast o wydajność graficzną, to smartfon świetnie radzi sobie ze wszystkimi tytułami dostępnymi w sklepie Huawei, a także z tymi pobranymi z internetu, zapewniając tym samym płynną i stabilną rozgrywkę. Co istotne jakoś nie specjalnie odczuwałem nawet podwyższona temperaturę urządzenia.
Telefon po wyjęciu z pudełka pracuje pod kontrolą interfejsu EMUI 10.1, który bazuje na systemie Android 10 z poziomem zabezpieczeń z 1 marca tego roku. A zatem ma w miarę aktualne oprogramowanie. Nakładka oferuje przydatne rozwiązania i przy okazji przejrzysty wygląd.
Warto już w tym miejscu zaznaczyć, że model ten jest dostarczany z usługami MS, a zatem nie ma tutaj dostępu do Google Play i usług giganta wyszukiwarkowego. Nie ma się jednak czemu dziwić. Po przeszło miesiącu użytkowania nadal nie przyzwyczaiłem się do braku rozwiązań Google i raczej już to nie nastąpi. Dlatego też zawsze miałem przy sobie prywatny telefon i to na nim robiłem wszystko to, czego na Huawei P40 zrobić się nie dało.
Przydatną funkcją w oprogramowaniu jest boczne menu (wysuwane po przeciągnięciu i chwilowym przytrzymaniu), dzięki któremu możemy otworzyć aplikacje w pływającym okienku. Niestety nie znalazłem możliwości uruchomienia dwóch aplikacji na podzielonym ekranie.
W sumie mógłbym Wam pisać bez końca na temat oprogramowania Huawei, ale czy naprawdę chcecie to czytać? Lepiej obejrzeć, prawda?
Kompletne zaplecze komunikacyjne
Na wyposażeniu jest podwójne złącze kart w standardzie nanoSIM, które przy wykorzystaniu modemu 5G (wyłącznie na głównej karcie) oferuje szybką transmisję danych. W przypadku 5G warto mieć na uwadze, że dany operator musi taki standard oferować. To samo z resztą tyczy się możliwości korzystania z wirtualnej karty SIM, a zatem eSIM, gdyż Huawei P40 pozwala na taką funkcjonalność.
Warto pamiętać, że w przypadku tradycyjnego rozwiązania otrzymujemy hybrydowy slot, a zatem w celu rozszerzenia wewnętrznej pamięci trzeba zrezygnować z funkcji dualSIM. Niemniej, na dwóch slotach można wykorzystać w pełni możliwości transmisji danych (2G/3G/4G).
Do tego dochodzi moduł WiFi standardzie 802.11 a/b/g/n/ac/ax (2 x 2 MIMO, HE160, 1024 QAM, 8 Spatial-stream Sounding MU-MIMO), który działa bardzo stabilnie. Nie zabrakło też Bluetooth 5.1 (obsługa BLE, SBC, AAC, LDAC), który bez najmniejszego problemu współpracuje z przeróżnymi akcesoriami, w tym ze słuchawkami i przenośnymi głośnikami i to jednocześnie. Jest także GPS (AGPS, Glonass, BeiDou, Galileo, QZSS, NavIC), jak również NFC. Do działania każdego z powyższych modułów nie mam żadnych zastrzeżeń.
Nie mam również żadnych zastrzeżeń do wykonywania połączeń głosowych i ich jakości. Smartfon nie gubi zasięgu, dźwięk jest odpowiednio głośny, a mikrofony dobrze zbierają głos. Standardowo testowałem na kartach sieci Orange i Plus.
Głośnik multimedialny jest umieszczony na dolnej ramce, po prawej stronie – brzmi bardzo przyjemnie i jest na odpowiednim poziomie głośności – wystarczającym podczas grania, słuchania muzyki i oglądania filmów. Ubolewać można jednak nad brakiem możliwości wykorzystania głośnika do rozmów, jako dodatkowego źródła dźwięku. Niby coś tam słyszałem podczas testów, ale to raczej wynikało z rozchodzenia się dźwięku po wnętrzu smartfona w momencie zatkania głośnika głównego.
Po podłączeniu zestawu słuchawkowego jakość emitowanego dźwięku jest na odpowiednim poziomie – słyszalne są niskie tony, a także średnie. Możliwe jest dostosowanie barwy, przy wykorzystaniu dedykowanego korektora.
Urządzenie testowałem na dwóch zestawach słuchawkowych – dołączonym do zestawu sprzedażowego i od Galaxy Note10+. W przypadku tego pierwszego dostajemy do dyspozycji wspomniany korektor, aczkolwiek, to na słuchawkach od Samsunga (korektora brak), dźwięk jest głębszy. Ponadto zestaw Huawei jest dość tandetnie wykonany i źle leży w uszach.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.