Świetny Snapdragon 768, wybitne aparaty, większa bateria i więcej pamięci. Tylko tyle potrzeba, żeby Pixel 5 stał się ciekawszym modelem od podstawowego iPhone’a 12. Cena może być świetna, ale czy spełni oczekiwania?
Kilka dni temu pisałem, że czas zerwać z Androidem, bo iPhone 12 (Max) będzie dla mnie idealnym wyborem. Wielu z Was się ze mną uprzejmie nie zgodziło, ale nie ma się czym przejmować. Patrzę na przecieki o Google Pixel 5 i sam się ze sobą nie zgadzam. To może być jeden z najfajniejszych smartfonów 2020 roku. Co musiałby mieć, żeby utrzeć nosa Apple?
Nareszcie dobrą baterię
W 2019 roku przez dość długi czas korzystałem z Google Pixel pierwszej generacji. Byłem z niego generalnie bardzo zadowolony – pojedynczy aparat potrafił zdziałać cuda, a do tego kosztował mnie grosze. Ponad pół roku później testowałem Google Pixel 4. To genialny smartfon, być może najlepszy sprzęt z Androidem na rynku – ale bateria była gorsza, niż ta w pierwszej generacji.
Pixel 2 XL miał dobrą baterię. Pixel 3a XL ma świetny czas pracy z dala od gniazdka. Ale w nowych flagowcach Google położyło sprawę całkowicie. Wcześniej uchodziło im to na sucho, bo flagowce Samsunga i iPhone’y też nie czarowały. To jednak przeszłość i Google po prostu musi zadbać o duże ogniwo. Skoro rezygnują z topowego procesora, to niech chociaż pozwolą mi cieszyć się intensywnym użytkowaniem przez cały dzień.
Aparat z szerokim kątem
Google Pixel 4 był mocno ganiony za to, że nie posiada obiektywu z szeroki kątem. Mam wrażenie, że narzekanie zaczęło się od tego, że iPhone 11 go miał, a Pixel – nie. Ostatnio zdałem sobie sprawę, że sam z szerokiego kąta korzystam… rzadziej niż z teleobiektywu. Nie chodzi o to, że potrzebuję zoomu – nie używam go prawie wcale. Po prostu lubię ładne zdjęcia portretowe – a tutaj Pixel błyszczy.
Nie zmienia to faktu, że skoro Google pretenduje (a robi to co roku) do tytułu najlepszego fotosmartfona, to warto by było, żeby był uniwersalnie najlepszy. Do tego potrzebny jest trzeci obiektyw z tyłu obudowy. Przydałby się również… na froncie.
I tak będzie tam spora belka do systemu rozpoznawania twarzy (oby, bo akurat ten jest lepszy nie tylko od tego z iPhone’a, ale i od dowolnego czytnika w ekranie), więc czemu by nie dodać aparatu do grupowych zdjęć? Co do rozpoznawania twarzy – nie, nie da się już odblokować Pixela z zamkniętymi oczami 😉
Darmową przestrzeń w chmurze – albo więcej pamięci wbudowanej
Jednym z większych rozczarowań przy zakupie Pixela 4 był fakt, że Google zabrało darmową i dożywotnią przestrzeń w chmurze na przechowywanie zdjęć i filmów w pełnej rozdzielczości. To wbrew pozorom ważne, bo Pixele nigdy nie rozpuszczały nas ilością pamięci na pliki. Podstawowe modele z 64 GB pamięci w 2020 roku nie mają już racji bytu – nawet, jeśli Google nie będzie promować ich jako flagowców.
Lepszy design
Powyższe zdjęcie nie znalazło się tu przez przypadek. Niestety, jedno z pierwszych wyobrażeń Pixela 5, jakie trafiło do sieci, jest bardzo rozczarowujące. Miałem (głównie) przyjemność korzystać z każdej generacji Pixeli. Mogę śmiało napisać, że te smartfony zawsze wyglądają lepiej na żywo, niż na zdjęciach – ma to odniesienie nawet do Pixela 3 XL, którego wyśmiewano z racji wielkiego notcha.
Pixel 4 to naprawdę ładny smartfon. Łatwo też zmienić o nim zdanie, jeśli weźmie się go do ręki – sprawia wrażenie idealnie dopracowanego, a ramka i matowe szkło zlewa się w jedno ładniej, niż w każdym innym modelu. Popatrzcie jednak na to coś, co na renderach miałoby znaleźć się na tylnym panelu. Wyspa jest w porządku, ale ten „płaszcz” – już nie.
Ceny Google Pixel 5
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.