Choć podobno #XiaomiLepsze, to słuchawki Air 2S są, delikatnie mówiąc, frustrujące: mimo dotykowego sterowania obsługują jedynie podstawowe komendy, a kodek LHDC, którym chwali się chiński producent, jest w praktyce trudno osiągalny. Czy dostaniemy coś na osłodę? O tym w recenzji Xiaomi Air 2S.
Nie będę ukrywał: mój pierwszy kontakt ze słuchawkami od Xiaomi był totalnie chybiony, ale dotyczył modelu wybranego „po taniości” i dzięki entuzjastycznym komentarzom internautów, którzy chwalili Mi Piston Basic za świetny stosunek ceny do jakości.
Jak można się było domyślać, Pistony mnie rozczarowały (słabe wykonanie, brzmienie „jak spod koca”) – nie mogłem zrozumieć, jak wówczas jeszcze nie tak popularna marka mogła szybko zaistnieć w świecie zestawów słuchawkowych.
Minęło kilka lat i dziś mało kto kwestionuje pozycję Xiaomi na rynku elektroniki, choć – moim zdaniem – firma ciągle ma problemy ze skonstruowaniem solidnych słuchawek.
Czy Air 2S okażą się dobrym wyborem dla fanów airpodsopodobnych modeli? Zapraszam do testu!
Zanim sprawdzimy możliwości Air 2S, rzućmy okiem na jego wycenę oraz przywołajmy kilka innych słuchawek, które mogą z nim konkurować.
Obecnie w oficjalnym sklepie Xiaomi na Polskę znajdziemy jedynie poprzednią odsłonę Air 2 (przy okazji – dziękuję ekipie za błyskawiczne odpowiedzi na zadawane pytania, wbrew pozorom szybka i rzeczowa reakcja nie jest codziennością w branży), natomiast w Geekbuying zapłacimy za nie 333 zł.
To właśnie ten sklep dostarczył nam słuchawki do testów – dzięki!
W tym przedziale cenowym Xiaomi czeka trudna przeprawa:
Ważna uwaga – ostatni model jest o połowę tańszy od Xiaomi, natomiast dwa pozostałe kosztują niemal tyle samo, co Air 2 S. Wszyscy trzej konkurenci obsługują kodeki lepszej jakości (przynajmniej aptX) – teoretycznie, dzięki LHDC, Xiaomi powinno zjadać je na śniadanie.
Niestety, praktyka jest inna.
Przynajmniej na papierze słuchawki kuszą obsługą LHDC (kodeka będącego odpowiedzią Huawei na LDHC od Sony) i to właśnie była marchewka, która przyciągnęła mnie do Air 2S.
Kodeki tej klasy pozwalają dzięki szerokiej przepustowości na pozbawione kompleksów słuchanie muzyki bezprzewodowej, a o spore możliwości brzmieniowe powinien zadbać aż 14,2 mm przetwornik (taka sama średnica, jak w przypadku niedawno recenzowanych na naszych łamach TWSach od Huawei – sprawdź test Huawei Freebuds 3).
Dodajmy do tego niezły czas pracy, możliwość bezprzewodowego ładowania, airpodsopodobny wygląd przy kilkukrotnie niższej cenie – to powinien być hit!
Niestety, już teraz mogę Wam powiedzieć, że z mojej perspektywy Air 2S to dziwna mieszanka dobrych rozwiązań (jak jakość wykonania, niezły dźwięk, wygoda) skotłowanych z nieprzemyślanymi (ułomne sterowanie i świetny kodek, który jest dostępny, ale … dla wybranych).
Słuchawki umieszczono w estetycznym opakowaniu, które skrywa w sobie etui, same „pąki”, niewielką instrukcję (wyłącznie język chiński) i krótki kabel USB-C.
Nie można zbyt wiele powiedzieć o wyglądzie etui ładującego, ponieważ jest ono modelowym przykładem na masową produkcję współczesności i trudno odróżnić je od konkurencyjnych ofert.
Jednak braki designu z nawiązką odda nam jakość wykonania: plastik jest przyjemny w dotyku i niezbyt śliski, a klapka świetnie spasowana i wyposażona w mocną sprężynę, która błyskawicznie ją domyka. Na froncie umieszczono diodę powiadomień, informującą nas o ładowaniu, trybie pracy czy resecie – mimo niewielkich rozmiarów jest ona wystarczająco czytelna.
Zadziwiło mnie jedno: producent w oficjalnej specyfikacji podaje inne wymiary, niż te, które sam wpisałem po weryfikacji do akapitu z danymi szczegółowymi! Otóż według Geekbuing etui ma 4 x 4,5 x 2 cm ( jeszcze inaczej podaje Gearbest, gdzie wynoszą one 6 x 6 x 4.5 cm ), natomiast po zmierzeniu okazało się, że oba źródła są błędne.
Nie mam zielonego pojęcia, jak to możliwe – chyba, że nadmiar podobnych produktów powoduje tego rodzaju problemy…
Zanim przejdę do brzmienia, dwa słowa o irytującej kwestii związanej z kodekami LHDC: niestety, po sparowaniu słuchawek z telefonem Motorola G7 Power dźwięk transmitowany był z wykorzystaniem kodeka SBC, a po użyciu jako źródła Xiaomi Mi9 – AAC (żeby było zabawniej, AAC pojawiło się dopiero po aktualizacji do MIUI 11) .
Nici z niskich opóźnień i szerokiej przepustowości – jeśli to LHDC ma być dla Was priorytetem, sprawdźcie najpierw, czy macie sprzęt, gdzie go zaimplementowano.
Z tego, co mi obecnie wiadomo (15.05), na rynku dostępne są dwa smartfony Xiaomi, które obsługują LHDC – fani marki mogą odczuć uzasadniony zawód.
Kolejnym wiadrem zimnej wody jest sterowanie, a raczej jego celowe wybrakowanie – trudno mi zrozumieć, dlaczego Xiaomi pozwoliło sterować dotykiem jedynie pauzą/wznowieniem odtwarzania oraz wywołaniem asystenta głosowego… A gdzie możliwość regulacji głośności lub – przynajmniej! – kolejności utworów?
W zamian dostajemy dobrze działające czujniki podczerwieni, które wykrywając brak słuchawki w uchu aktywują auto-pauzę. Funkcja ta jest przydatna i dziala zaskakująco sprawnie.
Jak grają Air 2S? Przede wszystkim są to słuchawki, które przy bardziej pogmatwanej muzyce potrafią się nieco pogubić i zlać sąsiadujące fragmenty pasma w mało czytelną całość.
Mimo dużego przetwornika bas jest mało satysfakcjonujący – zbyt jednorodny, pozbawiony niuansów (choćby w przypadku „Dead Unicorn” Little Big, którym przywoływane już Onyx Ace mogły pobudzić do kiwania głową nawet największego fana Motorhead) i mało angażujący.
Owszem, odczuwamy niskie tony, ale nie mają w sobie tej mocy zróżnicowania i „mięcha”, którą posiada produkt Tronsmarta. Nie znaczy to jednak, ze Air 2S cierpią na niedostatek basu, ponieważ jest wprost przeciwnie i uświadczymy go tu sporo – będzie on jednak raczej płaski, bez wrażenia głębi, niezbyt plastyczny.
Brzmienie zestrojono wokół średniego natężenia basu, pozbawionego niskich zejść oraz szerszego grania średnicą pasma – to dobre rozwiązanie dla osób słuchających różnych gatunków muzyki, jednak fani elektroniki (mało rodzajów basu) ani rocka (słaba przestrzeń) ono nie zadowoli. To zgrabne i uniwersalne granie dla szerokich kręgów odbiorców.
Muszę podkreślić, że odbiór muzyki w słuchawkach dousznych o konstrukcji takiej jak Air 2S jest mocno uzależniony od ułożenia słuchawki w uchu – warto poeksperymentować z ich dopasowaniem.
Pozytywnie zaskakuje niewielkie opóźnienie, jakie obserwujemy podczas oglądania Netflixa czy You Tube – nie będziemy mieć problemów z używaniem słuchawek do pochłaniania filmików czy seriali. Ze smartfonami Xiaomi producent deklaruje opóźnienie wynoszące jedynie 120 ms.
Douszna konstrukcja sprawia też, że odgłosy słuchanej przez nas muzyki przedostają się do otoczenia – są one na tyle głośne, że przy średnim poziomie natężenia szmer będzie słyszalny przez osobę siedzącą w 3-4 m od nas.
W zestawieniu z poprzednikiem zwiększono pojemność baterii i sprawuje się ona dokładnie tak, jak deklaruje producent: możemy liczyć nawet na 5 godzin pracy na jednym ładowaniu, a dzięki etui całkowity czas użytkowania wzrasta do 24 godzin.
W praktyce, kiedy korzystałem z poziomu głośności oscylującego pomiędzy połową a 3/4 skali, słuchawki wytrzymywały niewiele krócej. To jeden z nielicznych modeli, w których aby uzyskać deklarowany czas pracy nie trzeba słuchać muzyki na niewielkim poziomie głośności.
Etui posiada możliwość bezprzewodowego ładowania Qi, jednak ze względu na brak takowej ładowarki pod ręką nie wypowiem się na temat jego efektywności.
Jeszcze większe wrażenie niż bateria (choć powiedzmy sobie szczerze, że jest sporo modeli oferujących więcej za podobną kwotę) wywiera jakość połączeń głosowych.
Wspomaga je technologia redukcji szumów otoczenia z dwoma mikrofonami: o ile tego rodzaju zapewnienia w większości chińskich słuchawek są zwykle pustym sloganem reklamowym (jak w przypadku skądinąd interesujących i równie dousznych Tronsmartów – sprawdź test Onyx Ace TWS), tak tu Air 2S spisują się bardzo dobrze.
Połączenia głosowe są wyraźne, stabilne, donośne, a głos brzmi względnie naturalnie. Nie uświadczyłem żadnych problemów w czasie korzystania z tych słuchawek zarówno ze smartfonem Motoroli, jak i Xiaomi. Jakość rozmów to mocne 8/10.
Ten akapit musi się tu znaleźć z prostego powodu: niestety, w tym samym czasie Xiaomi Air 2S mogą być sparowane z jednym smartfonem, stąd jeśli chcecie przetestować ich działanie z innym źródłem, konieczne będzie zresetowanie urządzenia.
Zabawne jest to, że po wpisaniu w Google „Xiaomi Air 2S reset” znajdziemy masę wyników, ale będą one prowadziły do … oczyszczacza powietrza, który chiński potentat nazwał tak samo.
Na szczęście reset jest banalny:
W trakcie około 20 dniowych testów, kiedy słuchawek używałem każdego dnia, musiałem je zresetować dwukrotnie nie z własnej woli: był to ratunek (na szczęście szybki i skuteczny) przed awarią lewej słuchawki, która przestawała transmitować dźwięk.
Xiaomi Air 2S to przykład produktu, którego dźwignią jest:
O zręcznym marketingu można mówić w kontekście LHDC, którym epatuje opakowanie: jest ono trudne do znalezienia w obecnych na polskim rynku telefonach, a bez niego zostaje nam jedynie wsparcie SBC i AAC.
Mizerna dostępność kodeków wysokiej jakości w połączeniu ze słabym sterowaniem (brak przełączania utworów i regulacji głośności) rzuca cień na całość, która prezentuje się całkiem interesująco.
Znajdziemy tu dość uniwersalne brzmienie, dobry czas pracy i szybkie ładowanie, minimalistyczny design, materiały wysokiej jakości, świetnie działające czujniki podczerwieni.
Air 2S być może zbyt wyprzedziły swój czas – gdybyśmy mieli do czynienia z powszechną implementacją LHDC, zasługiwałyby na wyższą ocenę.
Na razie to solidny średniak, którego kupisz w Geekbuying za 333 zł.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Do rodzinki ciekawych flagowców niedługo dołączy vivo X200s. On również otrzyma potężną specyfikację na czele…
Do walki z oszustami wydzwaniającymi do nas i wykradającymi nasze dane zostały wytoczone ciężkie działa.…
Sony ostrzy zęby na FromSoftware, co potwierdzili sami zainteresowani. Mówimy tu o ogromnej transakcji, która…
Po premierze wybitnie opłacalnego iQOO 13 pojawiła się zapowiedź długości aktualizacji. Ten tani flagowiec może…
Xiaomi Smart Band 9 Pro dotarł do Europy. Specyfikacja zachęca do zakupu, tym bardziej że…
Tak będzie wyglądać Samsung Galaxy S25 Ultra. Do premiery niecałe dwa miesiące, a my już…