Samsung Galaxy Note 20 ma otrzymać znacznie większy czytnik linii papilarnych w ekranie. Pomoże to rozwiązać irytujący problem poprzednika. Nikt nie będzie też narzekał na wielozadaniowość, bo flagowiec z S Pen ma mieć aż 16 GB RAM.
W ciągu ostatnich dni do sieci trafia sporo informacji o Samsungu Galaxy Note 20. Nie wszystkie z nich są pozytywne – jak cena i rozczarowujący w mniejszej wersji ekran – ale dzisiejsze zdecydowanie należy zaliczyć na plus. Note 20 może wreszcie będzie Samsungiem z sensownym skanerem odcisku palca.
Czytniki w ekranie są świetne – jeśli działają. Tutaj w przypadku Samsunga jest różnie – od niezłych do kiepskich. Note 20 ma oferować znacznie lepszą metodę. Według nowych informacji skaner z Note’a 20 ma mieć 17 (!) razy większą powierzchnię od tego w poprzedniku. Może nareszcie uda się go odblokować za pierwszym razem w 90 procentach przypadków – obecnie jest z tym średnio.
Drugą nowością z dzisiejszego przecieku jest ilość pamięci RAM. Pakowanie coraz pojemniejszych kości do smartfonów oczywiście winduje ich ceny, ale w przypadku serii Note ma jednak sporo sensu. Jeśli to wielozadaniowość jest priorytetem, to nie ma czego takiego, jak za dużo pamięci operacyjnej. Note 20 ma oferować 16 GB – choć źródło nie precyzuje, czy również w mniejszej wersji.
No właśnie – mniejszej. Pomimo tego, że w przeciwieństwie do droższego modelu Note 20 nie będzie patelnią ze stylusem S Pen, ale to nadal duże urządzenie. Nawet przy minimalnych ramkach ekran o przekątnej 6.42 cala musi zajmować swoje. Bateria ma mieć 4300 mAh, a przy wyświetlaczu 60 Hz może się to przełożyć na najlepszy czas pracy w tegorocznych flagowcach Samsunga.
Szczerze powiedziawszy, to nie wiem, jak tani musi być mniejszy Samsung Galaxy Note 20, żeby zrekompensować użytkownikom brak ekranu o wyższej częstotliwości odświeżania. Biorąc pod uwagę, że Samsung Galaxy S20 został wyposażony w matrycę 120 Hz, to Note 20 musiałby być tańszy. Wszyscy chyba wiemy, że to się nie zdarzy.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.