Vivo X50 Pro otrzyma najciekawszy aparat, jaki kiedykolwiek widziałeś w smartfonie. Będzie wyposażony w stabilizację rodem z gimbala, co może pomóc pokonać iPhone’a w jakości nagrywanego wideo, a zdjęcia nocne będą genialne.
Takiego smartfona jeszcze nie widzieliśmy. Przyzwyczailiśmy się do dużych wysp na aparaty, ale Vivo X50 Pro przenosi je na jeszcze inny poziom. Co ciekawe, zabieg nie ma na celu kopiowania innych producentów, ale może przynieść rewolucję w stabilizacji wideo.
Zacznijmy od ogólnego wyglądu, który na podstawie przecieków opublikował Ben Geskin. Render przedstawia OnePlusa 8 Pro design każdego smartfona, który zadebiutował w 2020 roku. Dziurka, minimalne ramki – standard. Na pochwałę zasługuje symetria, ale ciekawie robi się dopiero na tylnym panelu.
Zanim przejdę do aparatu, to chciałem tylko powiedzieć, że ten kolor jest genialny. Wygląda na szkło przydymione ołowiem (oczywiście w przenośni) i wydaje mi się, że nie będzie specjalnie zbierać odcisków palców. W rogu jest spora wyspa na cztery obiektywy aparatu i prawdziwa zabawa zaczyna się dopiero teraz.
Przecieki mówią, że główne „oko cyklopa” skrywa matrycę o rozdzielczości 48 MP – nic imponującego, prawda? Nie o ilość pikseli tu jednak chodzi, bo kluczem do sukcesu ma być stabilizacja rodem z gimbala. Podobno ma być dwa razy bardziej skuteczna od OIS, które jest szeroko stosowane w smartfonach z wyższej półki cenowej. iPhone 11 Pro Max nareszcie ma godnego rywala w świecie Androida?
Pozostałe obiektywy to peryskopowy zoom, szeroki kąt oraz normalny teleobiektyw lub aparat do zdjęć portretowych. Zaplecze prezentuje się imponująco. Znacznie lepsza stabilizacja ma mieć jeszcze jedną zaletę – zdjęcia nocne mają być rejestrowane z zachowaniem niespotykanej do tej pory jasności i szczegółowości. Wprost nie mogę się doczekać, by lepiej się im przyjrzeć.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.