Creative Muvo Play to głośnik, którego nie pomylisz z żadnym innym: żywa kolorystyka, pękaty kształt, podwójne, odkryte membrany na grubym zawieszeniu, wodoodporność, niezłe brzmienie. Dodajmy do tego rozsądną wycenę – i przepis na hit niemal gotowy.
Głośniki przenośne nie mają ze mną lekko: nie to, że nie jestem ich specjalnym fanem (choć OK, średnio za nimi przepadam), po prostu wiem, że są one pewnego rodzaju półśrodkiem, który z czysto fizycznych względów nie zagra tak, jak jego większy, standardowy odpowiednik.
Oczywiście, znajdziemy na rynku mobile głośniki, które mogą wywołać miejscowe trzęsienie ziemi (sprawdź nasz test Tronsmart Element T6 Max) albo zagrać niemal tak, jak niezłe kolumienki podstawkowe (test Sonos Move), ale większość z nich to niewielkie urządzenia w rodzaju Fresh ‚n Rebel Rockbox Bold X, czyli:
Creative Muvo Play, przynajmniej na pierwszy rzut oka, wydaje się spełniać wszystkie te wymogi, a dodatkowo oferować coś, co pozwoli mu wybić się z roju konkurentów. Sprawdzamy, jak ten niedrogi maluch radzi sobie w kilkudniowym teście bez taryfy ulgowej.
Zaczynamy!
Warto zauważyć, że Muvo sprawdzi się jako zestaw głośnomówiący, dzięki któremu możemy przeprowadzać rozmowy telefoniczne. Niestety, w tej klasie cenowej trudno oczekiwać implementacji kodeków wyższych niż SBC i tak jest istotnie, ale czy przy rozmiarach przetworników lepsze kodeki byłyby odczuwalne – nieco powątpiewam.
Na pewno charakterystyka pasma przenoszenia bezlitośnie pokazuje, że mimo dwóch pełnozakresowych membran nie mamy co liczyć na nisko schodzący bas.
W zamian otrzymujemy całkiem sporą głośność (wielu konkurentów w podobnym rozmiarze oferuje 3 zamiast 5 W), możliwość sparowania z drugim głośnikiem i przejścia na tryb stereo, duży akumulator zapewniający do 10 h odtwarzania i wodoodporność na poziomie IPX7 (zanurzenie pod wodą do 1 m na maksymalnie 30 minut).
Muvo Play to zaskakująco małe urządzenie, którego średnica wynosi jedynie 8 cm, co w zestawieniu z 11 cm wysokością sprawia, że mamy do czynienia z naprawdę kompaktowym głośnikiem.
O ile poręczny rozmiar stanowi dużą zaletę, to jednak mamy od razu uruchomiony gdzieś z tyłu głowy alarm, mówiący: taki mikrus nie może wydać z siebie nic poza odgłosami w stylu turystycznego radyjka…
Na szczęście to niepotrzebne obawy – za donośność dźwięku odpowiadają dwa pełnozakresowe głośniczki, sprytnie umieszczone na krótszych krawędziach modelu, dzięki czemu możemy ustawiać go dowolnie, nie patrząc czy to dół, czy góra Muvo.
Obudowa urządzenia zasługuje na odrębny akapit, ponieważ to klasa sama w sobie:
Jedyne, co niezbyt mi podpasywało, to dioda umieszczona na przycisku zasilania, którą zasłaniamy włączając urządzenie oraz tkaninowa osłona, wymagająca wycierania, jeśli chcemy szybko wysuszyć Muvo po zanurzeniu w wodzie.
Sprawdziłem wodoodporność głośniczka obficie polewając go wodą pod prysznicem oraz zanurzając w wypełnionym zlewie – nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia, a membrany przetworników ciągle radośnie podrygiwały.
Swoją drogą decyzja o pozostawieniu odkrytych głośników zasługuje na pochwałę: widok pracującej membrany jest kapitalny.
Muvo Play ma jeszcze jedną, wartą podkreślenia cechę: potrafi cieszyć oko, zwłaszcza w żarówiastej, pomarańczowej wersji, jaką dostałem do testów.
To kawał fajnej sztuki projektowania, stanowiącej kompromis pomiędzy użytecznością (odporna na uderzenia i wodę budowa, możliwość wygodnego uchwytu czy w końcu smyczka, niebędąca jedynie ładnie wyglądającym gadżetem) a oryginalnym wyglądem, który jest wizytówką Creative.
Kiedy wyjąłem Muvo z opakowania, nie mogłem powstrzymać uśmiechu – projektantom urządzenia nalezą się duże brawa za niebanalny wygląd, dzięki któremu nie ginie on w tłumie konkurentów.
Towarzyszyła mi jednak obawa: jak taki maluch może zagrać? Odpowiedź poznałem bardzo szybko, jednak muszę Was uprzedzić, że jest ona zależna od tego, w jaki sposób ustawimy głośnik, by wykorzystać jego potencjał. Co ciekawe, o wiele istotniejsze jest właściwe umiejscowienie Muvo w przestrzeni, niż np. położenie go na dłuższym czy krótszym boku.
Po uruchomieniu urządzenia usłyszymy sygnał dźwiękowy i komunikat głosowy o oczekiwaniu na połączenie – dioda na przycisku zasilania o udanym parowaniu poinformuje nas niebieskim kolorem.
Brzmienie głośniczka – i nie odkryję tu Ameryki – jest mocno uzależnione od tego, w jakiej przestrzeni go używamy i w jaki sposób postawimy go na podłożu. Zabierałem ze sobą Muvo Play na treningi na świeżym powietrzu i sprawdzał się dobrze, choć nie było to granie, które wprawiało powietrze w wibracje.
Basu jest tyle, ile na pokładzie sprzętów grających, które kiedyś określało się pieszczotliwie mianem „jamnika” – czyli prawdziwej imprezy plenerowej (nawet kameralnej) przy tym nie rozkręcimy.
Głośnik pozytywnie mnie zaskoczył, kiedy korzystałem z niego podczas treningu domowego: ustawiłem go na regale z książkami, w niewielkim wgłębieniu, i nagle pojawił się całkiem przyjemny bas. W pomieszczeniu dużo zależy od naszej pomysłowości: wystarczy stworzyć półzamkniętą przestrzeń, by Muvo nabrało szerszego oddechu i zaskoczyło brzmieniem.
Podobnie jest, kiedy Creative towarzyszy nam przy pracy i przygrywa w tle, ustawiony na biurku. W zasadzie złapałem się na tym, że najczęściej korzystałem z niego właśnie w ten sposób, puszczając muzykę nie głośniej, niż na połowę skali.
Najwięcej czasu spędził jednak ze mną w dość nieoczekiwanych rolach: jako głośnik do słuchania podcastów i radia internetowego oraz … jako samochodowy zestaw głośnomówiący. Duża zaletą Muvo Play jest dobre przenoszenie ludzkiego głosu, które zachęca do słuchania tradycyjnych audycji czy audiobooków.
Jeszcze lepiej wspominam go jako urządzenie do rozmów telefonicznych – wbudowany mikrofon dobrze zbiera nasz głos, a spora moc i przyjemna barwa dźwięku sprawia, że konwersacje nie męczą nawet w trasie, kiedy w aucie jest głośno.
Reasumując: impreza przy grillu czy ognisku to zbyt wiele na możliwości Creative Muvo Play (przypominam – urządzenie ma 11 cm wysokości!), jednak bardziej kameralne otoczenie, zwłaszcza kiedy będziemy mogli używać go w pomieszczeniu i ustawić według własnych preferencji, będzie już jego żywiołem.
Rzadko mam przyjemność testować urządzenia, które są tak charakterystyczne, że nie da się ich pomylić z niczym innym.
Creative stworzyło kompaktowy głośnik bezprzewodowy kuszący wyglądem i całkiem niezłymi (zwłaszcza jak na mikre rozmiary) możliwościami: mocą sprawdzającą się przy słuchaniu w małym gronie bądź w pomieszczeniu, bezproblemową obsługą i stabilnym połączeniem, odpornością na uszkodzenia i zanurzenie w wodzie czy w końcu wysoką jakością rozmów telefonicznych.
Z pewnością nie jest to ten rodzaj głośnika mobilnego, który rozkręci z nami imprezę plenerową – jeśli szukasz takiego urządzenia, musi być sporo większe i rzecz jasna cięższe.
W swojej kategorii (hmm, przekładając masę Muvo Play na skalę stosowaną w boksie byłaby to pewnie waga musza) Creative jest solidnym wyborem, oferującym zaskakująco sporo – zwłaszcza z perspektywy ceny.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Do rodzinki ciekawych flagowców niedługo dołączy vivo X200s. On również otrzyma potężną specyfikację na czele…
Do walki z oszustami wydzwaniającymi do nas i wykradającymi nasze dane zostały wytoczone ciężkie działa.…
Sony ostrzy zęby na FromSoftware, co potwierdzili sami zainteresowani. Mówimy tu o ogromnej transakcji, która…
Po premierze wybitnie opłacalnego iQOO 13 pojawiła się zapowiedź długości aktualizacji. Ten tani flagowiec może…
Xiaomi Smart Band 9 Pro dotarł do Europy. Specyfikacja zachęca do zakupu, tym bardziej że…
Tak będzie wyglądać Samsung Galaxy S25 Ultra. Do premiery niecałe dwa miesiące, a my już…