Jako zwolennik ekosystemu Apple odważyłem się na ryzykowny eksperyment i wziąłem na tapet hybrydę Microsoft Surface Pro X z systemem Windows 10 na pokładzie. Sprawdziłem, co trzeba i chcę podzielić się z Wami moją opinią z użytkowania.
Niedawno byliśmy świadkami premiery nowości Microsoftu w postaci oszczędnej hybrydy Suface Go 2. Urządzenie już na mnie czeka do sprawdzania, tymczasem miałem okazję wypróbować w codziennym użytkowaniu potężniejsze urządzenie 2w1 ze stajni giganta z Mountain View — Surface Pro X.
Do Surface Pro X podszedłem jednak nietypowo i nie rzucałem ogromnych wyzwań procesorowi ani nie męczyłem jednostki benchmarkami. Zamiast tego spawdziłem urządzenie pod czysto użytkowym kątem, co nie było łatwe, biorąc pod uwagę, że rzeczony model nie jest, ani tabletem ani komputerem. Czym więc jest tytułowy sprzęt? Odpowiedź znajdziecie w dalszej części tekstu.
Surface Pro X — Specyfikacja techniczna
- 13-calowy ekran
- Rozdzielczość 2880 x 1920 pikseli
- 10-punktowy multi-touch
- Proporcje 3:2
- Rysik z obsługą 4096 poziomów nacisku
- Zabezpieczenie biometryczne Windows Hello
- Procesor Microsoft SQ1™ ARM
- Grafika Adreno 685
- 8 GB LPDDR4X SDRAM
- 256 GB SSD na dane użytkownika
- Wymiary: 287 mm x 208 mm x 7,3 mm
- Waga: 774 gramy
- Inne: 2x USB-C, 1x Surface Connect, 1x nanoSIM
Surface Pro X występuje w opcji z 8 lub 16 GB RAM oraz w wersjach z pamięciami SSD 128, 256 i 512 GB. Ja miałem okazję sprawdzić model z 8 GB RAM i 256 GB pamięci na dane użytkownika, czyli optymalną opcję.
W chwili tworzenia publikacji za Surface Pro X we wspomnianej konfiguracji trzeba zapłacić 6399 zł, co stanowi kwotę wysoką. Nie każdy jest w stanie zapłacić tyle za sprzęt, którego charakter nie jest w pełni określony. Któż więc jest targetem tytułowego urządzenia? Spieszę z wyjaśnieniem.
Wygląd Microsoft Surface Pro X bliski modelowi Pro 7
Tablet, bo nim jest po części podstawka, to nieprzyzwoicie dobrze spasowana konstrukcja, której smukłość dosłownie sprawia przyjemność. Brzmi to, jak bełkot marketingowca, ale prawda jest taka, że jestem wyczulony na walory estetyczne, a w tej kwestii Surface Pro X absolutnie nie ma się czego wstydzić.
Testowany przeze mnie model wygląda elegancko, jednakże efekt ten psuje palcująca się na potęgę matowa obudowa. Swoją drogą, sprzęt występuje tylko w kolorze czarnym. Dla mnie nie stanowiło to problemu, ale warto mieć tego świadomość. Wizualnie Surface Pro X zbliżony jest do modelu Surface Pro 7, co cieszy oko. Przynajmniej moje.
Cała seria Surface dedykowana jest biznesowi i kreatywnym jednostkom. Przynajmniej w teorii. Portfolio jest dość różnorodne i poszczególne warianty mogą znaleźć zastosowanie u całkiem innego użytkownika. Również tego szukającego hybrydy do pracy w przeglądarce oraz z wybranymi programami. Do kwestii aplikacji wrócimy w dalszej części wpisu.
Nieco biednie, choć wystarczająco
W Surface Pro X znajdziemy dwa porty USB-C oraz złącze Surface Connect służące do ładowania. Owszem, możemy użyć do tego celu również USB-C, jednak Connect działa podobnie do Apple MagSafe i chroni nas przed przypadkowym uszkodzeniem sprzętu podczas szarpnięcia kabla. Niestety, zabrakło tutaj czytnika kart SD oraz gniazda słuchawkowego Jack 3,5 mm.
Niektórych może zrazić to, że w hybrydzie zabrakło innych niż wspomniane portów. Z drugiej jednak strony większość konkurencji stosuje podobne zabiegi i nie powinno być to uważane za wadę. Aktualnie korzystam z MacBooka, w którym również zastosowano wyłącznie porty USB-C. Pomocny okazuje się wielofunkcyjny hub i w takowy polecam wyposażyć się klientom nabywającym Surface Pro X. Możliwość wygodnego podpięcia dysku lub innych akcesoriów, jest nieoceniona.
Ekran to bajka
W Surface Pro X od Microsoftu zastosowano 13-calowy wyświetlacz PixelSense o rozdzielczości 2880 x 1920 pikseli, co daje nam zagęszczenie 267 ppi. Jak dla mnie, obraz prezentowany na ekranie jest ostry jak brzytwa, a praca nawet z drobnym tekstem nie sprawiała najmniejszych kłopotów.
Proporcje 3:2 idealnie sprawdzają się w tego typu sprzęcie, szczególnie jeśli lubimy dzielić ekran pomiędzy poszczególnymi aplikacjami. Jasność wynosząca około 450 nitów pozwala na sprawną pracę na dworze w słoneczny dzień. Owszem, refleksy świetlne będą odbijać się od gładkiej połyskującej powierzchni, jednak nie utrudnia to szczególnie korzystania ze sprzętu.
Kolory są żywe i nieprzesadzone, jednak to nie one mnie urzekły. Niesamowite wrażenie wywarło na mnie to, jak sprawnie zachowuje się ekran dotykowy, z którego korzystałem przy pomocy rysika. Akcesorium to świetnie leży w dłoni i pozwala na wygodne tworzenie notatek odręcznych. Oczywiście to nie wszystko, co oferuje rzeczony element.
Rysik Surface Pen świetnie sprawdzi się przy edycji dokumentów, nawet PDF-ów, a także przy podczas rysowania. Jeśli masz dziecko, uważaj — z pewnością podejmie ono próbę przejęcia Painta lub innej aplikacji „do rysowania”. Akcesorium ładujemy bezprzewodowo w za pomocą specjalnej kieszonki w klawiaturze Type Cover. W teorii na jednym ładowaniu rysik powinien wytrzymać nawet 2 tygodnie.
Windows Hello pozwala zapomnieć o czytniku linii papilarnych
Przywykłem do korzystania z czytnika linii papilarnych w MacBooku oraz w niektórych urządzeniach z Windowsem na pokładzie. To szybkie i w miarę bezproblemowe rozwiązanie ustępuje jednak Windows Hello, które podobnie jak Face ID od Apple pozwala na natychmiastowe odblokowanie urządzenia przez użytkownika. Rzecz jasna, przy pomocy twarzy usera.
Rozpisywanie się o Windows Hello nie ma większego sensu. Mogę jedynie potwierdzić to, że rozwiązanie to działa niezwykle szybko i podczas kilku tygodni zawiodło mnie jedynie trzy razy. Wtedy też musiałem wpisać zdefiniowany wcześniej kod PIN.
Może wydać się to zabawne, ale błędne rozpoznanie użytkownika przez Windows Hello dotyczyło poranków. Najwyraźniej praca do późna sprawia, że o 5 rano wyglądam nieco inaczej niż przez resztę dnia. Cóż na to poradzić.
Na froncie znajdziemy 5 Mpix kamerkę, która oferuje lepszą niż większość dostępnych na rynku sprzętów jakość wideorozmów. Aparat główny pozwala na nagrywanie w rozdzielczości 4K i zdjęcia 12 Mpix, jednakże tutaj jest dość standardowo… typowo dla notebooków.
Hybryda, 2w1, tablet czy komuputer?
Cóż, zaszufladkowanie Surface Pro X jest trudne. Ustalmy więc, że jest to tak zwany sprzęt dwa w jednym. Mamy tutaj tablet pozwalający na wygodną pracę z ekranem, który umieszczamy na kolanach. Natomiast po dołączeniu do niego wygodnej klawiatury zyskujemy sprawne narzędzie do pracy biurowej.
Tutaj należy wspomnieć o stabilnej nóżce z dużą regulacją nachylenia, która sprawia, że możemy niemal swobodnie ustawić kąt, pod którym chcemy oglądać ekran. Klawiatura łączy się z tabletem za pomocą złącza magnetycznego. Tutaj też znajdziemy miejsce na rysik, który ładowany jest bezprzewodowo.
Sama klawiatura wywołuje u mnie mieszane uczucia. Z jednej strony jest przyjemna w użytkowaniu, gdyż klawisze mają idealny skok i wydają ledwo słyszalny klik, z drugiej zaś element ugina się pod palcami. Można do tego przywyknąć, jednak preferuję nieco sztywniejsze dodatki.
Podświetlenie klawiszy działa perfekcyjnie i równo, zaś rysik ustępuje jedynie gładzikowi obecnemu w MacBookach. W opinii miłośnika sprzętu Apple to niemała pochwała.
Wydajność i ograniczenia systemowe
Microsoftu Surface Pro X pracuje pod kontrolą układu ARM. Tak, znajdziemy tutaj ultramobilną jednostkę Microsoft SQ1 z zegarem taktowanym częstotliwością 3 GHz. Pozwala ona na stałe podłączenie z siecią przy pomocy LTE (mamy tu stosowne gniazdo na kartę nanoSIM). Tym samym hybryda jest wprost stworzona do pracy w terenie.
Praca to słowo klucz. Jako że mamy do czynienia z architekturą ARM, liczba działajacych aplikacji jest w pewnym stopniu ograniczona. Próby instalacji najnowszych aplikacji Adobe nie mają sensu, a szkoda. Niemniej, Surface Pro X nie jest przeznaczony do działania z profesjonalnym oprogramowaniem tego typu, ale…
maszyna biurowa o atrakcyjnej powierzchowności
Oczywiście możemy zainstalować tutaj inne niż przeznaczone dla ARM aplikacje. Muszą to być jednak programy 32-bitowe, a takowych jest coraz mniej lub zwyczajnie tracą wsparcie. Ponadto wszystko działa tu w oparciu o emulację.
Przez lwią część okresu testowego urządzenie pracowało płynnie, jednakże zdarzały mu się małe przycięcia. Uprzedzam pytanie — nie, nie były one częste, a już na pewno nie można nazwać ich uciążliwymi.
Jeśli przywykliście do korzystania z ekosystemu usług Microsoftu, będziecie z Surface Pro X zadowoleni. To istny terminal stanowiący najwygodniejszą przepustkę do wspomnianej platformy. Ucieszyć może również to, że na rzeczonym modelu możemy bez żadnych przeszkód utworzyć nawet kilka kont użytkowników. To ważne szczególnie teraz w czasie pandemii, podczas której część z nas pracuje w trybie home office i dzieli urządzenie z rodziną.
Skoro jesteśmy przy rodzinie. Surface Pro X to wymarzony sprzęt do nauki i gdyby nie zaporowa cena, bez chwili wahania poleciłbym go większości rodziców jako uzupełnienie „tornistra” pociechy. Mamy tutaj mnóstwo narzędzi powiązanych z rysikiem oraz dostęp do pakietu Microsoft 365 (dawny Office 365) niezbędnego w procesie nauczania.
Jednym słowem — z Surface Pro X będzie zadowolony zarówno rodzic pracujący zdalnie, jak i pociecha, która nie tylko będzie mogłą się rozwijać, ale pogra również w proste tytuły dostępne w Windows Store.
Bateria
W temacie akumulatora jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Bez większych przeszkód udało mi się wykręcać czas powyżej 10 godzin na jednym ładowaniu podczas bardziej obciążającej pracy oraz niemal 12 godzin podczas przeglądania sieci. Jest jednak mały szczegół, o którym należy powiedzieć. Otóż wyniki odnoszą się do pracy z aplikacjami w trybie ARM.
Jeśli korzystacie z przeglądarki Microsoft Edge, nie ma to większego znaczenia. Natomiast w przypadku sięgnięcia po Google Chrome (w wersji 32-bitowej), notujemy około 30-, a może nawet 40-procentowy spadek wydajności baterii. Nie jest to chyba niczym zaskakującym? Procesor Microsoft SQ1 charakteryzuje się niskim apetytem na energię jedynie podczas podstawowej pracy w obszarze rozwiązań ARM.
Podsumowanie — komu poleciłbym Microsoft Surface Pro X?
Ocena Surface Pro X od Microsoftu to trudny orzech do zgryzienia. Z jednej strony jestem oczarowany aurą otaczającą sprzęt, który nie tylko wygląda przecudownie, elegancko i dostojnie, ale zapewnia bardzo pozytywne wrażenia z użytkowania. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę z wysokiej ceny tego konkretnego modelu oraz ograniczeń, które dla niektórych mogą być nie do zaakceptowania.
Dla kogo jest więc Surface Pro X? Z użytkowania wspomnianego komputera lub jak kto woli — hybrydy będą zadowolone osoby pracujące w ekosystemie Microsoftu oraz uczniowie. Testowana przede mnie wersja kosztuje oficjalnie 6399 złotych, jednakże jeśli wybierzecie wariant z 8 GB RAM i 128 GB pamięci SSD, cena spadnie do 4999 zł.
To sporo, jednak nauczony doświadczeniem, wiem, że bez wahania zaufałbym marce Surface, tak jak ufam komputerom z rodziny Mac. W zasadzie równie stabilnie pracowało mi się jedynie na biznesowych ThinkPadach, ale to temat na inną historię.
Plusy:
- Jakość wykonania
- Wygląd
- Bardzo dobry ekran
- Przydatny rysik
- Sprawna klawiatura
- Marka, do której można mieć zaufanie
Minusy:
- Wysoka cena
- Uginająca się klawiatura Type Cover
- Czas pracy na pełnych aplikacjach 32-bitowych
- Brak zgodności z aplikacjami 64-bitowymi
Ceny Microsoft Surface Go 2
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.