Sklepy prześcigają się w ofertach na Dzień Ojca – ale dlaczego polecają urządzenia, na które mogą pozwolić sobie mieszkańcy San Escobar? Przykład? Na pierwszej stronie akcji ME radośnie macha do nas smartfon Samsunga, wyceniony na … 5999 zł. A to dopiero początek!
Często śledzę oferty promocyjne sklepów z elektroniką, bo: po pierwsze taka praca, po drugie nie potrafię odmówić, kiedy ktoś prosi mnie o wyszukanie ciekawej elektro-oferty.
Wśród akcji promocyjnych znajdziemy sporo cyklicznych, czyli takich jak najbliższy Dzień Ojca. Z ciekawości rzuciłem okiem na kilka sklepów i rzecz jasna mamy już liderów peletonu podążającego za klientem, który szuka prezentów dla taty.
Pal licho, że do Dnia Ojca jeszcze niemal miesiąc. Drugie pal licho, że ceny rzekomych „promocyjnych” ofert wcale nie różnią się od standardowych. Ale dobór proponowanych prezentów jest tak niefortunny, że zastanawiam się, czy odpowiada za nie jakiś tajemniczy algorytm, czy chęć wypchnięcia mniej chodliwych towarów – bo za nic w świecie nie uwierzę, że takie prezentowniki układa żywy człowiek.
Na pierwszej stronie promocji na „dzień ojca” (pisownia oryginalna baneru, który zauważycie przy tytułowym zdjęciu) wita nas najnowszy model Samsunga za bagatelne 5999 zł.
Na osłodę maleńki napis proponuje strapionej pociesze, która nie ma takich funduszy na prezent dla taty, że cenę można rozbić na dwie raty po 2999,50 zł.
Oczywiście nie samym smartfonem tata żyje – w ofercie znajdziemy m.in. laptopy za nieco ponad 4 tys. zł:
Jeśli dziecko uzna, że rodzic jednak zbyt dużo pracuje, może zadbać o rozrywkę dla taty – oczywiście przed konsolą!
Czasem zastanawiam się, czy nie zabrnęliśmy za daleko: może uznacie mnie za malkontenta, ale czy nie macie wrażenia, że jakieś granice zostały tu przekroczone?
Ceny Samsung Galaxy S20 Ultra 5G
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.