Ledwie kilka dni temu przetestowaliśmy dla Was LG V60 ThinQ, a wystarczył rzut oka na popularny serwis aukcyjny by sprawdzić, że cwaniaków chętnych zbić interes na kanwie premiery popularnego smartfona oczywiście nie brakuje. Możecie bowiem kupić V60 za… 500 złotych.
Kilka dni temu opublikowaliśmy dla Was recenzję flagowego smartfona LG V60 ThinQ – sprzętu bardzo udanego zwłaszcza pod kątem obsługi multimediów, oferującego odpowiednią wydajność w codziennych zadaniach czy grach, a także obsługującego ładowanie bezprzewodowe.
Cena? Oczywiście jak przystało na flagowca, niska nie jest – nieco ponad 4 tysiące złotych to kwota robiąca wrażenie. Nawet jeśli jednak chcielibyście nabyć ten sprzęt, to szukając go na Allegro możecie naciąć się na „znakomitą okazję”.
Wpisanie hasła „V60” na wspomnianym portalu owocuje pojawieniem się bardzo ciekawej (ale tylko pozornie) oferty – oto przed nami staje smartfon V60 w cenie, która nie przekracza… 500 złotych. Promocja? Błąd sprzedawcy? Ależ skąd – to zwykła próba żerowania na popularnej marce.
Smartfon przypomina bowiem sprzęt od LG pod względem wyglądu – ułożenie aparatu na tyle jest identyczne, ale w przypadku sprzętu z Azji mamy do czynienia z zaokrągloną ramką otaczającą szybkę zabezpieczającą obiektywy. Front również wygląda praktycznie tak samo, poza jedną, zasadniczą zmianą – brakiem notcha. Identyfikacja graficzna napisu „V60” na grafikach promocyjnych także mocno nawiązuje do smartfona Koreańczyków.
Na papierze specyfikacja wygląda jak żywcem wyjęta z flagowego sprzętu – ekran 6,7 cala FullHD+, 10-rdzeniowy procesor MediaTek, 12 GB RAM i 512 GB pamięci wewnętrznej. Musicie przyznać, brzmi to naprawdę nieźle, zwłaszcza za niecałe 5 stów. Szkopuł w tym, że sprzęt posiada „kombinację kamer 32 MP” (cokolwiek to nie znaczy”), a potwierdzenie tej specyfikacji – no cóż, nie zaufałbym opisowi sprzętu… prosto z Filipin.
Krótkie śledztwo wykazało bowiem, że mamy do czynienia z urządzeniem prosto z tego azjatyckiego kraju – wiem, że buszując po chińskich sklepach powinniśmy być przyzwyczajeni do dziwacznych ofert, ale „Lorem ipsum” na grafice promocyjnej nie zwiastuje niczego dobrego:
Jeszcze lepsze kwiatki znajdujemy na dole opisu – otóż okazuje się, że „nazwy kolorów zostały użyte w celu rozróżnienia poszczególnych wersji i mogą różnić się od barw zaprezentowanych na grafikach”. Co jeszcze ciekawsze, producent informuje, że po rozładowaniu i wyłączeniu smartfona konieczne będzie ładowanie baterii przez… około 30 minut, zanim sprzęt będzie można ponownie włączyć. Dlatego też zaleca się uzupełnianie energii, gdy jej wartość spadnie do 20%.
W praktyce więc możemy naciąć się na kota w worku – o ile nie podejrzewam, by na tę ofertę skusił się jakikolwiek nasz czytelniK, to wiele osób skuszonych nazwą i niską ceną po prostu może się na to nabrać.
Pozostaje więc ostrzegać i edukować, bo po takim zakupie faktycznie można nabawić się „choroby filipińskiej”.
https://www.gsmmaniak.pl/1138939/lg-v60-recenzja-opinie-test/
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Apple na Black Friday i Cyber Monday przygotował promocje od 29 listopada do 2 grudnia.…
Niesamowita nubia Z70 Ultra to mój faworyt 2024 roku. Specyfikacja flagowca zaskakuje w każdym calu.…
Świeżo zaprezentowany vivo Y300 5G jednak nie jest taki zły, jak twierdziły przecieki. Okazuje się,…
Czy jest coś lepszego niż dobry telefon w świetnej cenie? Tak, aż trzy świetne modele…
OPPO zaprezentowało harmonogram wdrażania aktualizacji do ColorOS 15 z Androidem 15. Jeżeli posiadasz jego smartfon,…
Klienci PKO BP po raz kolejni są wprowadzani w błąd. To z kolei może prowadzić…