Motorola Edge to smartfon, który wiele obiecuje, ale też wiele kosztuje. Nasz test Motoroli Edge przedstawi jej największe zalety i wady, a także odpowie na jedno ważne pytanie: czy telefon ten wart jest swojej ceny?
Motorola Edge to obecnie najlepszy średniak w portfolio marki Motorola. Producent przekonuje, że to dobry wybór zakupowy, gdyż smartfon kusi wsparciem dla łączności 5G, poczwórnym aparatem, niemal czystym Androidem z praktycznymi dodatkami, pokaźną baterią czy ekranem z ekstremalnymi krawędziami.
Pora na zweryfikowanie tego, z jak dobrym smartfonem mamy do czynienia. Najmocniejsze i najsłabsze strony tego modelu odnajdziesz w mojej recenzji Motoroli Edge.
Zanim zaczniemy dodam, że oficjalna polska cena Motoroli Edge w autoryzowanych kanałach sprzedaży to 2999 złotych, choć u importerów da się już troszkę zaoszczędzić.
Dane podstawowe | |
Wymiary | 71 x 162 x 9.3 mm |
Waga | 188 g |
Obudowa | jednobryłowa (bez opcji demontażu tylnej klapki) |
Standard sim | nanoSIM + nanoSIM, Dual SIM |
Data premiery | 2020 |
Ekran | |
Typ | OLED 6.7'', rozdzielczość 2340x1080, 385 ppi, 90 Hz |
Kluczowe podzespoły | |
SoC | Qualcomm Snapdragon 765 |
Procesor | 2.3 GHz, 8 rdzeni |
GPU | Adreno 620 |
RAM | 6 GB |
Bateria | 4500 mAh |
Obsługa kart pamięci | microSD do 1TB |
Porty | USB (2.0 typu C, obsługuje OTG), audio (mini-jack 3.5mm) |
Pamięć użytkowa | 128 GB |
System operacyjny | |
Wersja | Android, My UX |
Łączność | |
Transmisja danych | 5G |
WIFI | 802.11a/b/g/n/ac (2,4 GHz i 5 GHz), Miracast |
GPS | A-GPS, GLONASS i Beidou |
Bluetooth | v5.1 |
NFC | Tak |
Aparat fotograficzny | |
Główny | 64 MP, wideo 4K (3840x2160), 30 kl/s, lampa błyskowa, dodatkowe aparaty - 16 MP + 8 MP + 3D ToF |
Dodatkowy | 25 MP, wideo FullHD (1920x1080) |
Motorola Edge już na samym początku zaimponowała mi tym, że jej aparat fotograficzny nie został ulokowany na wielkiej, mało estetycznej wyspie, która moim skromnym zdaniem szpeci plecki wielu innych telefonów. Zamiast tego obiektywy zostały ułożone schludnie, jeden pod drugim.
Tylny panel urządzenia wykonany jest z tworzywa sztucznego, które w bardzo dobry sposób udaje szkło. Motorola zdecydowała się na błyszczące wykończenie, więc smartfon działa jak lusterko i jak ono się brudzi od nawet najdelikatniejszego dotknięcia – polecam używanie dołączonego do zestawu etui. Front chroni Gorilla Glass 5, ale o nim porozmawiamy sobie w dalszej części testu.
Szczególnie zaimponowało mi to, że klawisze głośności i zasilania są świetnie osadzone, mają dobry skok i wygodnie się z nich korzysta, mimo że na bocznej ramce (wykonanej z metalu) nie ma dla nich zbyt dużo miejsca. Dlaczego?
Jedną z największych zalet Motoroli Edge – przynajmniej w mniemaniu producenta – ma być ekran o ekstremalnie zagiętych krawędziach (pod kątem niemal 90°stopni), co nazwano Endless Edge. Rozwiązanie to nie jest całkowicie nowe i ma swoich zwolenników oraz wrogów. Sam jestem gdzieś pomiędzy tymi stanowiskami.
Mimo kilku zbliżonych rozwiązań, Motorola Edge wygląda oryginalnie, gdyż niewiele telefonów ma podobnie zbudowane wyświetlacze. Na dodatek marka zadbała o to, by telefon dobrze rozpoznawał, które dotknięcia w okolicach krawędzi były celowe, a które zupełnie przypadkowe.
Z drugiej strony taka konstrukcja powoduje pojawianie się refleksów, gdy światło pada na telefon pod odpowiednim kątem. Na dodatek w miejscu zagięć widać zielonkawy zafarb, który szczególnie drażni w czasie wyświetlania białego tła.
Zanim omówię parametry wyświetlacza dodam, że zaoblony jest nie tylko front, ale także i tył, co w połączeniu z wydłużonymi proporcjami sprawia, że Motorola Edge nieźle leży w dłoni, mimo całkiem pokaźnych gabarytów (161,64 x 71,1 x 9,29 mm).
Ekran sam w sobie to naprawdę sensowny OLED o przekątnej 6,7 cala, proporcjach 19,5:9 (choć na oko wygląda to na 21:9) i rozdzielczości Full HD+ (2340×1080). Trudno się przyczepić do ostrości wyświetlanego obrazu, jak i parametrów zastosowanej matrycy.
Z Motki da się całkiem komfortowo korzystać z mocnym słońcu dzięki zadowalającej jasności maksymalnej w trybie automatycznym, ale pod jednym warunkiem – światło nie może padać bezpośrednio na wyświetlacz. Wszystko przez wspomniane refleksy i lusterkowe zachowanie samego szkła. W ekstremalnie jasnych warunkach niektóre telefony radzą sobie lepiej.
W ustawieniach znajdziemy trzy różne tryby kolorystyczne. Żaden z nich nie daje idealnego odwzorowania barw, ale najbliżej tego jest Neutralne i to właśnie z niego radzę korzystać fanom naturalności. Pozostałe to Wzmocnione i Nasycone, a ich nazwy dokładnie mówią, co oznaczają.
Wielu ManiaKów ucieszy to, że ekran Motoroli Edge jest odświeżany z częstotliwością 90 Hz. Większość z nas wie, co to oznacza – ponadprzeciętną płynność animacji oraz wszelkim wyświetlanych treści, jeśli dany program jest z tą opcją kompatybilny. W razie czego można się też przełączyć na 60 Hz lub pozwolić telefonowi inteligentnie zarządzać odświeżaniem.
Mój testowy egzemplarz Motoroli Edge nie miał żadnego problemu z zazielenieniem czerni. Chyba nie muszę też dodawać, że w ekranie mamy dziurkę na aparat selfie, gdyż to doskonale widać na zdjęciach.
Motorola Edge napędzana jest przez układ Snapdragon 765 z grafiką Adreno 620, czyli ciut słabszą wersję bardziej popularnego SD765G. Jest to jednostka o zdecydowanie zadowalającej wydajności. Problem polega na tym, że w cenie Motoroli Edge kupimy mnóstwo wyraźnie mocniejszych sprzętów, nawet tegoroczne flagowce!
Średniakowi Motoroli trzeba jednak oddać to, że na co dzień działa jak telefon z najwyższej półki. Płynność działania jest praktycznie nieskazitelna (90 Hz to podkreśla), a szybkość odpalania aplikacji zadowalająca. Da się też komfortowo pograć w bardziej wymagające gry, choć najbardziej zaawansowane tytuły prędzej czy później zaczną poważnie obciążać Motkę.
Motorola połączyła procesor z 6 GB RAM typu LPDDR4X i 128 GB naprawdę szybkiej pamięci UFS 2.1 (odczyt ciągły zbliża się do 1000 MB/s!), z opcją dodatkowej rozbudowy dzięki karcie microSD do 1 TB. Powiedziałbym, że to solidne, choć zarazem absolutne minimum w tej klasie.
Z zarządzania pamięcią operacyjną jestem zadowolony – pod tym względem Motorola Edge wypada ciut lepiej od Xiaomi POCO F2 Pro, a w gładkości działania wcale od niego nie odstaje. Jest za to ogólnie troszkę wolniejsza od swojego rywala, co oczywiście wynika z obecności słabszego procesora i wolniejszej pamięci. Coś za coś.
Dobra kultura pracy Motoroli Edge to zasługa nie tylko przyzwoitych podzespołów, ale także lekkiego oprogramowania. Niemal czysty Android 10 z autorskimi dodatkami Motoroli przerodził się w My UX, czyli coś w rodzaju nieinwazyjnej nakładki systemowej.
Warto wspomnieć o kilku dodatkowych funkcjach związanych z ekranem Endless Edge:
Nie mogło też zbraknąć praktycznych dodatków Moto, takich jak: obsługa interfejsu poprzez gesty, uruchamiania aparatu obróceniem nadgarstka, potrząśnięcia telefonem w celu włączenia latarki czy też podglądu powiadomień na wygaszonym ekranie (Wyświetlacz Moto) w momencie podniesienia urządzenia lub pojawiania się nowej notyfikacji.
Producent rozbudował też opcje personalizacji o możliwość zmiany układu i rozmiaru ikon na ekranie głównym, czcionki czy kolorów tła na przełącznikach systemowych.
Ważnym dodatkiem jest też Gra z Moto, czyli zestaw narzędzi, które mają uprzyjemnić nam rozgrywkę. Najciekawszym z nich są wirtualne triggery, wyświetlane w górnej części zagiętego ekranu przy trzymaniu telefonu horyzontalnie.
Oczywiście nie mogło zabraknąć także sterowania interfejsem poprzez gesty oraz trybu ciemnego, podmieniającego tła na czarne, gdzie tylko się da.
Motorola Edge kusi baterią o solidnej pojemności 4500 mAh, która absolutnie nie rozczarowuje. Smartfon bez wysiłku wytrzymuje od rana do wieczora, na 90 Hz, bez żadnego oszczędzania energii, nawet na samym LTE. SoT wahał się w granicach 5,5-8h, w zależności od wykonywanych zajęć. Pod względem czasu pracy Motka nie ma się czego wstydzić.
Trochę szkoda, że uzupełnienie brakującej energii nie jest szybsze, gdyż wspierany zasilacz o mocy 18W (to przeciętna wartość w 2020 roku) ładuje ogniwo w ponad 100 minut. Zabrakło też wsparcia dla ładowania indukcyjnego.
Zgodnie z obowiązującą modą, Motorola Edge ma nie pojedynczy, nie podwójny i nawet nie potrójny, a poczwórny aparat fotograficzny. W zestawie nie ma żadnego zapychacza, tylko same konkrety: jednostkę główną 64 MP (szkoda, że bez OIS), obiektyw ultraszerokokątny 16 MP o polu widzenia 116 stopni i funkcją makro, teleobiektyw 8 MP i sensor 3D ToF.
Jak się łatwo domyślić, podstawowy aparat domyślnie łączy 4 piksele w 1, generując fotkę o rozdzielczości 16 MP. Jest ona lepsza jakościowo od tej zrobionej w 64 MP, ale o tym za chwilę.
Aparat główny
>>>Zobacz zdjęcia w pełnej rozdzielczości
Zdjęcia w dzień są na szkolną czwórkę z plusem, głównie dzięki dobrej kolorystyce, dokładnej ekspozycji i przyzwoitej rozpiętości tonalnej (przynajmniej zazwyczaj). Trochę zawodzi za to szczegółowość, co przy takiej matrycy jest dość zaskakujące.
Aha, nie polecam robienia fotek 64 MP – lepiej zostać przy domyślnej rozdzielczości. Nie tylko dlatego, że zajmują one znacznie więcej miejsca. Głównym problemem jest pojawienie się szumów w ciemniejszych partiach kadru (nawet w środku jasnego dnia!), więc 16 MP jest znacznie lepszym wyborem.
Ujęcia szerokokątne
Ujęcia wykonane obiektywem ultraszerokokątnym imponują polem widzenia i na pierwszy rzut oka także wszystkimi najważniejszymi parametrami. Dopiero po dokładniejszym przyjrzeniu się widać, że ilość zarejestrowanych detali jest mocno średnia, ale w tym przypadku jakość specjalnie się nie czepiam – oglądanie tego typu zdjęć ma najwięcej sensu właśnie wtedy, gdy patrzymy na nie jako całość, bez rozbierania na czynniki pierwsze.
Zdjęcia z teleobiektywu
Motorola Edge zasługuje na uznanie za to, że ma teleobiektyw, gdy niektóre droższe telefony i to często flagowce są go pozbawione. Co prawda dwukrotne przybliżenie optyczne na nikim nie robi obecnie wrażenia, jednak sama jakość obrazków jest zadowalająca, gdyż niewiele różni się od osiągów podstawowego aparatu.
Pochwalę też fotki makro i portretowe, które są ładne i naturalne. Bardzo fajnym bajerem jest tzw. kolor spotowy, którego działanie najlepiej zademonstruje ten obrazek:
Niestety, w zdjęciach nocnych Motorola Edge nie wypada już tak przyzwoicie. Spora część zeszłorocznych flagowców jest w stanie wygenerować w takich warunkach lepszy obrazek niż główna bohaterka tego wpisu (jakby ktoś pytał – Motorola jest kobietą). Osiągi poprawia tryb nocny (współpracujący tylko w główną jednostką, czego żałuję), jednak ciągle nie mogę powiedzieć, by Motorola Edge błyszczała po zmroku.
Tak się akurat składa, że w tym samym czasie miałem na testach Xiaomi Mi Note 10 Lite (recenzja wkrótce!), który pod względem możliwości fotograficznych odstaje od Motoroli Edge tylko o pół oceny w skali szkolnej, ale kosztuje przecież niemal dwa razy mniej!
Trochę szkoda, że Motorola ciągle nie potrafi zrobić fotosmartfona z prawdziwego zdarzenia, który mógłby rywalizować z najlepszymi jak równy z równym. Oczywiście to nie jest tak, że Motorola Edge ma zły aparat – po prostu w tej cenie powinien on być wyraźnie lepszy.
Jeśli chodzi o wideo, to Motorola Edge kręci klipy w maksymalnej rozdzielczości 4K przy 30 kl./s. Filmy te są dobre pod każdym możliwym względem, a do tego na pochwałę zasługuje sprawna stabilizacja cyfrowa. Trochę gorzej wygląda to przy Full HD, więc lepiej trzymać się wyższej rozdzielczości.
Fani selfie mogą liczyć na kamerkę 25 MP z upiększaniem twarzy i trybem portretowym. Samopstryki wychodzą w porządku – ostrość jest prawidłowa, kolory ładne, a odcinanie tła zazwyczaj skuteczne i prawidłowe.
Motorola Edge ma głośniki stereo, co ciągle nie jest standardem nawet we flagowcach, choć głównie w tych tańszych. Co ważne, są to dobre głośniki – może nie wybitnie głośne, ale zadowalająco donośne, a do tego z ładną barwą i słyszalnym, miłym dla ucha basem.
Bardzo cieszy mnie to, że producent nie wykastrował swojego superśredniaka ze złącza jack 3,5 mm. Jakość dźwięku na słuchawkach jest na poziomie w pełni zadowalającym, o ile wcześniej nie miało się jakiegoś muzycznego wymiatacza, choćby od LG.
Fani 5G ucieszą się z tego, że Motorola Edge oferuje szerokie wsparcie dla tej technologii. Obsługiwane pasma to 1/3/7/28/38/41/78/78, więc telefon powinien poradzić sobie u każdego z operatorów – prędzej czy później, teraz radzi sobie w Plusie. Dla formalności dodam, że modem to Qualcomm X52.
Na wyposażeniu Motorolki mamy dwie biometryczne formy jej zabezpieczenia. Czytnik linii papilarnych w ekranie jest lepszym i bezpieczniejszym z nich, a do tego działa wystarczająco szybko i celnie, by nie myśleć o jego wyłączeniu – zwłaszcza, że towarzyszy mu ładna animacja (jedna z trzech do wyboru). Rozpoznawanie twarzy przy pomocy kamerki selfie traktuję jako ciekawostkę.
Ogólnie mogę powiedzieć, że wyposażenie Motoroli Edge jest kompletne. Na pokładzie mamy bowiem Wi-Fi ac, NFC, Bluetooth 5.1, GPS z Galileo, hybrydowy Dual SIM, a nawet radio FM. Do działania żadnego z tych komponentów nie mam żadnych poważnych zastrzeżeń.
Dokładnie tak samo jest z rozmowami – Motorola Edge dobrze sprawdza się jako telefon. Ani razu nie zdarzyło się, by ktoś narzekał na brak zrozumienia przekazywanych treści. Nie zaobserwowałem też problemów z zasięgiem.
Ocena zagiętego ekranu Motoroli Edge to indywidualna sprawa każdego ManiaKa – moją opinię znacie. Dobrze, że sam panel nie zawodzi jakością, a odświeżanie 90 Hz wiele osób zaliczy na zdecydowany plus.
Podzespoły Motoroli Edge nie do końca przystają do ceny, gdyż procesor z wyższej części półki średniej w smartfonie za niemal flagowe pieniądze to trochę za mało. Dobrze dla producenta, że jego produkt broni się sprawnym działaniem i nienaganną kulturą pracy.
Motorola Edge otrzymuje ode mnie wielkie plusy za kompletne wyposażenie (zwłaszcza za głośniki stereo i złącze jack), a także za długie działanie na baterii. Szkoda tylko, że nie da jej się naładować szybciej lub bezprzewodowo. Zabrakło też certyfikowanej wodoszczelności.
Niestety, Motorola nie pierwszy raz poległa na aparacie, który nie jest tak dobry, jak powinien być. Za niecałe 3000 złotych można oczekiwać więcej, zwłaszcza w trudniejszych warunkach oświetleniowych. W dobrych telefony nawet o połowę tańsze potrafią robić świetne foty.
Podsumowując. Motorola Edge to smartfon, który pod wieloma względami jest bardzo udany, choć ma kilka słabości, które dla niektórych ManiaKów mogą być nie do przeskoczenia, zwłaszcza w cenie 2999 złotych.
Wystarczy jednak, by Motorola Edge mocno staniała, by stała się naprawdę sensownym wyborem. Trzymam więc kciuki, by stało się to względnie szybko, gdyż wtedy Motorola Edge ma spore szanse na sprzedażowy sukces.
Oczywiście jeśli ktoś zechce kupić Motorolę Edge już teraz, z pełną świadomością jej mocnych i słabych stron, to ja nie będę odradzał.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nowego Xiaomi pokochasz za pojemną baterię i wysoką wydajność. Xiaomi Redmi Turbo 4 ujawnił część…
Ta gra to interaktywny film, który stał się niemałym hitem w oczach krytyków i graczy.…
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…