AWEI T19 to przedziwna mieszanka: z jednej strony źle wróżący cyfrowy wskaźnik naładowania, który znamy z najtańszych no namme’ów, z drugiej kolosalna bateria, wsparcie AAC, rozbudowane sterowanie i zaskakująco zgrabne etui. Sprawdzamy, jak słuchawki T19 wybrnęły z długodystansowego testu!
W zalewie chińskich marek co jakiś czas błyśnie model, który świetnie łączy niską cenę z zaskakująco sporymi możliwościami. Nie trzeba długo szukać, by przywołać Onyx Ace (sprawdź test Tronsmart Onyx Ace) czy Spunky Beat (test Tronsmart Spunky Beat), mających grono fanów, które ciągle się rozszerza.
Dlaczego? Przepis Tronsmart jest prosty: korzystna wycena, niezła jakość wykonania, rozrywkowe brzmienie i wabik w postaci obsługi kodeków wyższej jakości, dobrego czasu pracy oraz designu.
Jak na razie skuteczny desant na tę niszę to domena Tronsmarta – oczywiście nie są to słuchawki idealne, jednak na tyle mocne (jakość dźwięku i wykonania oraz specyfikacja), że w tej półce cenowej wielu odbiorców przymyka oko na ich wady (Spunky – sterowanie, Ace – dźwięk dedykowany dla muzyki elektronicznej).
Czy do tego grona dołączy AWEI? Recenzowany model na pierwszy rzut oka wydaje się czarnym koniem, który może solidnie poprzestawiać miejsca na podium w tej lidze.
Co zabawne, AWEI wykorzystało model wypracowany przez Tronsmart czy Padmate (słynne PaMu Slide, które testowaliśmy jakiś czas temu) i zaprezentowało słuchawki wyposażone w etui ładujące z mocną baterią, która pozwala na uzupełnienie energii „pąków” aż … 50-krotnie.
Dodajmy do tego cenę na poziomie 30$ (tyle mniej więcej zapłacimy za nie na Aliexpress – uwaga, z kodem AWEIHOTDEAL złapiecie rabat w wysokości 2$), a robi się bardzo ciekawie.
Killer specyfikacji to oczywiście potężna moc etui ładującego, stanowiąca ewenement: nawet PaMu Slide miały mniejszy akumulator w etui – 2000 mAh vs. 2500 mAh w AWEI.
Oczywiście traktowanie tego urządzenia jako awaryjnego źródła prądu to nie do końca dobre rozwiązanie: w dobie przeciętnej baterii smartfona na poziomie 4000 mAh moc AWEI nie wywrze na nas wrażenia.
Pojawia się pytanie – czy poza imponującym czasem pracy T19 mają do zaproponowania coś jeszcze?
Zanim dotarła do mnie paczka ze słuchawkami, byłem sceptycznie nastawiony w kwestii ich wygody. Dlaczego? Otóż wyobrażałem sobie, bazując na doświadczeniach z innymi modelami, wyposażonymi w etui z pokaźną baterią, że będą one masywne, duże i mało wygodne w codziennym użytkowaniu.
Na szczęście AWEI zaprojektowało takie etui, które świetnie mieści się do kieszeni jeansów: jest smukłe, ma delikatnie zaokrąglone krawędzie, osłonięty port – a właściwie porty – ładowania, wygodny system otwierania z automatycznym domykaniem oraz wgłębieniem, pozwalającym dobrze uchwycić wieczko.
Duże wrażenie wywiera cyfrowy wyświetlacz, na którym sprawdzimy procentowy stan naładowania baterii etui – działa on bezbłędnie, ma spore kąty widzenia i po uchyleniu pokrywy prezentuje dane przez kilkanaście sekund.
Wprawne oko razić może niższy czas jego odświeżania, bowiem wychwycimy pulsujące działanie, przypominające nieco to, co proponują niedrogie odtwarzacze przenośne w rodzaju Sansy Clip.
Etui zostało zbudowane z twardego i w większości błyszczącego plastiku, przez co szybko zbiera ono zabrudzenia i nasze odciski palców. Tę niedogodność rekompensuje świetne spasowanie całości, osadzenie wieczka na podwójnym mocowaniu i osłonięcie portów ładowania.
Sterowanie rozwiązano w sposób, który usatysfakcjonuje osoby lubiące mieć dużą kontrolę nad odtwarzaniem muzyki:
Jak widzimy, ilość funkcji, którymi możemy zarządzać jest co najmniej zadowalająca i o wiele szersza niż to, co proponuje choćby Xiaomi Air 2S, niepozwalający na przełączenie utworów i regulację głośności (sprawdź test Xiaomi Air 2S).
Jakość sterowania jest bardzo dobra: słuchawki szybko interpretują komendy, choć pierwsze kroki wymagają od nas odrobiny przyzwyczajenia, ponieważ T19 są dość niewielkie i mocno zagłębiają się w uchu, nie wystając zbytnie poza jego obręb.
Brzmienie AWEI T19 to jedno z moich największych tegorocznych zaskoczeń, jakimi uraczyły mnie testowane słuchawki. Prawdopodobnie spowodowane to było moją dotychczasową nieznajomością marki i faktem, że spora część tanich modeli, które wpadły w moje ręce i były wyposażone w etui z wyświetlaczem, była tragicznie wykonana i słabo brzmiąca.
T19 budzi ogromne skojarzenia z tym typem grania, jaki prezentuje Spunky Beat – żywiołowo, rozrywkowo, efektywnie i efektownie, a jednocześnie bez dużych degradacji brzmienia. Oczywiście są to słuchawki z mocnym basem, jednak takim, które nie zalewa pozostałych części pasma i nie jest jednowymiarowy.
Nie będzie to model, który warto polecić fanom zrównoważonego brzmienia, jednak cała reszta, a zwłaszcza osoby preferujące mocne uderzenie z dużą dawką adrenaliny, będą wniebowzięte.
AWEI postawiło na takie reprodukowanie muzyki, które sprawdzi się wszędzie tam, gdzie potrzebujemy zastrzyku energii – podczas treningu, spacerów czy mniej udanego niż zazwyczaj dnia. Stoi za tym angażujące i radosne brzmienie, któremu towarzyszy dobrej jakości, choć niekiedy zbyt mocno odczuwalny, bas.
Warto podkreślić zapas mocy tego modelu – słuchawki są głośne i przy standardowej transmisji z Tidala rzadko kiedy przekraczałem połowę skali głośności.
Sięgnąłem po playlistę z czasu, kiedy recenzowałem PaMu Slide, by sprawdzić, jak poradzą sobie z podobnymi wyzwaniami co słuchawki, którym oberwało się za zbyt intensywne niskie tony:
AC/DC „Thuderstruck”: utwór brzmi energetycznie, żywiołowo, gitara nie ginie pod sekcją rytmiczną, a wokal atakuje nas swoją drapieżnością. Choć niskie tony czasem potrafią nas zbytnio uderzyć, to nie zaburzają odbioru całości i nie zalewają tła.
The Doors „L.A. Woman”: fajna stereofonia i otwarcie przestrzeni, dobry wokal, uwspółcześnione, loudnessowe brzmienie, pulsująca sekcja rytmiczna – całkiem miła i nowoczesna interpretacja, która powinna się spodobać większości słuchaczy.
DJ Shadow, „Building Steam With A Grain of Salt”: tym razem lepiej poradziły sobie PaMu – bas reprodukowany przez AWEI jest w przypadku takich zsamplowanych i zaloopowanych brzmień zbyt mocny. T19 zachowały surowiznę oryginalnego brzmienia, jednak przy głośniejszym odsłuchu natężenie niskich tonów jest zbyt nachalne.
Gdybym miał wytypować zwycięzcę pojedynku PaMu vs. AWEI, postawiłbym jednak na bohatera dzisiejszej recenzji. T19 lepiej radzą sobie w przypadku rocka – choć potrafią przeszarżować z basem, to nie zalewa on wysokich tonów w takim stopniu, jak produkt Padmate.
Dodatkowo cechuje się bardziej angażującym brzmieniem i ze względu na konstrukcję lepiej leży w uchu, dodając namiastkę izolacji od dźwięków otoczenia.
Warto dodać, że T19 dobrze radzą sobie w transmitowaniu dźwięku powiązanego z obrazem: zarówno Netflix, jak i You Tube nie wykazują opóźnień i trzeba naprawdę poświęcić sporo uwagi, by wyłapać niezgodności na linii głosu i ruchu ust postaci.
Wiele osób ucieszy fakt, że słuchawek możemy używać pojedynczo, pracują więc w trybie bezpośredniego połączenia ze źródłem dźwięku, z pominięciem układu Master-Slave.
Jeśli szukasz słuchawek, które charakteryzują się rozrywkowym brzmieniem z wysokim poziomem głośności, lubisz bas (który w przypadku T19 jest dobrej jakości i zaskakuje niskim zejściem), a do tego marzysz o urządzeniu, które jak najdłużej obędzie się bez podłączania do ładowarki, wybór jest oczywisty – w cenie AWEI trudno o podobnego konkurenta.
Dodajmy do tego niskie opóźnienia w czasie oglądania filmów; wygodne, rozbudowane i sprawnie działające sterowanie; świetny komfort użytkowania (zero problemów w rodzaju irytującego, przypadkowego pauzowania muzyki podczas poprawiania ułożenia słuchawki w uchu, jak choćby w przypadku Spunky Beat); fajny gadżet w postaci procentowego wskaźnika naładowania i solidną konstrukcję.
AWEI T19 dołączają do pewniaków, które warto brać pod rozwagę szukając słuchawek TWS do 200 zł.
Słuchawki AWEI T19 najtaniej kupisz teraz na Aliexpress – ich cena waha się na poziomie około 30 dolarów, ale możesz oszczędzić 2 dolary podając przy zakupie kod AWEIHOTDEAL).
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Zadebiutował OPPO Find X8 Pro: superflagowiec stworzony z myślą o Europie, a co za tym…
Podkręcony Snapdragon 8 Gen 3 w połączeniu z 7000 mAh to marzenie niejednego ManiaKa. Sam…
Z zakupem telefon do zdjęć czekasz do premiery Huawei Mate 70? Możesz mieć rację, bo…
Seria vivo S20 zaoferuje użytkownikom mocarną specyfikację. Zwłaszcza vivo S20 Pro zapowiada się na jednego…
Aplikacja Uber wzbogaca się o udane nowości, które mogą przydać się także w okresie świątecznym.…
Najbliższy weekend może być uciążliwy dla klientów banku mBank. Bank zaplanował przerwę w działaniu swoich…