By łatwo i szybko skompromitować się w oczach opinii publicznej, nie trzeba wcale być politykiem, biznesmenem uwiązanym w przekręty finansowe czy też celebrytą. Wystarczy zorganizować protest przeciwko 5G na płycie Rynku Głównego w Krakowie, który nie interesuje nikogo. Literalnie – NIKOGO.
5G to postęp. Tak przynajmniej wygląda to w przypadku zdecydowanej większości mieszkańców współczesnego świata, który czeka na szybszy internet, bo wiedzą, że ułatwi on życie i funkcjonowanie wielu dziedzin odnoszących się do codziennej egzystencji.
Ale jest też druga strona medalu – ruchy anty-5G, foliarze, podpalacze masztów i cała masa domorosłych naukowców, którzy przekonują, że rozwój 5G zniszczy ludzkość i spowoduje nieodwracalne zmiany w naszym zdrowiu. I choć wciąż czekamy na badania potwierdzając te katastroficzne wizje, to nadal obserwujemy niesamowite wręcz zacięcie do tego, by protestować przeciwko rozwojowi sieci 5G.
Protest przeciw 5G w Krakowie. A raczej „protest”
Jak się jednak okazuje, organizacja takowego protestu może być także znakomitą drogą do tego, by skompromitować się w oczach opinii publicznej i to w spektakularny sposób. Dziennikarz sportowy Michał Knura opublikował na swoim profilu na Twitterze fotkę z protestu przeciw 5G, który odbył się wczoraj na Rynku Głównym w Krakowie. Można powiedzieć, że to niezbyt wyso… A zresztą, sami zobaczcie – ten obraz przemawia mocniej niż 1000 słów:
Protest przeciwko 5G ? pic.twitter.com/b719z9IFuP
— Michał Knura (@knuram) June 19, 2020
Tak – to jest właśnie wspomniany protest. To nie pokaz kuglarza (których w Krakowie nie brak) czy też fotografia przedstawiająca pana sprzedającego obwarzanki lub przypadkowe osoby karmiące gołębie. Te trzy osoby to skład gremium protestującego w sprawie rozwoju sieci 5G w naszym kraju.
Wiecie – często mówi się w kontekście muzyków czy artystów, że „trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść”. Szkopuł w tym, że w wypadku tego protestu (to jednak chyba za duże słowo) raczej nikt nie zauważyłby nagłego zniknięcia ze sceny głównych aktorów tego ponurego widowiska. Mało entuzjastyczny pan z megafonem, sklecone w sposób wyjątkowo niechlujny transparenty i zerowe zainteresowanie poruszaną problematyką to elementy dobitnie pokazujące, że coś nie poszło tutaj zgodnie z planem. A nawet nie „coś”, tylko wszystko.
Pamiętamy protesty przeciw wprowadzeniu ACTA – wówczas na rynku zameldowały się tysiące ludzi, a wielkie społeczne protesty spowodowały, że kontrowersyjna ustawa została wycofana. Liderzy ruchu anty-5G także przekonują, że stoi za nimi rzesza ludzi gotowych walczyć o swoje bezpieczeństwo. Jak widać, jest to pospolite ruszenie wyjątkowo niskich lotów.
„Porywające widowisko” dla idei, która nie istnieje. Po co?
Patrząc na ten obrazek zastanawiam się, dlaczego niektórzy ludzie próbują zaistnieć w tak beznadziejnym sporze, w którym – nie mając żadnych argumentów – próbują forsować swoje racje? Gdzie są te wielokrotnie wspominane „stada martwych ptaków w pobliżu nadajników 5G”? Gdzie są „padające masowo pszczoły”, których egzystencję przerywa emisję sygnału 5G? Problem w tym, że nigdzie.
Mogę oczywiście oddać honor organizatorom protestu, bowiem na innej z fotografii pokazującej przebieg tego protestu widzimy już zawrotną liczbę siedmiu osób, które walczą z „największym eksperymentem biologicznym w historii ludzkości”.
#5G #protest #Krakow #5gprostest
Pani ze szczekaczką powiedziała, że została postrzelona z drona pociskiem, którego nie widać, ale przebił on szybę. Także no. pic.twitter.com/wOxO9BOu8R— Jogibabu! (@_eMWu) June 19, 2020
Jeśli wierzyć jednak osobie, która zamieściła tą fotkę, to w trakcie przemówień doszło do niezłego odlotu – cytując: „Pani ze szczekaczką (megafonem – przyp.red.) powiedziała, że została postrzelona z drona pociskiem, którego nie widać, ale przebił on szybę. Także no.„.
Nie wiem, co napisać, więc powtórzę – także no.
Jak można traktować ruch anty-5G poważnie?
Potraktowanie tej całej inicjatywy na poważnie jest także piekielnie trudne ze względu na to, jak protestujący starają się przekazywać swoje racje opinii publicznej. Zadałem sobie trud, by zajrzeć na stronę internetową, której adres znajduje się na banerze i cóż – wczesne lata 90-te to jedyne, co mogę powiedzieć o tym medialnym projekcie.
Jeśli więc zamierzacie potraktować protesty przeciwko rozwojowi sieci 5G z jakimkolwiek przejawem powagi, to popatrzcie na te obrazki i zastanówcie się dwa razy, czy warto temu zjawisku poświęcać jakąkolwiek uwagę. Bo jak dla mnie – i każdego człowieka myślącego zdroworozsądkowo – to tylko strata czasu.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.