Apple zarabia za dużo? Czy 30% prowizji od opłat w aplikacjach to za dużo? Ależ skąd – gigant z Cupertino idzie w zaparte i nie widzi w tej sytuacji nic złego. Co więcej – firma zaczęła się ostro bronić i porównywać do innych usług internetowych.
Apple ma ostatnio pod górkę, jeśli chodzi o scysje z różnego rodzaju sądami, regulatorami i komisjami.
Gigant z Cupertino regularnie jest na celowniku Komisji Europejskiej, a teraz ma na pieńku z amerykańską agencją antymonopolową.
Powód? Ten co zawsze – Apple chce zarobić, a przy tym znacznie ogranicza możliwości zarobku innym firmom.
Tym razem poszło o bardzo wysoką prowizję, jaką Apple nakłada na zakupy w aplikacjach, a także opłaty subskrypcyjne – wynosi ona 30%, a więc musicie przyznać, że gigant z Cupertino pobiera naprawdę solidny haracz.
Taka sytuacja spowodowała, że takie usługi jak Netflix i Spotify przestały przyjmować nowych subskrybentów za pośrednictwem App Store, a ta druga usługa ma jeszcze bardziej pod górkę, gdyż musi konkurować z Apple Music.
Nic więc dziwnego, że takie praktyki wzbudziły zainteresowanie odpowiednich organów, zwłaszcza że iOS nie pozwala na wgrywanie aplikacji kuchennymi drzwiami z innych sklepów z aplikacjami, co pozwoliłoby ominąć te obostrzenia.
Słowem – raczej nie będziemy więc świadkami podobnej sytuacji, jak miało to miejsce w przypadku Fortnite i Androida, gdzie Epic Games postanowiło zrezygnować z Google Play właśnie ze względu na obowiązkowe opłaty.
Apple jednak wcale nie zamierza poddawać się karze i przyglądać rozwojowi tej sytuacji z założonymi rękoma.
Co więcej, firma przeszła do zdecydowanej ofensywy i postanowiła żarliwie bronić swojego interesu. Firma stwierdziła już, że w jej ocenie nie ma tutaj znamion praktyk monopolistycznych, a pobieranie przez nią opłaty wcale nie są tak wysokie, jak mogłoby się wydawać.
Apple postanowiło bowiem porównać się z innymi i wedle dokonanych badań, stawki są porównywalne do tych, które pobiera Google czy inni cyfrowi giganci, a pośrednicy sprzedaży biletów, jak StubHub czy znany w Polsce Ticketmaster zarabiają na sprzedanej wejściówce nawet 37% jej ceny.
Ciekawostką jest także fakt, że według Damiena Geradina – autora raportu na ten temat, stworzonego na potrzeby Komisji Europejskiej – struktura pobierana opłat z tytułu subskrypcji w App Store jest stosunkowo niejasna, bowiem o ile Tinder płaci wspomniane 30%, tak Uber i Airbnb nie odprowadzają nawet złamanego centa.
To może oznaczać, że mamy do czynienia z różnorodnymi układami i preferencyjnymi warunkami, które dotyczą wybranych partnerów Apple. To także może stać się przedmiotem dochodzenia zarówno amerykańskich, jak i europejskich urzędów antymonopolowych.
Na razie więc – przynajmniej do zakończenia dochodzenia – nie ma co liczyć na zmiany w tym zakresie. Można także oczekiwać, że sprawa będzie się ciągnąć latami, bo Apple nie odpuści – o to raczej nie musimy się martwić.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Oppo Find X8 Mini będzie bardzo smukłym smartfonem, który do tego nie zrezygnuje z wielkiej…
Ulefone Armor 28 Ultra rozbił bank. Smartfon ma 16 GB RAM, MediaTeka Dimensity 9300+, 1…
Choć może się to wydawać niesłychane, Huawei dominuje na rynku smartfonów. Składane telefony w Chinach…
Samsung Galaxy M35 5G ma nową cenę w Polsce. Teraz najbardziej opłacalnego Samsunga kupisz u…
Świeżutki iPhone 17 Air jednak nie będzie taki, jak się spodziewaliśmy. Jego rozmiary mogą niestety…
Motorola Razr 60 przed premierą zdradza pierwsze detale specyfikacji technicznej. Tańsza składana Motorola przynosi dobre…