Smartfon jako pełnoprawny handheld do gier? Czy dzięki usłudze GeForce Now na telefon mobilne granie nabierze nowego znaczenia? Sprawdzam, jak działa usługa GeForce NOW na smartfony z systemem Android i szukam odpowiedzi na pytanie, czy granie w chmurze ma sens.
Szukając danych na temat rynku gier w Polsce, z raportu Gracze 2019 i badań z 2018 roku łatwo zauważyć, że w Polsce najwięcej warty jest właśnie rynek gier mobilnych, który nieco wyprzedza konsole i pecety. Trudno się dziwić – telefon posiada każdy, niemal każdy też sporadycznie uruchamia mobilne gry.
Mobilne gry nie mogę się jednak równać z pecetowymi produkcjami, które z założenia dedykowane są na platformy o dużo wyższej wydajności niż telefon i dzięki temu zapewniają odmienny poziom rozrywki. Czy te dwa światy można jakoś pogodzić? Otóż można.
GeForce NOW czyli granie w chmurze
GeForce NOW to usługa, dzięki której możemy grać w gry (prawie) niezależnie od posiadanego urządzenia, w pecetowej jakości, a jedynym wymogiem jest dobre łącze internetowe.
Dobre, czyli jakie? Nvidia zaleca, aby było to przynajmniej 15 Mb/s, a do komfortowego grania przydałoby się 25 Mb/s. Sporo, natomiast od lat infrastruktura internetowa się całkiem nieźle rozwija, dlatego w domu, przy włączonym Wi-Fi jesteśmy w stanie te wymagania spełnić. Osobiście testowałem usługę zarówno na Wi-Fi 2.4 GHz i 5 GHz. Ani jednym, ani na drugim nie odnotowałem przycięć spowodowanych łączem.
Jeśli chodzi o możliwości graficzne, to domyślnie w wersji „na telefon” ustawiony jest tryb „Auto”, czyli taki, który skaluje rozdzielczość do przepustowości naszego łącza. Jeżeli nie chcemy półśrodków, najlepiej od razu ustawić 1080p i 60 klatek na sekundę.
Ciekawym aspektem jest możliwość osobnego ustawienia jakości grafiki dla rozgrywek odbywających się przy wykorzystaniu sieci Wi-Fi, i osobnego do rozegrania sesji za pomocą transferu danych komórkowych.
Skoro już przy graniu bez WiFi jesteśmy. Smartfon w połączeniu z grami uruchamianymi w wysokiej rozdzielczości i 60 klatkach na sekundę brzmi jak świetny plan na wyjazd, kiedy pogoda nie dopisuje. Albo na długie godziny w podróży, albo na przerwę w szkole czy pracy. Czy to zbyt piękne, żeby było prawdziwe?
I tak, i nie. Faktycznie, udało mi się uruchomić usługę będąc poza domem wykorzystując dane sieci komórkowej LTE. Włączyłem grę (w tym wypadku Destiny 2) i przez chwilę nawet mogłem pograć, ale szybko okazało się, że w czasie intensywnej akcji połączenie internetowe tak często niedomagało, że ikonka słabego połączenia stale towarzyszyła mi podczas testu.
Nie mam wątpliwości, że tego rozwój tego typu usług patrzy jeszcze bardziej w przyszłość – nadejście ery 5G prawdopodobnie znacząco poprawi komfort zabawy z usługami pokroju GeForce NOW.
Dodam przy okazji, że granie w chmurze przy użyciu LTE szybko wyczerpuje baterię. Uruchomienie Destiny 2 przez 10 minut zużyło 11% baterii i pochłonęło ok. 700 MB transferu, co w prosty sposób może wyczerpać nasz limit w bardzo krótkim czasie.
Ile kosztuje GeForce NOW?
GeForce NOW jako usługa dostępna jest za darmo (wystarczy założyć konto). W wariancie podstawowym rzecz jasna, który pozwala nam na granie w jednogodzinnej sesji, po której to znów musimy odczekać w kolejce. Ta opcja jest warta uwagi głównie, jeśli chcemy sprawdzić, czy ten typ zabawy nam się spodoba.
Alternatywa dla darmowego konta to opcja „Founders”. Ta kosztuje już 25 zł miesięcznie (w promocji – regularna cena w przyszłości zapewne będzie wyższa), ale oferuje wiele udogodnień, które niedostępne są w darmowym pakiecie.
Zacznijmy od najważniejszego – korzystając z płatnej wersji omija się kolejki do serwera i można rozkoszować się długimi sesjami bez godzinnego ograniczenia i obawy o ponowne czekanie na logowanie. Co więcej, uruchamiane gry korzystają z maszyn wyposażonych w karty graficzne RTX, co przekłada się na lepszą jakość grafiki.
Jeśli chodzi o gry, to w tym miejscu samo założenie konta, choćby i w opcji Founders nie wystarczy. Musimy wcześniej dodać gry z naszych bibliotek z serwisów takich jak Steam, Uplay, Epic Games itd.. Na szczęście niektóre z serwisów chętnie rozdają gry za darmo, przez co możemy w niedługim czasie skompletować całkiem pokaźną kolekcję dobrych i darmowych gier.
Czy sam smartfon wystarczy do grania w chmurze?
Podczas testu GeForce Now na Android TV zaznaczałem, że bez dodatkowych kontrolerów w postaci np. myszy i klawiatury lub pada podpiętego do telewizora ani rusz. W przypadku grania na telefonie jest troszkę lepiej, ale nie idealnie. Na telewizorze bez dodatkowych kontrolerów nie mamy szans zagrać w nic np. przy użyciu pilota – przy wersji smartfonowej jest promyk nadziei.
Usługa pozwala na „nałożenie” kontrolerów na ekran smartfona, natomiast jest to rozwiązanie, które osobiście traktowałbym raczej jako ciekawostkę w większości gier. W grach dynamicznych nie miało to praktycznie zastosowania ze względu na brak wygody i konieczność klikania na płaskim ekranie. Dodatkowo przyciski na wzór pada, a na ich wysokości palce gotowe reagować zasłaniały skutecznie ogromną część ekranu, przez co sporo traciłem z samej gry.
Złożyło się niezwykle korzystnie, że na czas testu usługi GeForce NOW dostałem również za zadanie przetestowanie kontrolera Razer Kishi, który skutecznie może zastąpić wbudowane rozwiązania sterowania.
Razer Kishi to nieduży kontroler, który z łatwością zmieści się w torbie/ torebce/ plecaku, i daje możliwość grania w niemal najlepszej formie. Niestety wiele gier nie jest kompatybilnych z padem, jak choćby Path of Exile, które oczywiście jest dostępne na konsolę, gdzie sterujemy padem, tak w przypadku wersji uruchomionej na telefonie to po prostu nie działało.
Dużo ciekawiej grało się w gry takie jak choćby Apex Legends, gdzie sterowanie za pomocą kontrolera od Razer było właśnie tym, czym wyobrażałbym sobie granie na smartfonie. Całość działała płynnie a telefon szybko reagował na wciskane przyciski.
Marzenia się spełniają. Kilkanaście lat temu, w czasach podstawówki czytałem w sieci o możliwych opcjach, które pozwoliłyby uruchomić World of Warcraft na telefonie. Niestety tej możliwości (jeszcze) nie mamy do dzisiaj, ale są inne produkcje, które pomimo sporych wymagań możemy uruchomić w usłudze GeForce NOW.
Najlepszym tego przykładem jest chyba Destiny 2, czyli świetna gra, która po przejściu na model Free to Play zyskała nowe życie. To najlepszy przykład wykorzystania zewnętrznego kontrolera w grze z bardzo dobrą grafiką, w którą gra spora społeczność.
W tym miejscu sytuacja się powtarza – granie na telefonie bez pada jest możliwe, ale jest niewygodne i uciążliwe. Granie przy pomocy kontrolera jest dużo przyjemniejsze, choć z biegiem czasu, od momentu kiedy pierwszy raz odpaliłem Razer Kishi mój wysłużony Samsung Galaxy S9 zaczął mieć coraz większe problemy z portem USB C, przez co czasem zdarzały się pewne niepożądane działania, jak np. wystrzały z karabinu bez możliwości zaprzestania akcji.
W porównaniu do usługi dostępnej na PC oraz na Android TV, mam wrażenie, że to właśnie na ekranie smartfona gry wyglądały najlepiej. Przy dużym calarzu telewizora z Android TV, grafika nie zawsze zachwycała. Przy pecetach jest dobrze, a na smartfonach bardzo dobrze.
Czy warto się skusić na GeForce NOW?
GeForce NOW na telefony to świetny pomysł, który może dać sporo frajdy. Oczywiście po spełnieniu kilku warunków, takich jak mocne i stabilne łącze, a także dokupienie kontrolera do smartfona.
Ilość gier w usłudze jest coraz większa, ale ciągle wielu tytułów brakuje. Trzeba też liczyć się z tym, że niejako na dzień dobry tracimy część gier przez brak fizycznej klawiatury. Możemy oczywiście sięgnąć po akcesoria OTG, natomiast w takim układzie rozsądniej byłoby korzystać z GeForce NOW na laptopie – taki scenariusz także niebawem sprawdzimy na maniaKalnym blogu.
Na ten moment granie mimo wszystko zostaje w dużej mierze sprowadzone do domowej rozrywki z uwagi na szybkie pochłanianie transferu danych komórkowych. Dodatkowo ciężko osiągnąć płynność w grach przy wykorzystaniu LTE, chociaż przy niektórych, mniej dynamicznych produkcjach myślę, że nie byłoby to aż tak odczuwalne.
Ograniczona dostępność gier, które wspierają sterowanie padem, a także szybkie zużywanie baterii w smartfonie również nie zachęcają do grania poza domem. Rzecz, która jest jednak najbardziej irytująca ze wszystkich, które akurat nie są do końca zależne od samej usługi to konieczność każdorazowego logowania się do Steama, Epic Games, Uplay itd..
GeForce NOW nie zastąpi na ten moment takich urządzeń, jak Nintendo Switch, jednak oferuje ciekawą alternatywę i proponuje sporo gier, których np. na handheldzie od Japończyków nie znajdziemy.
Usługa jest jednak niezwykle ciekawa, i mocno trzymam kciuki za jej dalszy rozwój. Kto wie, być może już niedługo granie na smartfonach nie będzie kojarzyło się z tzw. „niedzielnymi graczami”, a wachlarz dostępnych gier, które działają na przenośnych kontrolerach będzie jeszcze większy. To pieśń przyszłości, bo nie mam wątpliwości, że usługa będzie rozwijana i optymalizowana w taki sposób, aby zachęcić graczy do przejścia w chmurę.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.