Test Jabra Elite 45h tuż po premierze w Polsce – sprawdzamy, jak w praktyce radzą sobie słuchawki nauszne o potężnej baterii (do 50 h pracy!), z szybkim ładowaniem i wsparciem aplikacji Sound+. Gdyby nie nietypowa konstrukcja…
Jabra Elite 45h to słuchawki, które wzbudzają emocje: rozsądna wycena (na stronie producenta znajdziemy je za 439,99 zł), świetna bateria, niewielka waga, współpraca z jedną z najlepszych na rynku aplikacji, a do tego konstrukcja, przez którą miałem potężny dylemat, jak właściwie ocenić ten model.
Jeśli jesteście ciekawi, dlaczego Jabra przeszarżowała, zapraszam do naszej ManiaKalnej recenzji!
Nie da się ukryć, kto rządzi w ekipie: bateria to boss w tym zestawieniu i muszę powiedzieć Wam bez ogródek, że 45h są jednymi z nielicznych słuchawek, których czas pracy niemal pokrywa się z deklaracjami producenta. Przykład pierwszy z brzegu – po 3 dniach słuchania po 3-4 godziny na dobę Sound+ wskazywał ponad 70% naładowania akumulatorka.
Niestety, nie znalazłem szczegółów na temat obsługiwanych kodeków ani na stronie producenta, ani w informacjach na opakowaniu i instrukcji słuchawek.
Słuchawki otrzymujemy w efektownym, wąskim opakowaniu, które podkreśla możliwość składania nausznic na płasko. Pudełko poza Elite 45h skrywa dość krótki przewód ładowania USB-C, maleńką książeczkę z zasadami użytkowania i wykonane z grubego, przypominającego neopren materiału, etui.
Na jednej z wewnętrznych ścianek opakowania znajduje się skrócona instrukcja obsługi – to świetny pomysł, bo tych informacji po prostu nie da się przegapić.
Słuchawki zaskakują lekkością i zarazem wiotkością konstrukcji – kiedy uniesiemy je trzymając tylko po jednej stronie, zobaczymy, jak bardzo pałąk się wygnie. Choć wygląda to dość niebezpiecznie (za pierwszym razem byłem przekonany, że już sobie potestowałem…) okazuje się, że mimo elastyczności jest on dość solidny – jednak nie zalecałbym nieostrożnego obchodzenia się z tym modelem.
Transportu nie ułatwia także system składania: w przeciwieństwie do Jabry Elite 85h, której nausznice po złamaniu w zawiasach chowały się we wnęce pałąka, recenzowany model pozwala jedynie na wywinięcie nausznic o 90 stopni.
Nie ma potrzeby odchylania nausznic pod katem prostym, ponieważ taki ruch nie uruchamia dodatkowych funkcji – aż żal, że nie pokuszono się o możliwość wyłączania słuchawek tym gestem. Szkoda, bo w tej postaci, kiedy nie ma zawiasów pozwalających zmniejszyć ich objętość, transport słuchawek jest niewygodny i nie ułatwi tego woreczek, który nie zapewnia żadnej osłony przed uszkodzeniami.
Ciekawie rozwiązano system dopasowywania 45ek do głowy: nie znajdziemy tu tradycyjnego pałąka, ale wyciągane po obu stronach „pręciki”, które pracują nieco ciężej, niż standardowe rozwiązanie. W praktyce sprawdza się to dobrze i mam wrażenie, że ten system jest mniej podatny na przypadkowe rozłożenie/złożenie.
Muszle są nieruchome, ale ich wewnętrzna część została osadzona na osi pozwalającej regulować ją w linii góra-dół, dzięki czemu świetnie dopasowuje się do płaszczyzny ucha.
O ile regulacja i dopasowanie nausznic jest rozwiązana sensownie, to pałąk i sposób, w jaki trzyma on słuchawki na głowie, jest co najmniej nietrafiony.
Otóż wspominana już delikatność tego elementu, w połączeniu ze słabą siłą nacisku, sprawia, że Jabra 45h niestabilnie trzyma się naszej głowy. Niestety, to koronna wada tego modelu i im mniejszą mamy głowę, tym dla nas gorzej – po prostu każdy gwałtowny ruch sprawi, że słuchawki z niej nam spadną albo przynajmniej zmienią swoje położenie tak, że będziemy musieli je poprawiać.
Warto pamiętać, że w tym modelu nausznica jest płaska: nie znajdziemy tu standardowego wgłębienia, otulonego kołnierzem, ale powierzchnię która całością przylega do ucha. W czasie krótkiego odsłuchu jest to przyjemne, jednak im dłużej, tym gorzej, ponieważ zaczynamy odczuwać gorąco.
Dlatego nie są to słuchawki do biegania czy na siłownię (słabe trzymanie i potęgująca pocenie budowa), a jedynie do spokojnych spacerów bądź pracy stacjonarnej – tym bardziej, że niewielka siła nacisku sprawia, że można dość długo je używać.
Smaczkiem jest oznaczenie stron: duże L i R są „wydziurkowane” na wewnętrznej części nausznicy.
Obsługa tego modelu Jabry oparta jest na tradycyjnym, mechanicznym sterowaniu – zapomnijmy więc o gestach czy tapnięciach. Na prawej nausznicy znajdują się cztery wciskane przyciski i jeden przesuwany oraz port ładowania USB-C.
Urządzenie włączamy/wyłączamy przesuwając wspomniany przełącznik – swoją drogą 45ka uruchamia się błyskawicznie, a autoparowanie pozwala nam cieszyć się muzyką po 2 s od jej uruchomienia.
Patrząc od góry prawej nausznicy, znajdziemy na niej:
Sterowanie działa bez zarzutu, przyciski są dobrze osadzone i wyraźnie klikalne, choć mogłyby być nieco większe.
Dioda LED informuje nas o stanie urządzenia:
Reset urządzenia przeprowadzamy poprzez jednoczesne naciśnięcie i przytrzymanie (3 sekundy) przycisku zwiększania głośności (Volume up) i przycisku wielofunkcyjnego (Multi-function) na prawym nauszniku, aż dioda LED zacznie zaświeci się na fioletowo.
Na pokładzie znajdziemy oczywiście typowe dla Jabry rozwiązanie multipointu:
8 — liczba parowań, które urządzenie Jabra będzie pamiętać,
2 — liczba urządzeń, które mogą być połączone w tym samym czasie,
1 — liczba urządzeń, które mogą odtwarzać dźwięk w tym samym czasie.
Uwaga – zestaw nie pozwala na podpięcie przewodowe, ponieważ zabrakło tu gniazda minijack, a USB służy jedynie do uzupełniania energii.
Jabra oferuje bardzo dobrą jakość rozmów i gdyby nie brak ANC, mógłbym pokusić się o jej porównanie z większym i sporo droższym bratem w postaci 85h.
Nawet bez zmiany ustawień w aplikacji Sound+ głos rozmówcy jest na wysokim poziomie, a jedyne, co może wymagać przyzwyczajenia, to delikatne sidetone (które wyregulujemy w dedykowanym programie, gdzie ma swoją zakładkę).
Wysoka głośność, brak zniekształceń, świetny zasięg – naprawdę w kwestii realizowania połączeń głosowych to absolutna czołówka. Warto zaznaczyć, że słuchawki pozwalają odbierać i obsługiwać wiele połączeń jednocześnie.
Jeśli chcemy dostroić słuchawki według własnych preferencji i dotrzeć do zaawansowanych ustawień, musimy skorzystać z Jabra Sound+. Szczegółowe omówienie tej aplikacji znajdziecie w świeżej jeszcze recenzji Jabra Elite 85h, tu skupię się na najważniejszych funkcjach.
Na głównym ekranie zobaczymy obrazek naszych słuchawek z procentowym wskaźnikiem stanu baterii, 5-cio pasmowy korektor, ustalone przez producenta profile (neutral, speech, bass boost, treble boost, smooth, energize) oraz pejzaże dźwiękowe (relaksujące odgłosy natury czy szum), które są kapitalnym dodatkiem.
W zakładce Headset umieszczono aktualizację oprogramowania, ustawienia słuchawek (z rozbudowanymi opcjami dla rozmów i asystenta głosowego), My Sound (wymaga odrębnego omówienia!), rejestrację (ważna dla 2-letniej gwarancji na kurz i zamoczenie), znalezienie słuchawek (ostatnia pozycja GPS ze sparowanymi słuchawkami), język komunikatów, możliwość oceny oraz rozbudowaną sekcję przewodników/instrukcji.
My Sound to świetne narzędzie do spersonalizowania odbioru muzyki: podajemy wiek oraz płeć i … przystępujemy do badania audiologicznego obu uszu! Rezultat można odczuć, choć nie jest to tzw. efekt łał.
Nawet w „biedniejszym” względem wersji dla 85h wydaniu aplikacja Sound+ ciągle stanowi ścisłą czołówkę tego typu narzędzi.
O ile na komfort użytkowania i słabe przyleganie słuchawek do głowy ponarzekałem, to już sam dźwięk jest typowy dla Jabry i nie przynosi firmie powodów do wstydu.
45ki na neutralnych ustawieniach korektora i bez My Sound grają rozrywkowym, żywym i dynamicznym dźwiękiem, w którym znajdziemy niezły bas, sporo przestrzeni z dobrą stereofonią, nieco miękką, ale nie przymuloną charakterystykę i podbite wysokie tony, czasem zaskakujące ostrością.
Ironia w przypadku modeli Jabry polega na tym, że w zasadzie korektor i personalizacja brzmienia jest w ich przypadku miłym dodatkiem, a nie koniecznością – mógłbym wymienić wiele konkurencyjnych modeli w podobnej cenie, które z taką opcją nabrałyby nowego życia.
W przypadku testowanego modelu Jabry nie ma potrzeby ratowania jakości reprodukowania dźwięku, bo już wyjściowo jest naprawdę solidny – aplikacja pozwala nam na dopieszczenie, ostatnie szlify i czerpanie radości z obcowania z brzmieniem, jakie najbardziej cenimy.
W jakiej muzyce Jabra 45h czuje się dobrze? Podobnie jak droższe 85h oferuje dość uniwersalne granie, któremu niestraszna ani klasyka, ani mocne metalowe uderzenie, ani klasyczny rock czy pop lat 80-tych, nie mówiąc o zakręconej, rave’owej elektronice.
To jeden z nielicznych przypadków, kiedy rozpakowujesz słuchawki, zakładasz na głowę i słuchasz czego dusza zapragnie.
Tak po prostu.
Tym bardziej żal niedopracowanej konstrukcji, w której źle rozumiany komfort wygrał z praktycznością.
Wyobraźcie sobie słuchawki, które mogą pochwalić się wybitną baterią, uniwersalnym – łatwym do zmodyfikowania według swoich preferencji – brzmieniem, genialną aplikacją, świetnymi połączeniami głosowymi, solidnymi materiałami i przemyślaną konstrukcją z jedną wadą – przy gwałtownych ruchach nie utrzymają się na głowie.
Już dawno nie miałem takiego dylematu przy ocenie słuchawek – niestety, braku stabilności po założeniu nie osłodzi ani dźwięk, ani czas pracy – no chyba, że zainteresuje się nimi fan/fanka praktyk medytacyjnych.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…